Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W poniedziałek swoje 83. urodziny obchodzi jeden z najlepszych byłych żużlowych tunerów – Otto Lantenhammer. Co ciekawe, jego warsztat czynny jest po dziś dzień.

Na żużlowych torach większą karierę zrobił jako tuner motocykli, aniżeli jako zawodnik. Swoją karierę zakończył w 1975 roku po groźnym upadku podczas zawodów w Vilshofen, kiedy to łańcuch od motocykla rozerwał mu cztery palce u ręki. Największym zawodniczym sukcesem Niemca był tytuł wicemistrza Niemiec wywalczony w 1974 roku. Co ciekawe, wielokrotnie Lantenhammer brał udział w popularnych wówczas wyścigach po zamarzniętych jeziorach. 

Po zakończeniu kariery na torze zajął się przygotowywaniem silników. Jego pierwszym podopiecznym był Egon Muller, który na silnikach Otto zdobywał pierwsze tytuły mistrza świata na długim torze. Egon dobrze wspominał współpracę z Otto, o czym opowiadał na naszych łamach.

– Wracając do mistrzowskich zawodów w Muhldorf – kto mi wtedy pomagał przy silnikach? Oczywiście, nie kto inny jak Otto Lantenhammer. Był wtedy na świeczniku i brał każdą robotę, która mu się trafiła. Pamiętam, że był w stanie w jednym sezonie mieć u siebie około 70 zawodników! Dla dzisiejszych tunerów to nie do pomyślenia. Ponoć robił to z miłości do żużla, nie dla pieniędzy. Ponoć. W tych zawodach szło od początku nie najlepiej. Mówię więc mu, aby coś wymyślił. On mi na to, że tu tylko cud może pomóc. Więc cudowi pomogłem. Mówię – Otto, mam ze sobą 20 000 marek. Zdobędę tytuł – pieniądze są twoje. Nagle coś pomyślał i było na tyle dobrze, że o mistrzostwie decydował ostatni bieg barażowy z Aloisem Wiesboeckiem. Jego już przy losowaniu pól załatwiłem psychicznie. Powiedziałem coś w stylu – wybieraj sobie, co chcesz. Bieg wygrałem. Wywalczyłem swój trzeci tytuł na długim torze. Przyznać jednak trzeba, że Alois to był kawał zawodnika i bieg o złoto był emocjonujący. Po wyścigu zjeżdżam do parkingu, a tam zamieszanie. Karetka, lekarze biegają. Okazało się, że ktoś zasłabł. Ciśnienia nie wytrzymał… Otto Lantenhammer. Wszyscy mówili, że tak się zestresował moim barażem. O naszym układzie nikt nie wiedział, a ja się w duchu śmiałem, że zasłabł, bo co parę sekund pojawiał mu się w portfelu i znikał kawał dobrego grosza… Jedno musicie wiedzieć, otóż słowo Egona dużo znaczy. Otto doszedł do siebie i swoje wynagrodzenie otrzymał – wspominał Egon Muller.

Lantenhammer stał również za sukcesem Müllera w 1983 roku w Norden, kiedy Niemiec zdobył tytuł mistrza świata w klasycznej odmianie speedwaya.  

W swojej karierze tunera ma na swoim koncie blisko 20 złotych medali. Do jego stajni „należeli” między innymi Ole Olsen czy Ivan Mauger. Sukcesy na silnikach Lantenhammera odnosił również Martin Smoliński. A co ciekawe, w roku 1992 to właśnie Otto Lantenhammer w ostatniej chwili wyposażył w silnik Gary’ego Havelocka, który wywalczył tytuł mistrzowski we Wrocławiu. 

Otto Lantenhammer pomimo emerytalnego wieku wciąż od rana do nocy siedzi w swoim warsztacie i pracuje przy motocyklach… – Mam już wprawdzie swój wiek, ale wciąż aktywnie działam. Warsztat wprawdzie podnajmuję, ale pracuję aktywnie z jednym zawodnikiem. To Anglik, Andrew Appleton. Pracuję też, mimo wieku, nad nowymi rozwiązaniami w silnikach, które mają poprawić prędkość przy starcie. Tyle mogę zdradzić – mówił nam w maju zeszłego roku.

Otto, wszystkiego najlepszego!

CZYTAJ TAKŻE: