Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Piątkowe PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi im. Zenona Plecha były zawodami, w których sporo okazji do pokazania się mieli zawodnicy rezerwowi. Wraz z kolejnymi wyścigami zmniejszała się liczba uczestników turnieju, a Wiktor Jasiński i Krzysztof Lewandowski musieli zastępować swoich kolegów. Ostatecznie młodzieżowcy Moje Bermudy Stali Gorzów i eWinner Apatora Toruń odjechali po pięć wyścigów, czyli tyle ile reszta stawki walczącej o triumf w toruńskiej imprezie.

 

Plaga rezygnacji z zawodów. Tak w skrócie można opisać wydarzenia na Motoarenie. Już przed rozpoczęciem imprezy stało się jasne, że w turnieju nie wystąpi Maciej Janowski. Zawodnik Betard Sparty został przebadany przez lekarza zawodów, a ten stwierdził, że wrocławianin jest niezdolny do jazdy. Po pierwszej serii startów z kibicami pożegnał się Leon Madsen. Duńczykowi doskwierał ból lewego kolana i w swoim jedynym wyścigu tego dnia przyjechał on daleko z tyłu. Ostatnim zawodnikiem, który nie ukończył PGE IMME okazał się Tai Woffinden. Trzykrotny mistrz świata zmagał się z bólem przez upadek na czwartkowym treningu.

– To jest dobra okazja do przetestowania nowych silników z dobrymi zawodnikami. Te zawody nie mają takiego znaczenia jak liga. Uczestniczyłem wczoraj (w czwartek – dop.red.) w dużej kraksie i znów boli mnie ramię. Jeśli jednak dziś bym nie wystąpił, to nie mógłbym jechać za tydzień w meczu Betard Sparty. Potrzebuję jazdy, jednak każde okrążenie sprawia mi więcej bólu. Postaram się odjechać jeden, może dwa wyścigi i będę zmuszony przerwać zawody – tłumaczył Tai Woffinden w rozmowie z Łukaszem Benzem z nSport+.

W związku z niedyspozycją wspomnianej trójki możliwość zaprezentowania się na tle czołowych zawodników PGE Ekstraligi mieli żużlowcy wybrani na zawodników rezerwowych. Krzysztof Lewandowski bardzo dobrze wypadł siódmej gonitwie, a więc tej, w której startował z pola A. Po dobrym starcie 16-latek dał się ograć tylko Jasonowi Doylowi. Za plecami juniora przyjechali natomiast Mateusz Cierniak i Janusz Kołodziej.

Punkt więcej od Lewandowskiego wywalczył Jasiński. Młodzieżowiec Stalowców w gronie pokonanych pozostawił innych juniorów. W bezpośrednim starciu z 20-latkiem gorsi okazali się Cierniak i Lewandowski. Dodatkowy punkt zyskał przez to, że w piętnastym wyścigu jedno z pól musiało pozostać puste.

Po piątkowych zmaganiach na największe brawa zasłużył Nicki Pedersen. Duńczyk, który również zmagał się z bólem po upadku w cyklu SEC nie wycofał się z imprezy i zawzięcie walczył o zwycięstwo. Ambitna postawa dała mu ostatecznie występ w finale i wysokie 4. miejsce. Dzięki doświadczonemu żużlowcowi tylko raz podczas turnieju musieliśmy oglądać sytuację, w której – ze względu braku zawodników – do biegu wyjechała niepełna liczba uczestników.