Żużel. Przyjaciele na torze i poza nim. Opolscy stranieri stanęli na wysokości zadania

fot. Kolejarz Opole
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Choć aura w Opolu próbowała namieszać szyki, to jednak opolski Kolejarz był górą w starciu z rawiczanami. Na korzystny wynik złożyła się m.in dobra postawa Szwedów reprezentujących opolskie barwy, Jacoba Thorssella i Pontusa Aspgrena.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

Obaj zawodnicy zrobili to, co do nich należało. W sumie zdobyli dla drużyny 23 punkty, imponując dobrymi wyjściami spod taśmy oraz płynną i szybką jazdą na dystansie.

Poza jedną wpadką, Jacob Thorssell był niemal bezbłędny, z łatwością wygrywając swoje wyścigi. – Ciężko wskazać jedną rzecz, która była dziś kluczowa do odniesienia sukcesu. Wszystko dziś zagrało jak należy. Bardzo chcieliśmy odbyć w końcu nasze pierwsze spotkanie, więc być może to przyczyniło się do dobrego rezultatu – powiedział były zawodnik m.in Falubazu Zielona Góra.

30 kwietnia opolanie pojadą do Poznania, by na trudnym terenie zmierzyć się z miejscowym SpecHouse PSŻ-em. – Musimy skupiać się na kolejnych biegach i postarać się odnieść sukces. Na ten moment nie mogę powiedzieć, jaki będzie plan na te spotkanie. Z pewnością jednak będzie trudno, drużyna z Poznania wygląda na ten moment bardzo dobrze, więc będzie to dla nas duże wyzwanie – dodał.

Z bólami pleców zmagał się przed meczem Pontus Aspgren. Jak przyznał jednak, nie odczuwał podczas jazdy dyskomfortu. – Czuję się dobrze. Od czasu przyjazdu do Opola w piątek, miałem kilka sesji masażu, więc jadąc na motocyklu praktycznie nie odczuwałem żadnego bólu – uspokoił 31-latek.

Urodzony w Avescie żużlowiec przyznał, że jazda w deszczu nie należy do jego ulubionych. – Szkoda, że warunki sprawiły, iż wielu kibiców nie przyszło na stadion. My jednak zaprezentowaliśmy się świetnie, zwyciężyliśmy, więc jesteśmy szczęśliwi. Oczywiście jazda w deszczu nie jest optymistyczna, ale warunki są jednakowe dla każdego. Większość z nas jeździ już sporo lat, więc co roku zdarza się kilka takich spotkań. Musisz być po prostu skoncentrowany na swojej pracy. Dla mnie nie jest to problemem – zaznaczył.

Pontus odniósł się także do biegu numer 13, w którym jego serdeczny przyjaciel Jacob Thorssell dojechał na ostatnim miejscu, zmagając się z deszczem oraz ciężką szprycą. – Jest to duży problem, gdy zaczyna mocno padać. Jeśli nie wygrasz startu, to po przejechaniu jednego łuku ważysz 50 kilo więcej – zakończył z uśmiechem były zawodnik m.in ROW-u Rybnik.