Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jaimon Lidsey i jego sezon w lidze brytyjskiej wyglądał mocno przeciętnie. Jak się jednak okazało, kluczową rolę w takim stanie rzeczy odegrał… Ryanair. Podczas jednego z lotów z Wysp do Polski zgubiono silnik Australijczyka, o czym ten opowiada w rozmowie ze Speedway Starem.

 

Belle Vue Aces stanęli na wysokości zadania, aby wykorzystać osłabienie przeciwników przez potencjalne urazy. Sheffield Tigers, których wymieniano do mistrzostwa, musieli uznać wyższość rywali i późniejszych triumfatorów. Wówczas Jaimon Lidsey odpłacił się za przeciętny sezon dla swojego zespołu, wykonując świetną praca na torze. 25-latek wreszcie podniósł upragniony puchar, na który tak czekał od debiutu w lidze brytyjskiej.

OGLĄDAJ SGB PREMIERSHIP W BRTISH SPEEDWAY NETWORK

Lidsey wyglądał pewniej w sezonie 2023, ale początek minionych rozgrywek miał wielce przyzwoity. Jak opowiedział na łamach Speedway Stara, późniejsze gorsze występy to kwestia utraty silnika przez… Ryanaira. – Ostatni sezon nie był tak dobry, jak rok wcześniej, ponieważ pewne rzeczy potoczyły się inaczej. Tak naprawdę straciłem swój silnik na Anglię przez Ryanaira. To sprawiło, że wykonałem kilka kroków do tyłu – opowiada Australijczyk. – Zabrałem go na serwis do Polski, ale on nigdy się nie pojawił we Wrocławiu, a ja go więcej nie zobaczyłem. Nigdy nie otrzymałem za to rekompensaty. Zadzwoniłem kilka razy i wysyłałem maile, ale do niczego nie doszło. To był dla mnie spory problem, żeby delikatnie powiedzieć. To był ten sam silnik, który używałem w sezonie 2023 i dawał radę – dodaje.

Żużel. 3-letni Olafek walczy o życie. Brakuje coraz mniej, a do zbiórki dołączył Michelsen!

Żużel. Stal czeka kontrola ws. finansowania? Poseł na Sejm RP złożył o to wniosek do NIK!

Nowa jednostka napędowa to kolejne wyrzeczenia. 25-latek musiał znaleźć odpowiednie ustawienia, ale również tor domowy okazał się sporym problemem dla całego zespołu. Lidsey podkreślił, jak pogoda wpływała na stan National Speedway Stadium. – Po tym wszystkim, tor był dla mnie wyzwaniem. Do tego wydawało mi się, że większość meczów rozgrywaliśmy po opadach, dlatego też szukałem jakichkolwiek ustawień na nowym silniku. Myślę, że były trzy czy cztery mecze bez wpływu pogody na tor. Toromistrzowie mieli problem, ale dawali z siebie wszystko. Nie mieli jak stworzyć toru pod nas. Wydaje mi się też, że nie mieliśmy atutu domowego toru. Jednak pod koniec sezonu, udało mi się znaleźć odpowiednie ustawienia – mówi.

Były żużlowiec Fogo Unii Leszno rok zakończył ze średnią 1,861 i spadł z CMA do 6,58. Jednak – jak sam zapowiada – jest gotowy do powrotu na National Speedway Stadium i ma nadzieję, że Mark Lemon jest przeświadczony o jego umiejętnościach. – Bycie częścią zwycięskiej drużyny – po trzech sezonach tutaj – jest świetnym uczuciem. Moja średnia spadła, ale to pewnie kwestia ostatnich dwóch meczów ligowych. Średnia 6,50 nie oddaje moich umiejętności, a Mark Lemon ma tego świadomość – kończy.