fot. Judy Mackay

Trzy różne wypadki zaliczył Justin Sedgmen podczas zeszłorocznych startów na motocyklu żużlowym. Australijczyk zerwał więzadła, obił sobie obojczyk oraz… Prawie stracił czucie w dłoni. Na łamach Speedway Stara szerzej opowiedział o swoim doświadczeniach.

 

Trzy wpadki w jednym sezonie, z czego jeden mógł skończyć się poważnym problemem zdrowotnym. Justin Sedgmen nie miał łatwo w minionym sezonie. Wpierw stracił miejsce w SGB Premiership i ograniczył się do ścigania w jednej lidze, żeby w połowie sezonu otrzymać angaż w Birmingham Brummies. Pech chciał, że 32-latek z Mildury aż dwukrotnie upadał w brytyjskich meczach ligowych.

Chociaż tak naprawdę to padał ofiarą bycia w danym miejscu w nieodpowiednim czasie. Na łamach Speedway Stara przyznaje, że niektórzy młodzi zawodnicy nie są jeszcze przystosowani do jazdy w meczach ligowych. – To był mój pierwszy raz, kiedy siedziałem w ambulansie przez jedenaście sezonów w Wielkiej Brytanii. Zostałem wytrącony, po prostu. Niestety, ale muszę to powiedzieć, że niektórzy młodzieżowcy ze średnią 2,00 nie mają doświadczenia w takich sytuacjach. (…) Mamy do czynienia z zawodnikami na takiej średniej, którzy będą są rozwijać. Jednak mamy też takie przypadki, gdzie nie są gotowi do jazdy. Wiem, że każdy potrzebuje przetarcia, czy coś w tym stylu. Musimy jednak oddzielić topowe ligi od tych niższych.

OGLĄDAJ POCZYNANIA SEDGMENA W BRITISH SPEEDWAY NETWORK

Po powrocie z pierwszego wypadku, Sedgmen pechowo wypadł w lipcu z obiegu. Nie dość, że miał pojechać w meczu ligowym Lokomotivu Daugavpils, to na dodatek pokrzyżował sobie plany na regularne starty. Co gorsza dla niego samego, doznał urazu dłoni. – Miałem problem z moją prawą ręką. Ściągnęli mi rękawicę i pamiętam wyraz twarzy Paco (Castagni dod. red.). Potem Josh Pickering powiedział: „Nawet nie próbuj na to spoglądać”. Nawet nie chciałem na to patrzeć, ale potrzebowałem czegoś do zatrzymania bólu. Schłodzili mi dłoń i wróciłem do parku maszyn. No i najpewniej była to najgorsza rzecz, jaką mogłem zrobić. Naprawdę, powinienem wrócić w ambulansie. Złamałem kość śródręcza – opowiada.

Żużel. Janowski i kadra są sobie potrzebni? Mocny głos!

Żużel. ROW ma lepszego U-24 od GKM-u?! Tak twierdzi trener!

Niewiele brakowało, żeby Sedgmen stracił czucie w dłoni. Gdyby nie interwencja lekarki po wizycie, Justin mógłby znajdować się w znacznie innym miejscu. – Skończyło się na tym, że w poniedziałek poszedłem do lekarza. Tylko po to, aby móc się przebrać, ponieważ mogłem używać tylko jednej dłoni. Musiałem to robić odpowiednio, żeby nie było infekcji. Lekarka tylko spojrzała i powiedziała: „Musimy wziąć cię do szpitala, teraz”. Kiedy tylko tam dojechałem, usłyszałem od niej: „Nie wychodzisz stąd bez operacji, ponieważ inaczej stracisz czucie w dłoni”.

Żużel. Zmarzlik przegrał z „Lewym”, Żyłą czy… Stanowskim! Oni są rozpoznawalni w sporcie (RANKING)

Justin wrócił do pełni sił na sezon w Australii, gdzie jechał w kratkę. Nie wystartował w mistrzostwach kraju, ale zdołał wygrać Jason Lyons Solo Trophy. Chyba jednak najważniejsze dla lidera Edinburgh Monarchs wieści przekazał chirurg.

– Sezon w Australii nie był  dla mnie udany. Wróciłem tydzień później, żeby pojechać w mistrzostwach Stanu Victoria. Wtedy zrozumiałem, że moja dłoń nie jest w dobrym stanie. Jeżeli w torze pojawiały się dziury i nierówności, nie dałbym rady płynnie jechać. Potem wygrałem w Mildurze przez Jaimonem (Lidsey’em) i Tomem Brennanem. Myślałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Potem turniej Leigh Adamsa w Adelajdzie i znowu Mildura. Bardzo ciężko mi się jeździło. Tory były zdecydowanie nieprzewidywalne. To nie było dla mnie dobre. Zrezygnowałem z mistrzostw i miałem czas na odpoczynek. Miałem mieć znowu operację w Adelajdzie, ale chirurg odmówił. Powiedział, że dłoń się goi i była to spora ulga – kończy.