Żużel. Piotr Baron: Nasi zawodnicy bardzo dobrze czytali tor. O Emila nie ma się co martwić

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zespół Fogo Unii Leszno w znakomitym stylu zrehabilitował się za porażkę w pierwszej kolejce PGE Ekstraligi. Byki, za sprawą świetnej postawy formacji seniorskiej, odrobiły starty z początku spotkania i pokonały Eltrox Włókniarza Częstochowa 49:41. Piotr Baron, szkoleniowiec mistrzów Polski, nie krył radości z wygranej i przyznał, że kluczowe w niedzielnym spotkaniu było odczytanie zmieniających się warunków na torze.

Starcie Fogo Unii z Eltrox Włókniarzem można podzielić na dwie zupełnie inne części. Do biegu siódmego zdecydowanie skuteczniejszą drużyną była ta prowadzona Piotra Świderskiego. Od trzeciej serii startów znacznie lepiej zaczęli się spisywać leszczynianie. Byki najpierw dogoniły rywali, potem odjechały na sześć oczek przed biegami nominowanymi, a następnie przypieczętowały bardzo ważne, wyjazdowe zwycięstwo.

– Myślę, że o naszym zwycięstwie przesądziło ostateczne dobre dopasowanie do toru. Zawodnicy bardzo dużo kombinowali, ale na koniec okazało się, że szli z tymi zmianami w dobrą stronę. Tor też zmieniał się w trakcie meczu. Na pierwsze wyścigi był nieco inny, a potem lekko się otworzył. Nie było też jednej reguły. Jedni szli z ustawieniami w górę, a inni w dół. Brawa przede wszystkim dla zawodników, bo oni w miarę upływu meczu bardzo dobrze czytali tor – mówi nam Piotr Baron.

Leszczyńskich kibiców niepokoić może postawa juniorów. Kacper Pludra i Krzysztof Sadurski w meczu z częstochowianami przywieźli razem tylko jeden punkt, który został zdobyty „z urzędu”. Z kolei w meczu 1. kolejki oczka przywoził tylko Pludra.

– Chłopcy muszą się objechać. Oni dopiero wchodzą w ekstraligowe warunki. To już nie są młodzieżówki, a zupełnie inna bajka. Jak pokazują kolejne mecze, w tę Ekstraligę naprawdę nie jest łatwo wejść. Myślę jednak, że z każdym następnym meczem powinno to wyglądać lepiej. Każdy mecz to dla nich bardzo duża nauka – komentuje opiekun Byków.

Co ciekawe, mecz z Eltrox Włókniarzem był pierwszym od ponad trzech lat, w którym Emil Sajfutdinow nie został wystawiony w biegu nominowanym (nie liczymy gonitw, które Rosjanin oddawał juniorom). Poprzednia taka sytuacja miała miejsce 20 sierpnia 2017 roku, gdy Unia podejmowała ROW Rybnik.

– Było czterech zawodników, którzy mieli więcej punktów od Emila i oni pojechali. Ja nie mam problemu z tym, żeby mu przekazać, że nie jedzie. Mamy dobry kontakt, więc o żadnym dąsaniu się za takie decyzje nie może być mowy. On zresztą swoją postawą zawsze pokazywał, że rozumie wszelkie decyzje – wyjaśnia trener Fogo Unii.

– Emil potrzebuje troszeczkę czasu. Myślę, że minie kilka spotkań i wróci do zeszłorocznej formy. Czasem na początku sezonu po prostu tak bywa. Nie trafi się z jakimś silnikiem lub trafi się dobry i trzeba się z nim trochę pobawić. W jego przypadku nie ma co się martwić. Zresztą on u nas zrobił 12 punktów. Jeśli to jest słaba postawa, to dobrze by było, żeby każdy tak słabo jeździł. Jego umiejętności są na tyle wielkie, że uważam, że lada dzień wróci do formy z sezonu 2020 – dodaje.

Najbardziej budująca dla Barona jest z pewnością dyspozycja Jasona Doyla. Australijczyk kapitalnie odnalazł się w drużynie i jest obecnie siódmym najskuteczniejszym żużlowcem PGE Ekstraligi. W tym sezonie pokonał już m.in. Bartosza Zmarzlika, Martina Vaculika czy Leona Madsena.

– Cieszy to, że Jason wygrywa z klasowymi zawodnikami. On wszedł dobrze w sezon i widać, że takie mecze jak ten pierwszy i drugi bardzo go budują. Liczymy, że dalej będzie bardzo mocnym punktem drużyny – podsumował trener mistrzów Polski.