Piotr Żyto. Foto: Łukasz Forysiak, Falubaz Zielona Góra
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Stelmet Falubaz Zielona Góra należy do drużyn, które są blisko zamknięcia składów na przyszłoroczne zmagania. Zielonogórzanie nie ociągają się na rynku transferowym, bo bardzo szybko chcą wrócić na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Piotr Żyto, opiekun ekipy z W69, mówi o zawodnikach, których najpewniej zakontraktuje zielonogórski klub i liczy na to, iż Max Fricke będzie najlepszym zawodnikiem na zapleczu PGE Ekstraligi.

 

Gdy rozmawialiśmy kilka tygodni temu, mówił Pan, że do zamknięcia składu Stelmet Falubazu Zielona Góra na kolejny sezon jeszcze trochę zostało. Jak sytuacja wygląda teraz?

Myślę, że nasz skład w 80 procentach jest gotowy i moim zdaniem nie jest to słaby skład. Zbudowanie drużyny to jednak tylko połowa sukcesu. Trzeba jeszcze wywalczyć ten awans – bo taki jest nasz cel – na torze. Nie będzie to łatwe, bo eWinner 1. Liga wcale nie jest taka słaba jak niektórzy mówią. Wiem, że będzie trudno, ale jestem przekonany, że zrobimy wszystko, aby do tej PGE Ekstraligi szybko wrócić.

Zawodnikiem, o którym ciągle się mówi w Zielonej Górze jest Max Fricke. Ten zawodnik jest już blisko startów w Falubazie w przyszłym roku?

Tak mi się wydaje, że Max jest już z nami. Wielki szacun dla niego za tę decyzję. Oczywiście nasze rozmowy i umowa, którą mieliśmy pomogły w zatrzymaniu go w naszym klubie. Udało nam się go przekonać i mam nadzieję, że będzie najlepszym zawodnikiem w pierwszej lidze.

Jest Pan w środowisku i na pewno patrzy na to, jak budują się pozostałe pierwszoligowe kluby. Największym kontrkandydatem do awansu będzie drużyna, która przegrała finał eWinner 1. Ligi?

Na tę chwilę pełnych składów nie ma i nie chciałbym w ciemno strzelać. Część drużyn jest jeszcze na etapie budowania składów. Wiem natomiast, że każdy będzie chciał z tym głównym faworytem, czyli Falubazem wygrać lub osiągnąć jak najlepszy wynik. Liczymy się jednak z tym i to my musimy zrobić wszystko, aby wszelkie argumenty rywali wytrącić.

Dużo mówi się o tym, że sporym problemem Falubazu może być to, że ma zawodników, którzy nie są przyzwyczajeni do pierwszoligowych torów. Pana zdaniem to faktycznie może być bolączka drużyny w przyszłorocznych rozgrywkach?

Zarówno Piotr, jak i Max są znakomitymi zawodnikami. Oni są w stanie bardzo szybko dostosować się do pierwszoligowych torów. Wiele wskazuje na to, że będziemy mieli Rohana Tungate’a, który z warunkami pierwszoligowymi jest świetnie zaznajomiony. Dawid Rempała również radzi sobie bardzo dobrze. Krzysiek Buczkowski w zawodach z najlepszymi żużlowcami świata, czyli kluczowych meczach PGE Ekstraligi, także jeździł świetnie. Przy dobrym sprzęcie na pewno będzie mocnym zawodnikiem. Moim zdaniem my też możemy zaskakiwać rywali torem. Będzie u nas teraz odwodnienie liniowe, trochę pozmieniamy. Tor na pewno będzie naszym atutem.

Rozmawiamy w Opolu zaraz po finale 2. Ligi Żużlowej. Obserwował Pan występ swojego zawodnika, Mateusza Tondera. Z pewnością liczył on na lepszy występ…

Jeszcze nie rozmawialiśmy z Mateuszem, bo dopiero wszedłem do parkingu. Wcześniej byłem na spotkaniu z byłymi zawodnikami Kolejarza, więc teraz dopiero będzie okazja do dłuższej rozmowy. Mateusz na pewno liczył na więcej, dziś zawody poszły jednak nie po jego myśli.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA