Żużel. Powrót GP w Warszawie to świetne wieści dla Lindgrena! „Ten stadion daje mi niesamowitą energię”

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kilka dni temu środowisko obiegła informacja o tym, że runda indywidualnych mistrzostw świata ponownie odbędzie się na PGE Narodowym. Z tych wieści bardzo ucieszył się Fredrik Lindgren. Szwed doskonale spisuje się bowiem na obiekcie w stolicy Polski i przyznaje, że tłumy kibiców na stadionie bardzo pozytywnie na niego wpływają.

 

Lindgren uczestniczył w czterech z pięciu turniejów rozegranych do tej pory na warszawskim obiekcie. Znamienne jest to, że najgorszy wynik w tym turnieju zanotował w 2016 roku, kiedy zajął piąte miejsce. Od 2017 do 2019 roku (później zawody były odwoływane przez pandemię koronawirusa) Szwed nie schodził z podium imprezy.

– Bardzo się cieszę, że wracamy na ten wspaniały stadion – mówi dwukrotny medalista cyklu Grand Prix. – Nie wiem czy lubię go tak bardzo przez to jaki tam jest robiony tor, ale dla mnie generalnie takie wielkie wydarzenia są niezwykle ekscytujące. 50 tysięcy ludzi na stadionie daje mi niesamowitą energię. Myślę, że przekłada się to na moje wyniki – dodaje.

Nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach 37-latek borykał się z problemami zdrowotnymi. Zawodnik należy do grona osób, które bardzo mocno odczuły zakażenie koronawirusem. Na szczęście teraz zawodnik jest już zdrowy i może w pełni skupić się na walce o swoje cele.

– Jestem w 100 procentach gotowy do sezonu. Trzy tygodnie temu byłem na badaniach i doktor powiedział, że z moimi płucami jest wszystko w porządku. Wszystko wraca do normalności Bardzo się z tego cieszę – komentuje.

Zawodnika podpytaliśmy również o temat, który w zeszłym roku często poruszali kibice częstochowskiego Włókniarza. Wielu z nich dziwiło się bowiem, że zawodnik notuje wysokie miejsca w cyklu Grand Prix, a w lidze nie wspina się na poziom, do którego przyzwyczaił.

– Myślę, że to tylko tak wyglądało, że w Grand Prix byłem dużo lepszy niż w PGE Ekstralidze. W Grand Prix jednak też nie było tak świetnie. Wiele razy zdobywałem siedem czy osiem punktów i to starczało na awans do półfinału. Potem kwalifikowałem się do finału i zdobywałem sporo punktów. Myślę więc, że ta różnica nie była tak duża jak mogło się wydawać – stwierdza Fredrik Lindgren.