Fot. FB Poole Pirates Speedway.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

17 maja wedle założonego planu mają ruszyć rozgrywki ligowe w Anglii. Rozpoczęcie ligi przy wciąż panującej pandemii sprawia że tamtejsi promotorzy muszą być przygotowani na wiele scenariuszy. 

  • W zeszłym tygodniu nasz premier podtrzymał decyzję że start rozgrywek powinien być możliwy. Powinien – ponieważ wszyscy wiemy jak szybko i niespodziewanie może zmienić się sytuacja. Tak na dobrą sprawę co i w jakim zakresie będzie można robić będzie wiadomo tuż przed startem rozgrywek. Dotyczy to choćby możliwości usług cateringowych na obiekcie. Trudno abyśmy mieli na to pozwolenie teraz kiedy wszystko jest pozamykane. Takich znaków zapytania jest więcej. Tym samym sytuacja nie jest łatwa i większość decyzji będzie podejmowana przed startem ligi. Dlatego już teraz musimy mieć wypracowane różne scenariusze na różne okoliczności. Na pewno podporządkujemy się wszystkim wytycznym na szczeblu krajowym i lokalnym  aby móc rozgrywać spotkania- mówi dla dziennika Echo, promotor Poole, Danny Ford. 

Niepewność która będzie towarzyszyła angielskim działaczom do końca trzyma również w „napięciu” samych zawodników. 

– Póki co nasi dwaj zawodnicy – Ben Cook oraz Zane Kalaher nie przylatują do Anglii. Nie możemy sobie pozwolić na to aby przylecieli do Europy, gdyby liga miała nie wystartować. To zbyt duże koszty i póki co zbyt duże ryzyko. Jeśli będzie pewne że startujemy ściągniemy ich w trybie „last minute”. Pomimo radości z faktu że mamy zielone światło na żużel  o ile sytuacja nie ulegnie pogorszeniu i to nas cieszy to ten przykład obrazuje z jakimi dylematami musimy się zmagać. Ani dla nas ani dla zawodników nie jest to nic komfortowego – podsumowuje angielski działacz.