Stanisław Chomski FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W meczu siódmej kolejki PGE Ekstraligi Moje Bermudy Stal Gorzów bez problemu poradziła sobie z beniaminkiem – Arged Malesą Ostrów. Gorzowianie pokonali borykającą się z kontuzjami ekipę prowadzoną przez Mariusza Staszewskiego 55:35.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

Mocna i wyrównana Stal od samego początku była murowanym faworytem tego spotkania. W środowisku krążyły nawet opinie, że gospodarze na ten pojedynek powinni wystawić skład bez swoich największych „gwiazd”.

Trener Stanisław Chomski podjął jednak decyzję, że drużyna wystąpi w swoim najsilniejszym zestawieniu, a po meczu przyznał, że ciężko prowadzi się takie spotkania.

– Dla mnie to było bardzo trudne spotkanie do prowadzenia dlatego, że w mediach pojawiało się wiele komentarzy kogo należy wstawić do składu, kto ile razy ma wystartować, komu dać więcej szans do startu, a komu mniej. Nie jest łatwo to pogodzić, bo to był mecz, gdzie wszyscy wskazywali nas jako faworyta. Myślę, że nie zawiedliśmy. Na takim meczu też jest dużo prób, testowania różnych rozwiązań sprzętowych i nie jest tak  łatwo wprowadzić zawodnika, a innego odpuścić. Musi być jakaś logiczna ciągłość – powiedział po meczu szkoleniowiec Moje Bermudy Stali Gorzów.

Liderzy „żółto-niebieskich” – Bartosz Zmarzlik, Martin Vaculik oraz Szymon Woźniak oddali swoje starty kolegom z drużyny, którzy potrzebowali jazdy. – Zrozumienie w zespole było. Zawodnicy, którzy musieli jechać jechali, a ci, którzy mogli odpuścić, to oddali swoje starty. Każdy mecz daje nam jakąś nauczkę. Po raz pierwszy jechaliśmy w takich warunkach pogodowych i myślę, że ten egzamin wyszedł nam dobrze – mówił.

Podczas meczu z beniaminkiem dwukrotnie na torze pojawił się Wiktor Jasiński. Wychowanek nadwarciańskiego klubu pojechał w miejsce dwukrotnego mistrza świata oraz Słowaka. – Chciało się wpuścić Wiktora Jasińskiego. Nie było to takie łatwe, ale doszliśmy do konsensusu. Jest to jedyny sport, gdzie płaci się za zdobyte punkty. Jeśli nie robisz punktów, to nie masz nic, a z tych pieniędzy trzeba też inwestować w sprzęt. Jest to bardzo specyficzne, jest wiele interesów i trudno to pogodzić – przyznał popularny Stanley.

– Mamy drużynę, która to rozumie, udało nam się z tego fajnie wyjść i zrobić dobry wynik. Było parę naprawdę fajnych wyścigów  – dodał.

Za tydzień w PGE Ekstralidze rozpoczyna się runda rewanżowa fazy zasadniczej. Moje Bermudy Stal Gorzów zmierzy się na wyjeździe z Arged Malesą Ostrów. – Czeka nas teoretycznie słabszy mecz, ale widzieliśmy, jak wyglądało spotkanie ostrowian u siebie z Częstochową. To był dość wyrównany pojedynek przy nieznacznej przewadze gości. Gdyby nie deszcze niewiadomo, co by było. Trzeba być czujnym, do każdego podchodzić z szacunkiem i pokorą, ale też trzeba znać swoją wartość – podkreślił Stanisław Chomski.

Pojedynek w Ostrowie w najbliższy piątek, 10 czerwca o godz. 20:30.