No to się zaczęło. Trzy dania na przystawkę, na koniec kolejki zaś meczycho palce lizać. Prawdziwe starcie gigantów. Ale po kolei…
Najpierw Zielona Góra. Wygląda na to, że buńczuczne zapowiedzi, bądź wypowiedzi jak kto woli, pewnego milionera, zostały brutalnie zweryfikowane. Motor pokazał, że nie ma dziur w składzie. Ten czy ów mógł sobie pozwolić na wpadki, co nie ominęło nawet Zmarzlika, jednak zawsze miał kto obronić wynik biegowy drużyny.
Mecz jednostronny generalnie, acz interesujący z punktu widzenia wyłapywania niuansów. Paradoksalnie – ci o których formę najbardziej obawiano się po najwyżej średnich występach w przedsezonowych turniejach i sparingach (Przyjemski, Cierniak) byli liderami swego wyrównanego i bardzo mocnego (na tle słabiej dysponowanego rywala) teamu.
Po stronie gospodarzy wyglądało to po trosze… jak sparing właśnie. Pogubieni i niedopasowani gospodarze, na czele z Madsenem czy Hampelem nie potrafili sprostać skutecznym lubelakom. Urywali pojedyncze biegi i punkty, co w skali meczu nie zaowocowało sukcesem, bo nie mogło. Mnie jednak podobały się przedmeczowe wypowiedzi Piotra Protasiewicza, studzące nieco rozpalone głowy po mocarstwowych „odgrażaniach się” właściciela. To były mądre i rozsądne słowa. Nie jesteśmy faworytami tego starcia. Potrzebujemy czasu, by dogadać się ze sposobem przygotowania nawierzchni, a niektórzy muszą się jeszcze solidnie dokleić. Ktoś powie: asekuracja. Moim zdaniem realna ocena tu i teraz. Myszy, z czasem, będą coraz mocniejsze, a starcia przeciw rywalom z „dolnej półki” pokażą wartość (niemałą) zespołu Piotrka.
Hampel już sygnalizuje powrót do znakomitych wyjść spod linek, co jest Jego znakiem firmowym. Madsen za dwa, trzy mecze też powinien wrócić do „normalnej” dyspozycji, szczególnie sprzętowej. Rasmus rozpocznie sezon od następnego starcia domowego. Przemo już jedzie swoje, zaś Curzytek i młodzież na tle mniej wymagających rywali także mogą być solidnymi punktami zespołu. Wartość Lublina poznamy zaś po meczach przeciw Toruniowi czy Wrocławiowi. Na razie zbyt wcześnie.
W Częstochowie Mariusz Staszewski nie pomógł drużynie. Ani zestawieniem numerów startowych, ani decyzjami w trakcie spotkania. Jeśli wystrzelasz się z taktycznych przed nominowanymi (a tak zrobił), to musisz mieć zbudowanych czterech ludzi na finałowe wyścigi. Abecadło. Tutaj nie mieliśmy budowania ludzi i wyniku drużyny tylko chaotyczne, nerwowe, nie do końca przemyślane decyzje.
Spotkanie śmiało można określić mianem: „Wielbłądy Staszewskiego”. Najdelikatniej – nie do końca idealnie zestawiony skład i zaskakujący dla swoich tor. Orbitowiec Woryna po równaniu, w kluczowych momentach jechał z wewnętrznych pól, Hansen został niepotrzebnie wycofany przed decydującymi wyścigami (brakło czwartego) itp.itd. Nie umniejsza to sukcesu przyjezdnych.
Żużel. Doyle to za mało! Koncert MJJ, Włókniarz rozbity! (RELACJA) – PoBandzie – Portal Sportowy
Kościecha idealnie trafił ze składem. Słabsze punkty w ekipie Gołębi (Lidsey, Fricke) trafiały głównie na zestawienia mocny-słaby pośród Lwów przez co dowozili cenne dla zespołu oczka. MJJ został ojcem sukcesu GKM, a swoje dorzucili juniorzy i „nowy” Miśkowiak. Wadim „tradycyjnie” bardzo bojowy i bardzo nieuporządkowany, ale… . Fricke i Lidsey są w stanie pojechać lepiej. Max nawet znacznie lepiej. U siebie urośnie Wadim i młodzież. Jest więc potencjał wzrostowy. Skoro mimo braku błysku u nisko skaczących kangurów Grudziądz wyraźnie zwyciężył, to można na tym budować ostrożny optymizm.
W Rybniku euforia. Trochę obawiałem się decyzji Piotra Żyto. A to w kontekście odstawienia Czugunowa na rzecz Drabika. W sparingach Gleb pokazywał prędkość i ząb. Wybór Tungate na domowy mecz wydawał się uzasadniony. Stary, dobry Nicki błyszczał w próbnych galopach. Holder to solidny ligowiec. Te wybory broniły się „same”. Tymczasem Żyto pokazał nie tylko, że ma nos, ale też potrafi… budować ludzi. Pludra dawno tyle nie naskrobał i nie były to tzw.”Michały na trupach”. Miał prędkość i gdyby umiał zimno kalkulować tych oczek byłoby nieco… więcej. Torres pechowo wszedł w zawody, potem defekt na prowadzeniu. Można się załamać.
Ale Drabik podjął rękawicę, zaś trener postawił na niego w nominowanych i… nie pożałował. A Gorzów? Zagubiony Lebiediew, nieobecny Fajfer, brak U24, zatem łatanie Paluchem (niezwykle skutecznym trzeba przyznać). Przynajmniej dwa słabsze wyścigi Vacula i Stal wraca na tarczy. Powtórzę jednak. U siebie każdy kozak, a mecz meczowi nierówny. W Gorzowie to będzie zupełnie inny zespół. To mi się słowo klucz trafiło. Zespół. W Rybniku gorzowianie bardziej stanowili zlepek niźli poukładaną ekipę. Widać wyraźnie wyrwę pod U24, co ogranicza pole manewru Piotrowi Świstowi w przypadku gorszego występu jednego z seniorów. Tu przytrafiły się dwa słabsze dni i jednym Paluchem nie sposób było tych dziur załatać.
Wreszcie zwieńczenie kolejki i prawdziwa uczta dla koneserów. Toruń vs.Wrocław. Tu wszystko było idealne. Każdy wyścig niósł dawkę emocji i kunsztu. Wnioski? Kvech dowiedział się dlaczego SGP jeszcze nie dla niego. Szybka fura i bardzo źle dobierane ścieżki sprawiły, że kiedy tor się nieco „odkleił” od motocykla Czecha i trzeba było szukać innych, lepszych, skuteczniejszych rozwiązań – Jan zginął. Jechał miast się ścigać. Ani wąsko, ani szeroko. Ani koncepcji, ani wykonania. Taki trochę „pędzący chaos”. Kleiło początkowo pod płotem, na jego ulubionej szerokiej – oczka były. Przestało – poległ nawet z juniorami. Jeśli zawody oglądali szefowie cyklu SGP, to już wiedzą (o ile nie zdawali sobie z tego sprawy dotąd) dlaczego klucz geograficzny jest do bani.
Co jeszcze? Brady sprowadzony na ziemię. Tu jednak zalecam ostrożność. Kurtz to kawał grajka. Miał swoje „momenty”. Pokazywał, że myśli i próbuje, stąd (bo Darek Śledź to zauważył) udział kangura w nominowanym. Jednak przeskok piętro wyżej to nie taka prosta sprawa. Potrzeba trochę… czasu. A tak – czasu. Najpierw przyjdą dobre wyścigi na Olimpico, a potem przełamanie na wyjazdach. Forma będzie potrzebna najwcześniej w sierpniu, a mamy ledwie kwiecień. Cierpliwości. U niego widać odpowiednie wnioski, myślenie i „tylko” skuteczność do poprawy. Po każdej ze stron mieliśmy jednak pewną huśtawkę. Słabiej Bewley, znakomicie Krawczyk. Słabiej Kvech ,to błysnął Kawczyński. No i Michelsen.
Czyżby to ten moment? Na koniec zaś – nie przemawia do mnie „tłumaczenie” awarią start-maszyny braku wykluczenia Lamberta w jego pierwszym starcie. Z awarią czy bez niej i tak wpakowałby się w linki. Nawet nie protestował. „Umożliwieniem” startu zaś był wyraźnie zaskoczony.
A niżej? Również zaczęli. Leszno zmiażdżyło w punktowanym treningu na Smoku rozbity i niezorganizowany Tarnów. Bydgoszcz napięła muskuły w Łodzi. Kłopoty mogą być w Ostrowie, zaś Poznań ponownie zaskakuje. Pozytywnie ma się rozumieć. Na najniższym szczeblu gdański „faworyt” okrutnie mordował się z Niemcami. Łotysze mimo, że wygrali z Piłą, to… przegrali z regulaminem.
Gniezno natomiast „wymęczyło” na wyjeździe Opole. Tu jednak najtrudniej przewidywać, bo wystarczy, iż jakiś „pan nikt” złapie nagle swoich pięć minut, a jego z kolei wyłapie któryś z klubów i mamy wartość zespołów przewróconą do góry dnem. Albo to któryś z „nadlimitowych” w wyższych ligach zechce uratować finansem schodząc na niższy poziom, by przetrwać. Taki sam efekt. Kopciuszek urasta do roli faworyta. Taka tamże „specyfika”. Co zapamiętałem po inauguracji? Raczej kogo. Kacper Teska. Będę się przyglądał. Jednorazowy wybryk , czy trwała tendecja zwyżkowa.
Na szczęście była to pierwsza, nie zaś ostatnia kolejka. W drugiej rundzie E-lipy, wydaje się, łatwiej wytypować wyniki, choć ja jeszcze zdecydowanie nie skreślałbym np. Gorzowa u siebie… . Czy się to komu podoba, czy nie – mamy ligę dwóch prędkości. Faworyci (Lublin, Wrocław, Toruń), a potem grupa walcząca o prawo bycia tym czwartym do brydża. Bogata Zielona, acz zestawienie do korekty w następnych latach. Ustabilizowany personalnie, bazujący na eksplozji formy MJJ Grudziądz. Nieobliczalny Rybnik z mądrym trenerem i reaktywowanym Pedersenem. Wreszcie walczący z niemocą Gorzów, liczący na objawienie Polaka U24, co możliwe, acz prawdopodobne jak spotkanie Yeti. No i Częstochowa – do poukładania. Kto będzie tym czwartym?
Przemysław Sierakowski
Żużel. Falubaz osłabiony przed meczem? Groźny upadek na treningu
Żużel. Juniorzy dali show! Karczewski z Brązowym Kaskiem, Paluch poza podium! (RELACJA)
Żużel. Dwa mecze w jeden dzień. Przegrał tylko dwa razy!
Żużel. KLŻ z telewizją?! Kluby nie gryzą się w język
Żużel. Woffinden przekazał kolejne informacje! Nie potrafi przespać nocy
Żużel. Udowodnił, że stać go na wiele. Michelsen pochwalił jego pracowitość