Ponad miesiąc temu minęło równo pół wieku od wywalczenia przez reprezentację Polski brązowego medalu Drużynowych Mistrzostw Świata na żużlu. Medal, który paręnaście lat później byłby okrzyknięty sukcesem przez wielu, uznany został wtedy za porażkę. Tak wielką, iż dziennikarze wzywali PZM do skontrolowania działalności GKSŻ.

 

15 września na Stadionie Śląskim w walce o tytuł najlepszego zespołu świata zmierzyły się ekipy Anglii, Szwecji, ZSRR oraz Polski. Reprezentacja Polski w składzie Mucha, Plech, Jurczyński oraz Szczakiel zajęła trzecie miejsce i stanęła na najniższym stopniu podium. Nikt nie ukrywał, że po złotym medalu Szczakiela i brązowym Plecha rok wcześniej apetyty polskich kibiców były większe. 

Żużel. Ciszewski obstawił Plecha za kosmiczną stawkę! Kulisy słynnego finału w Chorzowie – PoBandzie – Portal Sportowy

– Po ubiegłorocznym wspania­łym sukcesie na Stadionie Ślą­skim Jerzego Szczakiela i Zeno­na Piecha w finale indywidual­nych mistrzostw świata, rozpo­czął się… kryzys w naszym żuż­lu. Już w tydzień po zawodach w Katowicach, na Wembley, w finale drużynowych MŚ nasi rep­rezentanci zajęli dopiero ostat­nie miejsce, ze skromnym do­robkiem 8 pkt. W tym roku przyszły dalsze rozczarowania: piąte miejsce Jancarza i Piecha w finale MŚ par, dotkliwe po­rażki z Anglikami w test-meczach oraz 7. miejsce Piecha w indywidualnym finale w Goeteborgu. Czary goryczy dopełniła wczorajsza postawa i wyniki naszych reprezentantów w fina­le DMŚ. Polscy zawodnicy jeździli niekiedy sto metrów za swoimi rywalami – pisała dzień po zawodach w Chorzowie polska prasa.

Rozczarowanie było na tyle duże, iż otwarcie domagano się wyciągnięcia konsekwencji wobec GKSŻ przez PZM, a zawodnikom wypominano, że każdy z nich, co nie było normą na ówczesne czasy, miał swojego mechanika i nie poświęcił czasu na odpowiednie przygotowanie się do zawodów.

– Było wystarczająco dużo cza­su, by należycie przygotować się do tego występu. O ile jed­nak organizatorzy wykorzystali ten czas właściwie i zawody przebiegały w nienagannym po­rządku, mając tradycyjnie już doskonałą oprawę, o tyle szko­leniowcy GKSŻ nie potrafili wyciągnąć odpowiednich wnio­sków po niepowodzeniach z pierwszej połowy sezonu. Doty­czy to nie tylko szkoleniowców, ale i mechaników. Każdy pol­ski zawodnik miał do swojej dyspozycji własnego mechanika, można było należycie przygoto­wać maszyny do tego najważ­niejszego startu w sezonie. Tym­czasem wczoraj okazało się, że nasi żużlowcy mieli motocykle znacznie słabsze od rywali, prze­grywali zdecydowanie na odcinkach prostych. Myślimy, że najwyższy czas, by władze Polskie­go Związku Motorowego prze­analizowały działalność Głów­nej Komisji Sportu Żużlowego. Nadszedł czas generalnych zmian w polskim żużlu, w prze­ciwnym bowiem razie będzie jeszcze gorzej – „grzmiała” po zawodach Trybuna Robotnicza. 

Żużel. Apeluje o likwidację dzikich kart. O awansie do GP powinien decydować tylko tor? – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Gdzie wyląduje trzykrotny mistrz świata? Pedersen mówi o rozmowach z klubami – PoBandzie – Portal Sportowy

Czy PZM skontrolował GKSŻ? To wciąż pozostaje zagadką. Wiadomo, że specjalne sprawozdanie z wywalczenia tylko „brązu” pisał przedstawiciel polskiej reprezentacji.

– Wystawi­liśmy najsilniejszy skład, na jaki nas było w tej chwili stać. Zre­zygnowaliśmy z Jancarza, gdyż podczas ostatnich startów, szcze­gólnie na Wembley w finale euro­pejskim i potem w Goeteborgu, w finale światowym jeździł bardzo słabo. O sukcesie naszych rywali zadecydował przede wszystkim sprzęt. Anglicy i Szwedzi mieli wczoraj bardzo szybkie motocy­kle. Nasi zawodnicy, dwukrotnie będący na pierwszych pozycjach byli… połykani na prostej przez przeciwników. Duże kłopoty ze swoją maszyna miał Jerzy Szcza­kiel, stąd jego słabe wyniki. Kiedy przed mistrzostwami pytaliśmy o przygotowanie motocykli zapew­niono nas, że z tą sprawą nie bę­dzie kłopotu, gdyż każdy zawod­nik ma do swojej dyspozycji dwa motocykle oraz swojego mechanika – twierdził kierownik reprezentacji Józef Olejniczak.

– Musimy jak najszybciej wprowadzić zmiany szkoleniowe i zacieśnić kontakty ze Szwedami i Anglikami. W przeciwnym razie sytuacja polskiego żużla może być w kolejnych latach jeszcze trudniejsza – dodawał ówczesny przewodniczący Komisji Torowej FIM, Władysław Pierzak. 

Po „blamażu” w Chorzowie, kolejny, tym razem srebrny, medal w DMŚ, Polacy wywalczyli dwa lata później na Wembley. Wynik powtórzyli rok później we Wrocławiu. W 1978 w niemieckim Landshut zajęli trzecie miejsce. Finał roku 1980 rozegrany na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu zakończył się brązowym medalem. W 1994 roku przeprowadzono reorganizację międzynarodowych rozgrywek mistrzowskich – zlikwidowano drużynowe mistrzostwa świata w dotychczasowej formie, nadając tę nazwę mistrzostwom par. W 1994 w zawodach w nowej formule Tomasz i Jacek Gollobowie wspierani Dariuszem Śledziem wywalczyli srebrny medal.