Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W niedzielę – 19 grudnia – mija 24. rocznica śmierci Romana Janczuro, zawodnika, który oprócz jazdy na żużlu wsławił się również rolami w kilku filmach.

 

Roman Janczuro na świat przyszedł 24 lipca 1950 roku, a ligową jazdę na żużlu rozpoczął późno, bo w wieku 22 lat. Całą karierę spędził w 2. Lidze, najpierw cztery lata w Stali Toruń, a następnie kolejne cztery sezony w Gwardii Łódź. Indywidualnie jego największym sukcesem było szóste miejsce w Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Polski w 1973 roku (wówczas w MIMP startowali zawodnicy do lat 23). Dodajmy, że zawody wówczas wygrał Zbigniew Filipak z Zielonej Góry, przed Franciszkiem Stachem (Opole) i Andrzejem Jurczyńskim z Częstochowy.

Janczuro był solidnym ligowcem, a po zakończeniu kariery żużlowej – niczym amerykański Bruce Penhall – miał epizody w kilku filmach. Oczywiście kariera filmowa wychowanka toruńskiego klubu była nieco skromniejsza niż dwukrotnego mistrza świata z USA, ale na swoim koncie ma występy w czterech produkcjach – w trzech jako aktor i w jednej jako kaskader.

fot. screen TVP Kultura (za speedway.hg.pl)

Warto podkreślić, że pierwszy epizod filmowy „zaliczył” jeszcze kiedy był czynnym żużlowcem. W 1977 roku wystąpił w filmie „Poza układem”, który wyreżyserował Jan Rutkiewicz, gdzie zagrał… żużlowca. Nie była to tylko epizodyczna rola, miał również do wypowiedzenia swoje kwestie i wypadł całkiem przyzwoicie. Kolejne występy na wielkim ekranie to lata 1985 – rola żandarma w filmie „Tate” również w reżyserii Jana Rutkiewicza oraz 1987 – „Trójkąt bermudzki” w reżyserii Wojciecha Wójcika. Pracował również przy produkcji „Opowieści Harleya”, w której wykonywał kaskaderskie ewolucje.

Roman Janczuro zmarł w 1997 roku, w wieku zaledwie 47 lat.

Cześć Jego pamięci!