Ostatnie tygodnie nie były łatwe dla prezesów klubów żużlowych. Wielu z nich skupiało się głównie na gromadzeniu środków, aby pospłacać swoich zawodników za występy w sezonie 2024. Jeden z działaczy zgodził się, niestety anonimowo, na wymienienie spostrzeżeń odnośnie stanu polskiego żużla.
Dlaczego musimy rozmawiać anonimowo?
Na pewno tak jest dla mnie wygodniej z przyczyny takiej, iż wiem, że za poglądy nic nie grozi. Nie chciałbym spotkać się z „uprzykrzaniem” życia mojemu klubowi w kolejnym sezonie.
Mówiąc żartobliwie, Wasz zespół można zaliczyć do najbogatszych w PGE Ekstralidze. W końcu terminowo byliście rozliczeni z zawodnikami „na zero”.
Zgadza się. „Bycie na zero” w terminie określonym przepisami to już w tych czasach bogactwo i powód do ogłaszania w mediach, że spłaciło się swoje zobowiązania. Jak się tym niektórzy chwalą, to już chyba jest słabo.
Nie brak takich głosów w środowisku, że coś w tym sporcie jest nie tak i sam się on ośmiesza. Regulamin mówi jasno, że aby starać się o licencję na kolejny sezon, to należy do dnia tego i tego mieć uregulowane zobowiązania. Kluby nie mają, podpisują jakieś ugody, media donoszą o ich zobowiązaniach, a one… podpisują kolejne kontrakty.
To jest śmiech na sali. Regulamin po coś chyba jest. Chyba nie po to, aby mieć go w poważaniu, a aby go wszyscy, podkreślam, przestrzegali. Niektórzy prezesi regulują terminowo zobowiązania, inni robią cuda wianki i kompletują skład na kolejny sezon. Bacznym okiem należy się zatem przyglądać temu, jak pewne kluby będą otrzymywały licencje na kolejny sezon. Mam nadzieje, że te, które przekroczyły zobowiązaniami termin licencji nie dostaną. Inaczej można regulamin wyrzucić do śmieci i niech każdy działa wedle swojego widzi mi się, że zapłacę w lutym, a może w lutym za rok, ale i tak pojadę, bo przecież nikt mnie nie wykluczy
Czwarty najlepszy klub w Polsce, Stal Gorzów, ratował się publiczną zrzutką.
Tego tematu nawet nie poruszajmy. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca w lidze, która niby jest marketingowo dobrze budowana, choć słowo „budowana” jest mocno na wyrost. Widział Pan takie pomysły w innych dyscyplinach? Ja nie. Kluby, które są nieudolne prowadzone bankrutują i tyle, a nie ośmieszają się zrzutką, z której zbierają 400 tysięcy złotych, a pozostałe 4 miliony pożyczają. Nie mogli pożyczyć 4,4 miliona? To chyba lepsze wyjście, aniżeli ośmieszanie całej ligi i odbieranie jej jako takiej jeszcze powagi. Bądźmy raz w tym wszystkim poważni.
Nie tylko Gorzów ma problemy. Gorzów zobowiązania ma spore, a w lidze pojedzie, bo spłacił zawodników. Kiedy spłaci resztę długów, które ponoć przekraczają dziesięć milionów? Czyli działamy tak, że zawodnicy kasę dostają, ale innych dostawców usług kluby mogą robić w ch***? Ten Gorzów prędzej czy później się po prostu wykolei. Takie zobowiązania nie są do spłacenia. Powiem Panu więcej, słyszałem plotki, że jeden z działaczy, mający się za poważnego prezesa, swój majątek na gwałt przepisywał na inne osoby – taką jego klub ma kondycję. No, ale w PGE Ekstralidze, na pożyczkach, ale oczywiście pojedzie.
Żużel. Zmiany u Thomsena! Bierze mechaników… Pedersena! – PoBandzie – Portal Sportowy
O Krajowej Lidze Żużlowej lepiej nie wspominać?
Myślę, że niemal cała ta liga ma problemy. Gniezno, Opole, Piła. Zobowiązania nieuregulowane, a dwa zespoły z zagranicy, które płacą regularnie, nie mają prawa awansu. Widzi Pan tu jakąś logikę? Ja nie widzę niestety. Reasumując, kluby, które nie miały zapłaconych zawodników w terminie nie powinny mieć prawa startu. Tak samo kluby z naszej Ekstraligi, które po prostu rolują swoje zobowiązania. Co to za audyt, w którym sprawdza się zobowiązania wobec zawodników i dwóch czy trzech urzędów? Ten audyt nic kompletnie nie mówi o faktycznej kondycji finansowej spółki, niestety. To jest takie wie Pan, „czarowanie”, że wszystko się zgadza, a zgadza się w paru przypadkach bardzo niewiele.
Jako działacze macie jakieś pomysły jak sytuację uzdrowić?
Brakuje w wielu przypadkach zgodności działaczy. Kluby powinny dostawać albo spore punkty ujemne na start sezonu albo najlepiej, i mówię całkiem poważnie, w razie dokładnego audytu, który wykazuje, że spółka nie ma biznesowo racji bytu wykluczane z rozgrywek i tyle. Koniec, kropka.
Dokąd zmierza zatem polski żużel?
Całkiem poważnie uważam, że do upadku. Od 2021 roku stawki poszły mocno w górę. My sami tworzymy patologię i podcinamy gałąź, bo płacimy tyle, ile zawodnicy chcą. Skoro zawodnicy potrafią się zmówić i ustalić niemal jednolite stawki, którymi rzucają, dlaczego my nie możemy tego zrobić w drugą stronę? Najwidoczniej jesteśmy od nich głupsi, ale nie za swoje pieniądze. Pieniądze się oferuje, wydaje, a potem biega do miasta i mówi: „ratujcie”. Tam, gdzie idą własne pieniądze prezesi zaczynają myśleć. Ma Pan w pierwszej lidze taki Poznań czy Łódź. Pierwsi to z założenia, jako Wielkopolanie, patrzą na każdą złotówkę, podobnie Skrzydlewski. Łączy ich jedno. W dużej mierze bawią się w żużel za swoje pieniądze.
Generalnie chyba jest tak, że w paru klubach, gdzie prezesi wkładają swoje pieniądze, to starają się je bardziej szanować.
Dokładnie tak jest. Wiedzą ile pieniądz jest wart, bo na niego muszą zapracować i go mocniej szanują. Ma Pan tu wspomnianego Skrzydlewskiego, Kozaczyka z Poznania czy Piotra Rusieckiego z Leszna. Ma Pan Sadowskiego z Gorzowa, który zostawił klub z długami z jakimi trudno sobie wyobrazić, a obiecanego audytu brak, bo chyba Ci, co go robią, to łapią się tam za głowy. Środowisko jest hermetyczne i słyszałem już „dziwne” historię na temat zarządzania tym klubem.
Gdzie został zrobiony największy błąd?
Bez wątpienia przy podziale otrzymywanych środków z telewizji. Wszyscy raczej włożyliśmy je w wyścig zbrojeń, a nie modernizacje obiektów czy inne rzeczy. Ci zawodnicy, którzy umiejętnościami się nie załapali na „eldorado” zeszli ligę niżej, ale żądali sporych kwot nie patrząc na to, że pierwsza liga dostawała z telewizji parędziesiąt razy mniej środków, aniżeli my. Co niektórzy pokontraktowali zawodników i tam się nakręciła kolejna „spirala”. Z pierwszej poszła do drugiej i teraz mamy efekt taki, że licencje może będą się zgadzały, aby wyglądało „cacy”, ale sporo klubów znalazło się w czarnej d***** I wiem co mówię.
Zawodnicy zeszli w tym roku z oczekiwań finansowych?
W PGE Ekstralidze może nie, ale w pierwszej i drugiej lidze tak. Po pierwsze, co niektórzy zawodnicy mówią, że koledzy zmądrzeli. Po drugie, zrobiło się mniej miejsc, aniżeli chętnych. Finansowa selekcja naturalna. W tej chwili mamy w PGE Ekstralidze tak, że zawodnik dostaje milion w najbiedniejszym kraju gospodarczym, a za to objedzie jeszcze trzy ligi, w których w porównaniu do nas dostaje serio „ochłapy”. Utrzymujemy wszystkie ligi świata.
Nie ma naprawdę szans, że jako działacze się nie dogadacie?
Wrócę do jednego wątku. Mamy w każdej lidze, załóżmy, osiem zespołów po siedmiu zawodników. 56 z PGE Ekstraligi potrafi się dogadać i trzymać stawki, ale od lat nie potrafi się dogadać jakieś kilkunastu prezesów. Opowiadał mi kolega z pierwszej ligi. Coś tam próbowali ustalić, aby nie dać się wycyckać zawodnikom. Trzech podało sobie ręce. Następnego dnia jeden z północy Polski zadzwonił do zawodnika i oferował mu trzy razy więcej, aniżeli sam dzień wcześniej ustalił.
Co zatem dalej?
Myślę, że po sezonie 2025 będzie jeszcze weselej. Potrzebna jest solidarność wszystkich prezesów wsparta działaniami organizatorów rozgrywek. Często się zastanawiam za co brane są tam przez pewne osoby całkiem pokaźne środki jako wynagrodzenie.
Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA
Żużel. Dlaczego Woryna nie dostał powołania? Dobrucki tłumaczy
Żużel. Mecze Stali dla bogaczy, na Spartę w promocyjnej cenie! (RANKING KARNETÓW)
Żużel. Widziane zza Odry. O wejściu podatku żużlowego i nabranych (FELIETON)
Żużel. Nietypowy podarunek! Gorzowski szpadel na licytacji!
Żużel. Dobrucki zdecydował! Jest kadra reprezentacji Polski na sezon 2025!
Żużel. Jest terminarz SEC! Kapitalne lokalizacje do ścigania!