Ryan Sullivan (z prawej). Fot. Jarosław Pabijan.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nawet pozostając ponad szesnaście tysięcy kilometrów od Wielkiej Brytanii, Ryan Sullivan wciąż interesuje się tym, co dzieje się w kraju, w którym kiedyś przyszło mu startować.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

Ze względu na różnicę czasu wstaje wcześnie rano, by oglądać mecze piłkarskiej ligi angielskiej i wspierać na odległość swój ulubiony klub, czyli Arsenal Londyn. Nadal dobrze wie, co słychać w żużlowym światku. Jest jeszcze jedna rzecz, która łączy go z dawnym życiem. Były zawodnik klubów z Częstochowy, Bydgoszczy i Torunia jest indywidualnym sponsorem… jednej z klubowych brytyjskich maskotek. Konkretniej mówiąc, maskotki klubu Peterborough Panthers. Nie jest to postać przypadkowa – wciela się w nią Emerson Betty, wnuk Cliffa Betty i jego żony Sue, którzy przyjęli młodego Australijczyka pod swój dach, kiedy zaczynał on swoją karierę w klubie z Peterborough w 1994 roku.

– Po prostu pomyślałem, że w ten sposób mogę pomóc i jakoś się odwdzięczyć. Mieszkałem z nimi pod jednym dachem, przez lata wiele dla mnie zrobili, byli moją drugą rodziną – powiedział Sullivan cytowany przez „Speedway Star”. Emerson Betty będzie pełnił swoją rolę przez najbliższy rok po tym, jak z tej funkcji ustąpił Max Perry.

Emerson Betty oprócz pełnienia funkcji klubowej maskotki jest również obiecującym młodym zawodnikiem, który tego lata wystartuje w Brytyjskich Mistrzostwach Juniorów w klasie 125/150cc. Jeden z promotorów klubu z Peterborough już chwali utalentowanego juniora.

– Odkąd zaczął starty, jego rodzicom było trudno zabrać mu motocykl. Pod koniec ubiegłego sezonu złamał nadgarstek, ale kiedy tylko nadarzyła się okazja, wrócił do treningów – pochwalił go Carl Johnson.

Czyżby rosła nam nowa gwiazda na miarę Taia Woffindena, Roberta Lamberta czy Drew Kempa?