fot. Włókniarz Częstochowa
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Piątek w świecie sportu bardziej kojarzyć się będzie z początkiem mistrzostw Europy w piłce nożnej – wyczekiwanych od co najmniej roku – ale tego dnia rozpoczyna się również dziewiąta seria spotkań w PGE Ekstralidze. Patrząc przez pryzmat papieru, nudy nie powinniśmy świadczyć, bowiem eWinner Apator Toruń podejmie liderującą tabeli Betard Spartę Wrocław, a Fogo Unia Leszno zmierzy się z Eltrox Włókniarzem Częstochowa. Czy Anioły poskromią lidera i oddalą się od strefy spadkowej? Kto będzie górą na Smoczyku – mające trzy porażki z rzędu Byki czy może Lwy odnoszące ostatnio same zwycięstwa?

 

eWinner Apator Toruń – Betard Sparta Wrocław – piątek, 11 czerwca, godzina 18:00 – transmisja Eleven Sports (pierwszy mecz 39:51)

– Mocniejsi rywale na pewno nie zmieniają naszego podejścia i nie powodują dodatkowej mobilizacji. Trzeba zachować zdrowy rozsądek i traktować to normalnie. Żużel bywa nieprzewidywalny. Czasami z tym teoretycznie silniejszym przeciwnikiem jedzie się łatwiej niż ze słabszym – zaznacza trener eWinner Apatora Toruń, Tomasz Bajerski. Jest to oczywiście racja, tylko jak podchodzić do starcia z rywalem, który w ostatnich dwóch meczach rozgromił przeciwników 63:27? I to dodatkowo przeciwników, którzy także są uwikłani w walkę o pozostanie w PGE Ekstralidze.

Betard Sparta Wrocław ma w tym sezonie jeden cel. Złoty cel. I po perturbacjach związanych z kontuzją Taia Woffindena – i co za tym idzie dwoma porażkami, w Grudziądzu i Lublinie – teraz wrocławianie jadą w pełnym składzie i prężą muskuły. A to odprawią na wyjeździe Włókniarza Częstochowa, a to pewnie pokonają aktualnych mistrzów, Fogo Unię Leszno, a to w końcu rozgromią te niżej notowane zespoły różnicą aż 36 punktów. Obecnie każdy jest niżej notowany od podopiecznych Dariusza Śledzia, bowiem ci znajdują się na czele ligowej tabeli. Konkurencja jednak nie śpi i czyha na choćby najmniejsze potknięcie wrocławian. Nie można bowiem zapominać, że by bić się o medale, najpierw trzeba awansować do fazy play-off. A tam miejsca są cztery, a chętnych – pięciu.

Torunianie w starciu ze Spartą Wrocław mogą, ale nie muszą. Choć trener Tomasz Bajerski zapowiada walkę o wygraną, to jednak ewentualne przegrana nie będzie wielką tragedią. Kluczowe będą starcia z nieco słabszymi – przynajmniej teoretycznie – rywalami. Nie oznacza to jednak, że Anioły są bez szans. Jeśli doświadczona para Chris Holder – Adrian Miedziński przebudzi się i zacznie punktować (a warunki do tego są, wszak Apator jedzie u siebie), to kwestia wyniku może pozostać otwarta. Ważna będzie także postawa Roberta Lamberta, który jeździ ostatnio w kratkę, bo o formę liderów, czyli Jacka Holdera i Pawła Przedpełskiego, można być chyba spokojnym

– Naszym podstawowym celem za każdym razem będzie walka o zwycięstwo. Jeżeli nadarzy się okazja, to będziemy myśleć także o atakowaniu punktu bonusowego. Zdajemy sobie sprawę, że dobrze byłoby pokusić się o jak najwięcej punktów przed własną publicznością, żeby oddalić się od strefy spadkowej – dodaje trener Bajerski. Zwycięstwo? W optymistycznym scenariuszu – jak najbardziej. Odrobienie dwunastopunktowej straty i punkt bonusowy – to oczywiście teoretycznie możliwe, a czy realne? Przekonamy się w piątek na MotoArenie.

fot. WTS Sparta

Fogo Unia Leszno – Eltrox Włókniarz Częstochowa – piątek, 11 czerwca, godzina 20:30 – transmisja Eleven Sports

Unia Leszno przegrywa trzeci mecz z rzędu! Czy Byki będą poza fazą play-off? – eksperci i dziennikarze mieli nad czym się zastanawiać w ostatnich dniach. Faktycznie, podopieczni Piotra Barona polegli w trzech kolejnych spotkaniach, ale dodajmy, że były to mecze wyjazdowe i to w dodatku z nie byle kim (chociaż w PGE Ekstralidze nie ma „byle kogo”, a każda drużyna może wygrać na swoim terenie), bo z Betard Spartą Wrocław, Motorem Lublin i Moje Bermudy Stalą Gorzów. Prawdopodobnie inne drużyny, nawet walczące o czołowe lokaty, również miałyby problem z odniesieniem zwycięstw na tych stadionach.

Co więc z tą Unią? Paradoksalnie sytuacja nie jest taka zła, bo choć leszczynianie znajdują się obecnie na piątym miejscu w tabeli, na dodatek ze stratą trzech punktów do czwartego miejsca, to po ich stronie jest… terminarz. Dwumecz ze Stalą Gorzów już za nimi, a rewanżowe starcia z Włókniarzem, Motorem i Spartą – na swoim torze. Pozycja wyjściowa może niezbyt najlepsza, ale wcale nie trzeba skreślać Byków.

W piątek będą walczyć z wyżej notowanym rywalem, na dodatek z takim, który ma serię czterech zwycięstw z rzędu, a mimo to… będą faworytem. Byki będą chciały się przełamać, a oczy wszystkich kibiców zwrócone będą na Piotra Pawlickiego, który ostatnio spisywał się trochę słabiej i chyba jego punktów brakowało najbardziej. Loty obniżył również Emil Sajfutdinow, jednak Rosjanin w decydujących momentach potrafił zdobywać punkty i raczej nie zdarzało mu się przegrywać 1:5, jak miało to miejsce w przypadku Pawlickiego. Chociaż oddajmy, że gdyby to kapitan Unii jechał w parze z Januszem Kołodziejem, odbiór jego punktów byłby zgoła odmienny. Tak czy inaczej – trener Baron par nie zmienia i desygnuje żelazne zestawienie. Najpewniej też liczy na kolejny dobry występ Damiana Ratajczaka. 16-latek po dwóch meczach wdrożenia w końcu błysnął w Gorzowie, teraz będzie mógł w końcu pojechać na doskonale znanym sobie torze.

Częstochowianie natomiast mają szanse na zwycięstwo, choć oczywiście będzie o takowe bardzo trudno. A wywalczenie punktu bonusowego – w tym przypadku pokonanie Unii w stosunku co najmniej 50:40 – zakrawa na „mission impossible”. Ale jeszcze w kwietniu wywiezienie jakichkolwiek punktów ze Smoczyka było abstrakcją, bo Unia lała wszystkich niemiłosiernie, nieważne czy był to pierwszy, piąty czy siódmy mecz rundy zasadniczej czy finał ligi. Tymczasem leszczyńską twierdzę zdobyła Stal Gorzów, niewiele zabrakło Apatorowi. A Włókniarz sprawił ogromną niespodziankę na torze w Gorzowie przed trzema tygodniami – dlaczego i teraz nie miałby wywieźć punktów z gorącego terenu?