Konrad Darwiński i Tai Woffinden. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tai Woffinden poinformował o swoim stanie zdrowia po upadku w pierwszym finale Speedway of Nations. Groźna kraksa Brytyjczyka niestety nie zakończyła się tylko na strachu. Najbardziej ucierpiała prawa noga trzykrotnego mistrza świata.

 

– Miałem kilka dni wolnego. Żebra wydają się pęknięte, ale niczego nie widać na zdjęciu rentgenowskim. Być może mam jakieś wewnętrzne stłuczenie. Główne obrażenia to prawa noga! Mam złamania kości piszczelowej i udowej na dole przy kolanie. Mogę teraz powiedzieć, że gdyby nie specjalne ochraniacze, to miałbym pełną rekonstrukcję kolana. Jestem szczęśliwy, że mam tylko kilka złamań po tym wypadku – napisał Woffinden w mediach społecznościowych.

Woffinden doznał kontuzji w ostatnim sobotnim starciu Brytyjczyków. 31-latek napędzał się po szerokiej i starał się wyprzedzić Jasona Doyle’a. Niestety zahaczył jednak nogą o tylne koło Australijczyka i po chwili z impetem upadł na tor. Kibice zgromadzeni na stadionie w Manchesterze na chwilę wstrzymali oddech, bo upadek ich ulubieńca wyglądał naprawdę groźnie.

– To był incydent wyścigowy. Miałem plan na tym pierwszym okrążeniu, aby wjechać w wolne miejsce. Jason Doyle szybko skręcił jednak motocyklem i miejsca już nie było. Byłem o jakieś 10 km/h szybszy od reszty zawodników, więc jedyną opcją dla mnie było zeskoczenie z motocykla, aby nie uderzyć w bandę – wyjaśnia zawodnik Betard Sparty Wrocław.

Pomimo serii urazów, humor dopisuje zawodnikowi ze Scunthorpe. Jest on bowiem częścią drużyny, która wywalczyła złoto w Speedway of Nations. Brytyjczycy sięgnęli po tytuł najlepszej reprezentacji na świecie po 32 latach przerwy.

– W każdym razie. Wygraliśmy Mistrzostwa Świata! Co to był za weekend. Nie tak dawno udzielałem wywiadu w Vojens, gdy powiedziałem, że nie pojadę dla Wielkiej Brytanii, dopóki nie zajdą pewne zmiany. Te zmiany nastąpiły. Zrobiliśmy duży krok, zdobyliśmy kilka medali od tego czasu. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, w jakim miejscu będziemy za kilka lat, gdy wrócą mistrzostwa z czteroosobowymi drużynami. Dziękuję za całą miłość – podsumował Woffinden.