Bogusław Nowak, Eugeniusz Błaszak, Kamil Cieślar
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Powinniśmy się wstydzić? Od paru lat „bliżej” poszkodowanych żużlowców stara się być Fundacja PZM, którą również jako strona PoBandzie staramy się wspierać. Okazuje się jednak, że budżet angielskiej fundacji Ben Fund, pomagającej poszkodowanym żużlowcom na Wyspach wynosi rocznie ponad 100 tysięcy funtów.

 

– Nasza fundacja działa od wielu lat. Jej początki sięgają zespołu Wembley Lions oraz jego promotora i jedocześnie zarządcy stadionu Wembley, Elwina. To były lata 1947-1948. W tamtym czasie było wiele wypadków na torze, które sprawiały, że sami zawodnicy, jak ich rodziny zostawały bez środków do życia. Elwin zadecydował, że im należy się pomoc i tak to sią zaczęło – wspomina obecny szef fundacji, Paul Ackroyd.

Były sędzia żużlowy zwraca uwagę na jeden bardzo ważny szczegół. Kontuzje u zawodników najczęściej odzywają się po latach, w momencie, kiedy oni sami już są poza czynnym uprawianiem żużla.

– Na przestrzeni wielu lat zmieniła się i liczba upadków i sposób naszej aktywności. Obecnie jest ich zdecydowanie mniej. Jednak pomoc bardzo często jest potrzebna. Często się zdarza, że kontuzje odniesione podczas kariery i pozornie zaleczone odzywają się po latach, w momencie jak zawodnicy już zakończą przygodę z żużlem. Wtedy pomoc im jest też jak najbardziej potrzebna – kontynuuje szef angielskiej fundacji.

Paul Ackroyd przyznaje, że fundacja Ben Fund jest jedyną na świecie, która pomaga byłym żużlowcom. – Wszystko na to wskazuje, że jesteśmy jedyni, którzy bezpośrednio pomagają poszkodowanym zawodnikom. Wielu zawodników, kibiców mówi jak to doskonały żużel jest w Polsce. Jednak kraj, w którym faktycznie ten żużel jest tak popularny nie posiada bezpośredniej fundacji pomagającej zawodnikom. Nasz roczny budżet jakim dysponujemy waha się od 100 do 120 tysięcy funtów – podsumowuje były arbiter żużlowy.