fot. Wolves Speedway
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tradycyjnie Rory Schlein podzielił się z czytelnikami „Speedway Star” swoimi refleksjami odnośnie cyklu Speedway Grand Prix.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

– Martin Vaculik nie zrobił zbyt wiele, by zaimponować w pierwszych rundach, ale jeśli mam być szczery, ostatnia runda w jego wykonaniu była beznadziejna. Był szybki, dobrze wychodził spod taśmy, było widać jego determinację. Jego wynik mówi sam za siebie. To było najlepsze, co pokazał w tym roku – stwierdził były zawodnik o zwycięzcy praskiej rundy. – Myślę, że musi udowodnić swoją formę w jeszcze jednym turnieju. Wtedy po prostu był jego wieczór. Tor nikomu nie sprzyjał, po prostu trafiał ze startami – dodał.

Starty, zdaniem Schleina, były kluczem do zdobywania punktów tamtego wieczora. Wyniki osiągane w kwalifikacjach nie odzwierciedlały tych w turnieju głównym. Przykładem mógł być Jason Doyle, którego występ w kwalifikacjach był katastrofą, a w zasadniczym turnieju wylądował na podium.

Wszystkich zastanawiała forma Taia Woffindena u progu sezonu. Teraz być może Brytyjczyk wszedł na dobrą ścieżkę.

– Inni byli szybsi od niego. Dobrze jednak wychodził spod taśmy, dlatego zdobywał punkty w kluczowych momentach. Nadal ma jednak ciężką pracę do wykonania. Startował dobrze, inteligentnie pokonywał pierwsze wiraże. To właśnie na tym powinien się skupić. Mistrz charakteryzuje się tym, że w ciągu turnieju analizuje, co jeszcze trzeba robić. Mając obok siebie kogoś takiego jak Peter Adams, Tai na pewno to robi. Na pewno trwają prace nad jego szybkością. Zawodnicy pokroju Zmarzlika powinni się martwić. Turniej we Wrocławiu się zbliża. Jeśli znajdzie szybkość, na Olimpijskim na pewno będzie rządził – kontynuował.

Bystremu wzrokowi i ciętym klawiszom nie umknęły także występy Polaków.

– Jest szybki, ale zajmował złe pozycje w pierwszych wirażach. Czasem to nie szybkość decyduje. Kluczowe jest bycie we właściwym miejscu i dobre starty -napisał o Bartoszu Zmarzliku. – Maciej Janowski ze swoimi startami mógłby startować w finale i rozdawać karty, dotknął jednak taśmy. Pokazuje to, pod jaką presją są zawodnicy, kiedy dostają się do półfinałów i finałów. Takie błędy mogą zmienić układ sezonu. Sezon jest jeszcze młody i raczej nie będzie to miało wpływu na Macieja. Sprawy wyglądają dla niego dobrze, ale na pewno był tym rozczarowany. Zmarzlik, nie startując w finałach, będzie traktował to jako zmarnowaną szansę na punkty – podsumował były zawodnik klubów z Rybnika, Ostrowa Wielkopolskiego, Grudziądza i Wrocławia.