Mirosław Jabłoński. Foto: KŻ Orzeł Łódź
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ostatnie tygodnie nie są najprzyjemniejsze dla kibiców Aforti Startu Gniezno. Ekipa z pierwszej stolicy Polski straciła już szanse na awans do fazy play-off i ostatnie mecze odjedzie o to, aby godnie pożegnać się z fanami. Dodatkowo sporo mówi się o konflikcie klubu z Mirosławem Jabłońskim. Rafael Wojciechowski, menedżer gnieźnian, zaznacza jednak, że nie ma niesnasek między wspomnianymi stronami i nie wyklucza, iż żużlowiec pojawi się w składzie Startu jeszcze w tym sezonie.

 

Sezon 2021 zdecydowanie nie układa się po myśli Jabłońskiego. 36-latek odjechał w eWinner 1. Lidze 34 wyścigi i wykręcił w nich średnią 1,310 punktu. Od meczu z Cellfast Wilkami Krosno nie pojawia się w składzie, a jego miejsce zajęli najpierw Kevin Fajfer, a następnie Philip Hellstroem-Baengs. Szczególnie wybór młodego Szweda mógł zdziwić gnieźnieńskich kibiców.

– Oczywiście, że nie ma konfliktu. Nigdy nie było takiego konfliktu. Zawsze z Mirkiem byliśmy bardzo szczerzy. Czasami może to była szorstka przyjaźń i otrzymywał ode mnie kredyt zaufania. W tej chwili tego kredytu nie ma. Nie pojawiał się w składzie, bo uważałem, że był słabszy od pozostałych zawodników. Mirek może uważać inaczej. Być może jeszcze pojawi się w tym roku, nie wykluczam tego. Na dzień dzisiejszy szanse dostają inni zawodnicy i oni się pokazują – mówi Wojciechowski w rozmowie z klubową telewizją.

Przedstawiciele Startu nie są zadowoleni z tego, jak Jabłoński spisuje się na torze, ale doceniają jego pracę z synem, który zapowiada się na solidnego zawodnika. Już w przyszłym sezonie Mateusz Jabłoński będzie mógł startować w rozgrywkach ligowych i wszystkie osoby związane z gnieźnieńskim klubem liczą, że będzie to robił właśnie w ekipie z Wrzesińskiej 25.

– Mirek bardzo fajnie pracuje z Mateuszem Jabłońskim. Z tego powodu bardzo się cieszę. Trzeba pamiętać, że plan klubu był też taki, że ten sezon będzie troszeczkę trudniejszy pod kątem juniorów. Nie mieliśmy tych dwóch młodych zawodników, czyli Mateusza i Oskara Hurysza, którzy są zawodnikami przyszłościowymi dla klubu. Oni mają stanowić o sile kadry Startu Gniezno. Na nich liczymy już w przyszłym sezonie, że zaczną pojawiać się w spotkaniach ligowych, będą stanowić o sile dodatniej w formacji juniorskiej i będą cenne punkty dla Startu przywozić – skomentował Wojciechowski.

Przypomnijmy, że gnieźnianie mają jeszcze do odjechania starcia z Arged Malesą Ostrów Wielkopolski oraz Orłem Łódź. Będą to ostatnie spotkania w roli menadżera dla Wojciechowskiego. Dotychczasowy opiekun gnieźnieńskich zawodników stwierdził, że skoro nie zrealizował celu jakim był awans do fazy play-off, to nie będzie dalej prowadził drużyny.