Fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nie tak wyobrażali sobie rewanżowy mecz półfinałowy kibice ROW-u Rybnik. Ich ulubieńcy po raz kolejny musieli uznać wyższość Arged Malesy Ostrów Wielkopolski, która zdemolowała rywali 59:31. Jedynym zawodnikiem nawiązującym walkę z gospodarzami był Siergiej Łogaczow. Rosjanin uzbierał łącznie 11 punktów i bonus, lecz nie uchroniło to jego drużyny od kompromitującej porażki.

 

– Nie spodziewaliśmy się tego. Cała drużyna walczyła, ale po prostu nie wychodziły starty i nie mogliśmy znaleźć szybkości na trasie, której potrzebowaliśmy, aby wyprzedzać. Walczyliśmy ze sobą i sprzętem. Nic nie mogliśmy zrobić – ocenił Łogaczow w rozmowie z oficjalnym serwisem eWinner 1. Ligi Żużlowej.

Mimo minimalnej porażki na swoim torze fani rybnickiej drużyny mieli nadzieję, że drużyna będzie w stanie pokusić się o niespodziankę, mając w pamięci nieznaczną przegraną w fazie zasadniczej. Tym razem tor zdecydowanie zaskoczył podopiecznych trenera Marka Cieślaka i mecz zakończył się bolesną porażką.

– W meczu podczas rundy zasadniczej tor był równy i twardy. Teraz wydawało się, że będzie przyczepny, bardziej się sypał i było dużo dziur i kolein. Rozmawialiśmy między biegami i szukaliśmy odpowiednich ustawień. Wyszło, jak wyszło i nic z tym teraz nie zrobimy – zakończył.

Rosjanin zapytany o swoją przyszłość odparł, że razie nie ma planów. Jednak z pewnością na brak ofert i zainteresowania z innych klubów narzekać nie będzie. W tracie całego sezonu Łogaczow był bardzo skuteczny, a rozgrywki na zapleczu PGE Ekstraligi zakończył ze średnią 2,197 pkt/bieg. Sporo doświadczenia zebrał również startując jako regularny uczestnik cyklu SEC, który zakończył na ósmej pozycji.