Zespół Betard Sparty Wrocław w niedzielę wywalczył Drużynowe Mistrzostwo Polski. Mało kto jednak wie, że „żużlowe” tradycje Wrocławia sięgają aż 1929 roku. Wtedy bowiem powstał w obecnej stolicy Dolnego Śląska pierwszy tor do popularnego wówczas „dirt tracka”.
Końcem lat dwudziestych minionego wieku na dzisiejszy żużel również w niemieckim Breslau mówiono „dirt track”. Wyścigi te wymagały specjalnego toru. Taki zbudowano wówczas po wewnętrznej stronie niszczejącego toru kolarskiego na wrocławskim Dąbiu w 1929 roku. Warto zaznaczyć, że był to trzeci tor do wyścigów żużlowych wybudowany w ówczesnych Niemczech. Pierwszy z torów został wybudowany w tym samym roku w Hamburgu. Wrocławski tor liczył sobie 312 metrów długości, osiem metrów szerokości na prostych oraz piętnaście metrów szerokości na wirażach.
Pierwsze zawody na tym torze odbyły się 22 września 1929 roku i to od razu w międzynarodowej obsadzie. Jednym ze startujących zawodników był niejaki Buttler z Anglii. – Było trochę ekscytujących momentów. Kiedy jeźdźcy wchodzili na pełnym gazie w wiraże, z rozmachem i w eleganckim telemarku, błoto aż pryskało w górę – pisała po zawodach wrocławska prasa.
Oprócz zwykłych wyścigów ze startu wspólnego rozgrywano również wyścigi handicapowe. Podczas nich słabsi zawodnicy otrzymywali kilkanaście sekund przewagi na starcie. W zawodach rozegranych 13 października na wrocławskim torze pojawił się z kolei Larry Cossel z Anglii, którego jazda porywała kibiców. – Jego technika jest po prostu bajeczna – pisał jeden z dziennikarzy, który relacjonował zawody.
W pierwszym roku wrocławskiego „ żużla” zawody cieszyły się średnim zainteresowaniem. Jednak w 1930 roku żużel był najpopularniejszą dyscypliną w mieście Breslau. Otwarcie nowego sezonu śledziło sześć tysięcy kibiców. Zawody o Złoty Hełm, który ufundowała fabryka papierosów Hans Bergmann z Drezna, śledziło dziesięć tysięcy kibiców, a trójmecz Niemcy- Australia-Dania zgromadził dwanaście tysięcy kibiców. Rekord frekwencji został zanotowany 5 września 1930 roku, kiedy to na zawodach pojawiło się piętnaście tysięcy kibiców. Ze względu na brak miejsc na trybunach, kibice siedzieli wtedy również na zimnym cemencie toru kolarskiego.
Pierwszym „znanym” wrocławskim zawodnikiem uprawiającym namiastkę obecnego żużla był Graf Schweinitz. To on na tyle opanował tajniki ówczesnych wyścigów, że pozwoliło mu to pokonać we Wrocławiu znanego wówczas Lee Boultona czy Duńczyka Nielsa Sorensena.
Tak szybko jak powstał przedwojenny wrocławski żużel, tak szybko zniknął. W 1931 roku wyścigi we Wrocławiu już się nie odbyły, a żużel do Wrocławia powrócił dopiero po drugiej wojnie światowej.
Źródło: Sławomir Szymański – Sport w Breslau
To ja już wszystko wiem dlaczego jestem tak zafiksowana na żużlu,bo wychowałam się na wrocławskim Dąbiu.Na tym zdjęciu widać dom moich dziadków,w którym mieszkali po wojnie. To przez tą ziemię,wsiakło to wszystko w całą moją rodzinę,a ja przekazałam to dalej moim córkom.
Żużel. Kończyłby dziś 45 lat. W Hastings zadzwonił telefon…
Żużel. Zszedł na najniższy szczebel i to się opłaciło. Chciałby wrócić do Gdańska jako lider
Żużel. Co ze zdrowiem Buczkowskiego? Bajerski mówi o gotowości na Orła
Żużel. Pawlicki nie jest zadowolony po GKM-ie. „Mogliśmy wygrać wyżej”
Żużel. Niskie temperatury dały się we znaki żużlowcom. „Na szczęście miałem farelkę, którą wstawiłem sobie do boksu”
Żużel. Przed meczem zorganizowano mu helikopter. Zawody odjechał bez zdobyczy punktowej