fot. Mateusz Dzierwa
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W piątek w Ochojcu odbyło się zakończenie sezonu żużlowego ROW-u Rybnik. Na sympatycznej z założenia imprezie doszło do niemiłego zgrzytu za sprawą zachowania prezesa klubu, Krzysztofa Mrozka. Sternik śląskiego klubu dał bowiem do zrozumienia, że jedna z osób obsługujących imprezę jest podczas wieczoru niemile widziana.

 

 

Niechcianą osobą okazał się dziennikarz Michał Stencel, który pracuje przy meczach 2. Ligi Żużlowej w Motowizji, a zawodowo udziela się również w gastronomii. Jak wyglądał piątkowy wieczór dla dziennikarza, który tym razem wcielił się w rolę kelnera? Oddajemy mu głos.

– W branży gastro pracuję od 1998 roku. Obsługiwałem prezydentów, ministrów, znanych sportowców, ale także zwykłych zjadaczy chleba – ja zresztą też nim jestem. Były sytuacje, gdzie z moimi gośćmi niekoniecznie zgadzaliśmy się w wielu kwestiach – jestem profesjonalistą i to na jakość mojej pracy nie miało żadnego wpływu – rozpoczął swoją relację Michał Stencel na łamach swoich social mediów.

– W piątek, 19 listopada odbyło się w „Białym Domu” w Rybniku Ochojcu zakończenie sezonu żużlowego. Dla mnie, impreza jak setki innych. Staraliśmy się przygotować to perfekcyjnie, pomimo co rusz nowych życzeń organizatora, zmiany daty imprezy oraz zmian godzinowych. Przed rozpoczęciem imprezy miałem okazję porozmawiać z wieloma osobami z kręgu klubu, z którymi także mam różne zdania na pewne tematy. Do czasu, aż na salony nie przybył Krzysztof Mrozek. Uczono mnie, by każdemu, niezależnie od funkcji społecznej, statutu materialnego, okazywać szacunek. Zatem przywitałem prezesa zwyczajnym „Dobry wieczór”. Jak się mogłem spodziewać, nie zostało to odwzajemnione, a po kilku chwilach, zostałem oddelegowany do domu, gdyż Krzysztof Mrozek dał jasno do zrozumienia właścicielowi restauracji, że „ten Pan kelner jest niemile tu widziany” – kontynuuje dziennikarz.

– Zastanawia mnie tylko, czy jak Krzysztof Mrozek robi zakupy w sklepie, odbiera list na poczcie, czy tankuje paliwo, także zgłasza właścicielowi owych podmiotów, że ten czy tamten mu nie pasuje? Panie prezesie, to może kibice też powinni Panu podziękować? Bo wielu z nich też Pan nie pasuje? Przyznam, że spotkałem się z czymś takim pierwszy raz w życiu. I przyznam też, że trafiłem na osoby, którym, jak się to mówi, słoma z butów wychodziła. Panu, Panie prezesie, wychodzą całe snopy. Niestety. Mogę już dziś Panu obiecać, że cała ta sytuacja, odbije się Panu czkawką. P.S. Mam nadzieję, że wieczór był dla Pana udany. Nie pozdrawiam – zakończył Michał Stencel.

Tyle Michał Stencel. A my niewiele mamy do dodania. Sami należymy – szczerze, z nie do końca znanych nam powodów – do „wrogów” prezesa Mrozka.

Wypada tylko wspomnieć, że ostatnio z funkcji w klubie zrezygnował Maciej Kołodziejczyk. Jego następcę trudno znaleźć ze względu na specyfikę pracy w rybnickim klubie i charakter prezesa Mrozka, który ponoć do najłatwiejszych nie należy. A następca wiceprezesa ROW-u był poszukiwany podobno nawet w Niemczech…

Panie Prezesie, proszę pamiętać o jednym – szacunek należy się każdemu, bez względu na funkcje czy osobiste poglądy. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Jeśli na każdym kroku wymaga go Pan od innych, niech Pan sam pokaże, że w rodzinnym domu nauczono Pana, na czym polega szacunek i zachowanie minimalnej kultury osobistej w stosunku do innych. Teraz wypada mieć nadzieję, że prezes pokaże jednak, że wydarzenia z piątku były efektem nieporozumienia i przeprosi redaktora Motowizji za swoje zachowanie.