W ostatnim czasie na naszych łamach ukazał się artykuł, w którym przedstawialiśmy stawki, jakie mieli dostać nowi zawodnicy Texom Stali Rzeszów z Taiem Woffindenem na czele. Skontaktowaliśmy się z Michałem Drymajło, który poruszył temat stawek, a także odniósł się do zarzutów innych prezesów o psuciu rynku. Sternik Stali opowiedział również o procesie budowania drużyny i celach na przyszły sezon.
Długo utrzymywał Pan w tajemnicy negocjacje z Taiem Woffindenem. Jeszcze niedawno zapewniał Pan, że jego tematu w Rzeszowie nie ma. Kiedy w takim razie się to zmieniło?
Temat Taia pojawił się na samym początku okresu transferowego, jeszcze przed jego kontuzją. Widzieliśmy go jednak w koncepcji z polskim zawodnikiem U24. Plan ten szybko upadł, dlatego przeszliśmy do planu B, który zakładał zagranicznego U24, a został nim Keynan Rew. Byliśmy już dogadani z innym zawodnikiem, ale w Ekstralidze zrobiło się „domino” i ten plan poszedł w łeb. Zadzwoniłem więc do Taia tuż przed moim wylotem do Stanów i powiedziałem, że gdyby zmieniła się u niego sytuacja, to żeby dał znać. Warunki uzgodniliśmy w trakcie mojego pobytu za oceanem, dosłownie kilka dni przed Memoriałem Eugeniusza Nazimka.
Mówi się, że Brytyjczyk ma zgarnąć milion za sam podpis, a do tego 10 tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt. To jak na warunki Metalkas 2. Ekstraligi kosmiczne stawki…
Stanowczo dementuję te informacje. Nie ma możliwości, żeby Stal oferowała takie pieniądze. Płacimy dobrze i szybko, ale nikomu przez myśl nie przeszła kwota miliona za podpis i 10 tysięcy za punkt na tym szczeblu. Podkreślam, mamy pieniądze, ale nie aż takie. Nasz budżet nie jest z gumy. Jeśli płacilibyśmy Taiowi milion, a Przedpełskiemu i Rew po 700 czy 800 tysięcy, to każdy może sobie policzyć ile by nas to w sumie wyszło. Dysponujemy budżetem między 12,5-14,5 miliona. Gdybyśmy faktycznie płacili tyle, ile się mówi, to musielibyśmy mieć w kasie klubowej o kilka milionów więcej. Od Rady Nadzorczej mam pozwolenie na podpisywanie kontraktów maksymalnie do 500 tysięcy za podpis i 5 tysięcy za punkt. I te kontrakty nie przekraczają tych kwot.
Żużel. Trener rozstaje się po kapitalnym sezonie! – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)
Czyli mam rozumieć, że Tai Woffinden za podpis zarobi pół miliona?
Z Taiem jest nieco inna sprawa, bo jego kontrakt jest trochę wyższy. Niewielką nadwyżkę pokrywa jednak sponsor. Nie jest to 30, 40 czy 50% więcej, ale parę groszy więcej jest.
W środowisku aż huczy od plotek, jakoby Stal Rzeszów psuła rynek przebijając oferty. Wściekli na Pana mają być prezesi innych klubów…
Mam pewną refleksję na temat kolegów-prezesów. Generalnie to jest tak, że pewne osoby przypisują mi działania, które sami uskuteczniają. Znam oferty z dwóch ośrodków, które były gigantyczne. Następnie te same osoby w mediach płaczą, że Stal Rzeszów psuje rynek. Być może jest to ich taktyka żeby uśpić naszą czujność. Sami proponują olbrzymie pieniądze, a później dzwonią do mnie, żebyśmy się nie przebijali. Środowisko jest bardzo małe i hermetyczne. Znamy oferty innych klubów do zawodników i jak się okazuje, słowa prezesów nie pokrywają się z rzeczywistością.
Kontraktując takich zawodników niektórzy kibice martwią się, że robi pan „skok” na Ekstraligę, a przy braku awansu klub może nie wytrzymać finansowo. Chyba każdy pamięta czasy Ireneusza Nawrockiego i nikt nie chciałby powtórki…
Diamentowe czasy już się skończyły. Jest nowa spółka, nowy klub i nowi ludzie niezwiązani z tamtymi czasami. Każdy z tych ludzi, którzy są obecnie w akcjonariacie, ma swój biznes i wie, że bilans na koniec roku musi być dodatni. Mamy stabilnych sponsorów, a miasto rozumie w końcu specyfikę sportu żużlowego. Texom daje nam bardzo duże pieniądze, sporo dokładają również moje firmy. Trzecią siłą są mniejsi sponsorzy, którzy sumarycznie dają duży wpływ do budżetu. Do tego jest miasto oraz kibice. Trzeba również pamiętać o wpływach z nowego kontraktu telewizyjnego. Nie podpisujemy nic, czego byśmy nie wypłacili. Czasy, w których w Rzeszowie podpisywało się umowy na „słowo honoru” to przeszłość. Proszę zauważyć, że w tym roku zawodnicy nie byli tani, a byli wypłacani zazwyczaj 2-3 dni po meczu. Zostały nam ostatnie, marginalne płatności, ale jak otrzymamy planową transzę z miasta to wszystko uregulujemy i będziemy gotowi do licencji. W przyszłym roku będzie to funkcjonowało identycznie. Idziemy organizacyjnie do przodu krok po kroku. Wzbijamy się jak samolot, nie od razu w górę, ale powoli wznosimy się wyżej, by znaleźć się na odpowiednim pułapie i tam już pozostać.
Po sezonie pożegnaliście Nickiego Pedersena. Nie było opcji, by Duńczyk został w drużynie?
Nicki to wielki zawodnik i dla mnie to zaszczyt, że taki żużlowiec jeździł u nas w tym roku. My jednak musieliśmy przyjąć inną koncepcję budowy drużyny. Chcemy być gotowi na każde warunki, a widzieliśmy, jakie były problemy z przygotowaniem nawierzchni. Kilka razy jechaliśmy po deszczu, a wówczas wartość drużyny spadała. Przede wszystkim kluczem do wyboru zawodników w tym roku było to, żeby dobrze spisywali się zarówno na torze twardym, jak i wymagającym. Nicki nam pomógł w utrzymaniu i za to mu mega dziękuję.
O Pańskich „łowach” na rynku transferowym mówiło się wiele. Podobno kusił Pan m.in. Janusza Kołodzieja, Mateusza Cierniaka, Jasona Doyla czy Brady’ego Kurtza…
Szkoda mówić o czymś, co się nie udało. Każdy z nas miał inną wizję przyszłości, a ci zawodnicy widzieli się w Ekstralidze. Myśleliśmy, że namówimy polskiego zawodnika U24, dlatego te rozmowy zaczynaliśmy wcześniej. Kiedy jednak okazało się, że Keynan czyli zagraniczny zawodnik U24 będzie u nas jeździł, zakładaliśmy scenariusz z dwoma topowymi Polakami i tak przez długi czas było, aż do niedawna. Oglądałem różne programy, w których mówiono, że rozsyłamy oferty do wszystkich zawodników, co jest nieprawdą. Łącznie złożyliśmy 9 ofert.
Czy tym drugim topowym Polakiem miał być Przemysław Pawlicki?
Tak, znajdował się on na szczycie listy Polaków, których chcieliśmy zakontraktować. To świetny zawodnik, któremu życzę jak najlepiej. Przemek jest zawodnikiem ekstraligowym i wierzę, że ma jeszcze spory potencjał do uwolnienia.
Stal Rzeszów rzuci w przyszłym roku wyzwanie Unii Leszno i powalczy o Ekstraligę?
Powiem w ten sposób. Metalkas 2. Ekstraliga będzie szalenie ciekawa i ja widzę przynajmniej pięciu faworytów do jazdy w play off. Unia Leszno ma piekielnie mocny skład, ale ja znam warunki tej ligi i jestem pewien, że nie będzie im tak łatwo. Bardzo solidny, ale niedoceniany skład złożyła Ostrovia i to może być czarny koń rozgrywek. Silny będzie również PSŻ Poznań. Polonia Bydgoszcz szykuje świetny skład, a do tego mają specyficzny tor, dzięki któremu mogą mieć przewagę. Są także zawsze bardzo groźne Wilki Krosno. No i gdzieś tam przy końcu jesteśmy również my. Nie jest jednak powiedziane, że nic więcej się nie wydarzy, bo wciąż na rynku pozostają klasowi zawodnicy. Zobaczymy, kto jeszcze wystartuje w lidze. Ja bardzo mocno kibicuje Unii Tarnów, bo fajnie, jakby południe Polski było znów mocne. Gościłem ostatnio Pana Prezesa Unii Tarnów Kamila Górala i życzę mu powodzenia. Derby południa to klasyk i mam nadzieję, że do nich w przyszłym roku dojdzie.
Pan zawsze przed sezonem tonował nastroje i nie pompował balonika. Jak mniemam, wielkiego ciśnienia na awans w przyszłym roku nie będzie?
Celem są play-offy. W 2023 roku też mówiliśmy, że chcemy być w play-offach. Mieliśmy wówczas myśl o awansie i tak też jest tym razem. Jeżeli ten awans się pojawi, to będzie świetnie. Mamy znakomite nazwiska w zespole, ale same nazwiska nie jadą. Jak pokazuje przykład Ostrovii z tego roku, która wygrała rundę zasadniczą i odpadła w półfinale, wszystko się może zdarzyć. Ważne jest to, aby znaleźć się w pierwszej czwórce i później zabawa zacznie się od nowa. Jeśli będzie awans, to jesteśmy gotowi na PGE Ekstraligę i finansowo, i sportowo, i organizacyjnie.
REKLAMA, +18
Żużel. Za nim pierwszy pełny sezon. Wierzą w jego rozwój
Żużel. Piotr Baron nie martwi się o atmosferę. Trener Apatora o transferach na sezon 2025
Żużel. Zawiesił szaliki Motoru w Tanzanii, Kongo i Angoli! Tak celebruje złota Koziołków! (WYWIAD)
Żużel. Fatalne wieści. Dilger ze złamanym kręgosłupem!
Żużel. Glasgow chce ugościć najlepszych. Poczynią wielką inwestycje!
Żużel. Będzie renegocjacja kontraktów w Tarnowie? Unia walczy o przystąpienie do ligi