W niedzielę zespół gorzowskiej ebut.pl Stali przegrał na własnym torze z drużyną Betard Sparty Wrocław 44:46. Oprócz emocji na torze, miało być również gorąco na trybunach. Wedle fanów działających w Stowarzyszeniu Kibiców Gorzowskiego klubu, niewłaściwie zachowywała się ochrona, która starała się utrudnić kibicom zbiórkę funduszy na oprawę meczową. W poniższej rozmowie do tych wydarzeń ustosunkowuje się prezes gorzowskiej Stali – Waldemar Sadowski.
Wczoraj na naszych łamach ukazał się artykuł, w którym punkt widzenia odnośnie wydarzeń na trybunach przedstawiają kibice ze stowarzyszenia. Jak Pan się odniesie do tego stanowiska?
Zacznę od bardzo ważnego stwierdzenia, że jeżeli jakiekolwiek zbiórki są robione – podkreślam – oficjalnie, to my jako klub Stal Gorzów, staramy się działać prospołecznie i zawsze je wspieramy. Zbiórka, o której pan wspomina nie była zgłoszona i tym samym nie mogła mieć miejsca na stadionie. Każda zbiórka, jak pan doskonale wie, musi mieć również swoje poparcie administracyjne. W tym wypadku takowego po prostu nie było. Co do pojawiających się relacji, to jako klub mamy również informacje poparte nagraniami, że ochrona zachowywała się prawidłowo, nie przekroczyła swoich uprawnień. W wielu momentach unikając prowokacji ze strony kibiców.
Ostatnio, z tego co widać, mocno zgrzyta na linii Stowarzyszenie Kibiców – Klub…
Każda ze stron ma prawo do własnego punktu widzenia. Jeśli ktoś twierdzi, że robimy wiele złego i ma o to do nas żal, to ja odniosę się w ten sposób do kwestii jak ta współpraca się układa. Myślę, że warto, aby Państwa portal się z nią zapoznał, jak i sami zainteresowani. Nie wiem czy jest drugi taki klub, który podejmuje tak szeroko współpracę ze Stowarzyszeniem Kibiców. Dlaczego? Wymienię tylko kilka przykładów, choć jak przedstawiciele stowarzyszenia doskonale wiedzą, jest ich sporo więcej.
Stowarzyszenie prosi klub o nagłośnienie. Dostaje. Stowarzyszenie potrzebuje farb na malowanie opraw. Proszę bardzo – dostaje 10 tysięcy złotych. Stowarzyszenie przychodzi z prośbą o pomoc w znalezieniu miejsca do malowania oprawy. Zapraszam do hali swojej firmy z jednym zastrzeżeniem – proszę zostawić po sobie porządek. Pierwsze dwa malowania przebiegły „bezboleśnie”, kolejne zgoła inaczej. Zdjęcie z „porządku” przekazuję do wglądu redakcji. Jak Pan widzi, po barwach żółto-niebieskich widać, że byli u mnie w firmie „nasi”. Potrzeba flag klubowych. A jakże. Klub dostarcza sto. Podobnie z miejscem na przechowywanie swoich „sprzętów”, które znalazły się w piwnicy klubowego budynku.
W zamian za to dostajemy zwrotnie brak dostosowywania się do wymogów zachowań podczas imprezy masowej. Z tej przyczyny w tym roku Stal Gorzów płaciła już stosowne kary. Dodam też, że kłódka we wspomnianym pomieszczeniu została wymieniona, bo klub stosuje się do wymogów i nie wyraził zgody na przechowywanie materiałów pirotechnicznych. Nadmienię na koniec tej wyliczanki, że przy wspólnych zbiórkach, wedle ustaleń, ich rozliczenie miało nastąpić wspólnie. Do dziś nie nastąpiło.
Zatem panie redaktorze, z racji faktu, iż po raz kolejny nagłaśniacie jakie to problemy mają kibice Stowarzyszenia, mam nadzieję, że po raz pierwszy przedstawicie jako rzetelny portal drugą stronę medalu. Doszło również do spotkania, na którym przekazaliśmy wolę współpracy i przekazaliśmy to, co „boli” klub. Na pytanie dlaczego systematycznie pojawiają się „nowe twarze” klub usłyszał, że „stare” nie nadawały się do dopingu. Zatem jak widać, każdy medal ma dwie strony i warto pokazać też tę drugą.
W sieci nie brakuje głosów, że ochrona przekroczyła swoje uprawnienia, a także iż działała „na zlecenie” klubu…
Przyznam, że nie wiem nawet jak do takich tez się odnieść. Firma ochroniarska odpowiada za przebieg imprezy sportowej i działa wedle zakresu swoich obowiązków. Klub nie podejmuje i nie podejmował jakichkolwiek decyzji. Firma podejmuje działania stosowne do sytuacji. Od razu zaznaczam, że na pewno dojdzie do spotkania z firmą ochroniarską i rozmów na temat niedzielnych zdarzeń, ale podkreślam, że kibice przedstawili swoją stronę, firma ochroniarska ma swój, co ważne, „udokumentowany” przebieg wydarzeń. Powiem tylko tyle, że nie może dochodzić do sytuacji, w której nastoletnia dziewczynka w najgorszy z możliwych sposobów obrzuca inwektywami i prowokuje ochroniarza czy kibiców przebywających obok. Firmy ochroniarskie, o czym z pewnością wielu kibiców wie, w określonych sytuacjach przedstawiają niezwykle dokładny zapis wydarzeń w postaci materiału video.
Krytyka ze strony kibiców nie odbiera czasami chęci do angażowania się w klub?
Waldemar Sadowski ma świadomość, że z racji sprawowanej funkcji jest osobą publiczna i jest narażony na, nazwijmy to łagodnie, krytykę. Boli mnie zupełnie coś innego. Boli mnie to, że w decydującej części sezonu ktoś na kogo powinni liczyć również nasi zawodnicy zachowuje się tak, jak się zachowuje. Zapomina po co i dla kogo to wszystko jest robione. Po ludzku jest mi po prostu przykro, widząc ilu ludzi angażuje się w to, aby gorzowski żużel funkcjonował na wysokim poziomie i że ktoś kto jest „trybkiem” w tej całej maszynie zapomina o elementarnych zasadach współpracy. Sport od zarania dziejów był rozrywką dla mas i tak jest po dziś dzień. Stąd przykro, że Ci dla których to wszystko jest to robione zachowują się niekiedy w ten, a nie w inny sposób. Kibice dla klubu są ważni, chcemy aby było zawsze ich jak najwięcej, ale apeluję o współpracę opartą na dialogu i działaniu tylko i wyłącznie dla dobra klubu.
Kolejnego pytania nie zadaję bez powodu. Rozmawiam z większością prezesów i solidarnie zwracają uwagę, że ostatnio coś niedobrego dzieje się z kibicami żużla. Jakoś ta rodzinna atmosfera powoli, ale systematycznie odjeżdża w kierunku tej znanej z trybun piłkarskich. Ostatnio pojawił się specjalny komunikat Ekstraligi w tej materii.
Jestem również w dobrym kontakcie z innymi prezesami. Źle to się zaczyna układać. PGE Ekstraliga i wyroki Komisji Orzekającej Ligi sprawiają, że czasami mamy „dość”, ale to jest mówiąc kolokwialnie taka „branża” i póki co, niewiele się tu zmieni. Dlatego też lepiej posłuży klubowi dobra i na jasnych zasadach współpraca z kibicami oraz wspólne działania, aniżeli takie wydarzenia, jak niedzielne u nas czy te, które miały miejsce ostatnio na innych stadionach u kolegów sprawujących tę samą funkcję.
Przejdźmy na moment do sportu. W niedzielę jedziecie do Wrocławia walczyć o finał. Po porażce na własnym torze zadanie trudne. Niespodzianka jest możliwa?
Żużel ma to do siebie, że każdy wynik jest możliwy, ale powiem, że gdyby się „niespodzianka”, jak to pan mówi wydarzyła, to osobiście rozpatrywałbym ją w kategoriach sensacji. Jedziemy walczyć o jak najlepszy wynik, a co będzie przekonamy się już w najbliższy weekend. Chciałbym, abyśmy sprawili psikusa.
Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA
REKLAMA, +18
Żużel. Lider Apatora z dwuletnią umową! „Jestem bardzo podekscytowany”
Żużel. Oni dostaną dzikie karty? Znów ma być wiele krajów
Żużel. Został dziś ogłoszony, a… prowadzi rozmowy z innymi klubami! Saga z Sadurskim jeszcze potrwa
Żużel. Do trzech razy sztuka. Apator w końcu pokona Stal na Motoarenie?
Żużel. Wilki odkrywają karty! To on poprowadzi krośnian
Żużel. Była gwiazda Unii kończy karierę! Pomoże teraz synowi