29 sierpnia 1992 roku we Wrocławiu odbył się finał indywidualnych mistrzostw świata. Jednym z głównych faworytów do „złota” był Per Jonsson. Tytuł mistrzowski 12 dwunastu latach przerwy trafił jednak w ręce Anglika. Dla zawodnika startującego w charakterystycznym, fluorescencyjnym kevlarze i koralikach we włosach był to niewiarygodny wieczór.
W swoim pierwszym biegu Gary Havelock pokonał faworyta, Pera Jonssona, w drugim przegrał ze Sławomirem Drabikiem. W kolejnych trzech startach odniósł trzy zwycięstwa. Jak sam wspomina, najważniejszy dla niego był tego wieczoru bieg siedemnasty.
– Myślę, że to był mój największy bieg. Powody są oczywiste. Nie można mówić, że to było jakieś sześćdziesiąt wybitnych sekund. To były trzy sekundy. W tamtym biegu, z drugiego pola, miałem najlepszy start w swojej karierze. Nie pamiętam nic poza tamtym startem. To było jak oszołomienie – wspomina polski finał Havelock na łamach Speedway Star.
Żużel. Liga bez telewizji? Kluby chcą, władze nieprzekonane! – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Przełom ws. powrotu Rosjan do GP?! „PZM złamał im kariery!” – PoBandzie – Portal Sportowy
W ostatnim swoim starcie, który zapewnił mu tytuł indywidualnego mistrza świata, pokonał Shirrę, Rickardssona oraz Jorgensena.
– Wiadomo, jak ten finał wyglądał. To był ciężki dzień i wieczór pod każdym względem. Przed ostatnim wyścigiem siedziałem na motorze, czekając na start. Podobno powiedziałem mojemu mechanikowi Scottowi, że zaraz zwymiotuję. Wtedy odpowiedział „ogarnij się”. Nie pamiętam tego, ale taka jest historia! Wiem o tym tylko dlatego, że było to w magazynie GQ, kiedy zrobili 12-stronicowy artykuł o mnie w 1993 roku. Po 17. wyścigu zrobiłem okrążenie honorowe, przytuliłem tatę, Scotta, Lazzę, a potem zjechałem do boksów. Nie mogłem tego wszystkiego zrozumieć, byłem naprawdę oszołomiony. To było jak film hollywoodzki. Było w magazynie GQ i programie telewizyjnym Strange But True. Cokolwiek się stanie, nikt nie odbierze mi tej nocy i bycia mistrzem świata – wspomina Havelock.
Co ciekawe, nie wiadomo jak skończyłby się tamten finał dla Anglika, gdyby po kolizji w biegu ósmym wsiadł do karetki pogotowia. – Motocykl Zdenka Tesara odbił się od bandy i uderzył w moją prawą nogę. Poczułem silny ból i przez kilka minut myślałem, że to koniec finału dla mnie.
– Myślę, że medycy chcieli wsadzić mnie do karetki. Pomyślałem sobie: „nie ma mowy, jeśli tam wejdę, to już nie wyjdę”. Ostatecznie noga została zabandażowana własnymi siłami i mogłem startować dalej – dodaje Anglik.
Droga Havelocka do tytułu w 1992 roku nie była prosta. W 1989 roku miał roczny zakaz startu za przewinienia narkotykowe. Później było kolejne zawieszenie za incydent w hotelu. W 1991 roku zawodnik powrócił w wyśmienitym stylu, wygrywając mistrzostwa Wielkiej Brytanii w Coventry.
– Myślę, że to właśnie tam wszystko się dla mnie zaczęło. Wróciłem po zakazie, którego nigdy nie powinienem dostać. Chciałem pokazać dwa palce ludziom, którzy doprowadzili do mojego zakazu i odsunięcia od żużla. Nigdy tak naprawdę nie straciłem tego ognia. Kiedy wygrałem mistrzostwo, miałem to samo uczucie na podium. Byłem tak szczęśliwy, że zrobiłem to, aby zamknąć usta wszystkim hejterom – zaznacza Havelock.
Co oczywiste, najbardziej pamiętne wyścigi to te z mistrzowskiego finału. W głowie zawodnika szczególnie utkwiła jednak jeszcze jedna gonitwa. W 2004 roku podczas rywalizacji z Marcinem Rempałą w Pucharze Świata stworzył niesamowite widowisko (wyścig obejrzycie poniżej).
– Miałem też ten szalony wyścig z Marcinem Rempalą, kiedy mijaliśmy się około pięć razy. To była wyczerpująca noc – podsumowuje Havelock.
Żużel. Dlaczego celebryci nie trawią żużla?
Żużel. Protasiewicz zdradza, że chciał Woffindena! Falubaz oferował wyjątkowe warunki
Żużel. Sparta złowiła wschodzącą gwiazdę! Mówi o swoim idolu i marzeniach! (WYWIAD)
Żużel. Chomski pomoże też Stali? Był na treningu!
Żużel. Włókniarz pokazał nowy kevlar! Tak pojadą w sezonie 2025
Żużel. Są nowe kevlary Falubazu! Duża zmiana! (WIDEO)