Zanim w niedzielę po raz pierwszy zawyją motocykle i zapadną rozstrzygnięcia w fazie play off najlepszej żużlowej ligi świata, sprawdźmy, jak toczyły się losy drużyn w przeszłości i z którego miejsca najbardziej „opłaca” się atakować złoto. Jak się okazuje – można je zdobyć zarówno z pierwszego, jak i z czwartego miejsca po rundzie zasadniczej.
Bierzemy pod uwagę te lata, gdy play-off odbywał się w takiej formie jak obecnie, czyli czterech zespołów, które walczą ze sobą w półfinale. Ta rywalizacja odbędzie się po raz 16 (lata 1996-1999, 2005-2006 i od 2012 do dziś) . Aż jedenastokrotnie mistrzem Polski zostawał zwycięzca fazy zasadniczej, dwukrotnie drużyny z drugiego i trzeciego miejsca, a raz ta, która przystępowała do decydujących spotkań z czwartej pozycji.
Weźmy pod lupę właśnie tę jedyną sytuację, kiedy tytuł zdobył zespół startujący z czwartego miejsca. Była to… Unia Leszno, co może być dobrym prognostykiem dla tegorocznej ekipy Piotra Barona, która dziś również jest w tej samej sytuacji przed fazą play-off. Sezon 2017, bo o nim mowa, przyniósł niesamowity ścisk w tabeli rundy zasadniczej. Zwycięzcę tej fazy, czyli zielonogórski Falubaz i wspomnianą Unię dzieliły zaledwie dwa punkty. Lesznianie mistrzostwo zdobyli przede wszystkim dwoma remisami na wyjazdach: najpierw w półfinale w Zielonej Górze, a potem w decydujacym starciu we Wrocławiu. Co również może napawać nadzieją, liderami tamtej ekipy byli zawodnicy, którzy i dziś mogą stać się liderami obrońców tytułu: Piotr Pawlicki i Janusz Kołodziej.
Praktycznie zawsze również, co jest dobrą wróżbą dla Betardu Sparty Wrocław, lider rundy zasadniczej kończył sezon z medalem. Dwa niechlubne wyjątki, to wspomniany już szalony wrzesień 2017 roku, gdy Falubaz po porażce z Unią w meczach o trzecie miejsce mierzył się z lokalnym rywalem z Gorzowa i przegrał dwa razy, nawet u siebie. Aby odnaleźć pierwszy taki przypadek trzeba się cofnąć do roku 1999. Polonia Bydgoszcz po zwycięstwie w rundzie zasadniczej pewnie pokonała w pierwszym meczu półfinałowym we Wrocławiu miejscowy Atlas 50:40. Ich siła polegała opierała się głównie na dwóch krajowych liderach: Tomaszu Gollobie, walczącym o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata oraz Piotrze Protasiewiczu. O tym, że ci dwaj za sobą nie przepadali wiedział wtedy każdy kibic speedwaya nad Wisłą. Pech chciał, że obaj upadku w Złotym Kasku we Wrocławiu, który odbywał się dzień przed rewanżowym spotkaniem z Atlasem. Urazy wykluczyły ich ze startów do końca sezonu, a Polonia przegrała u siebie 36:53, następnie dwukrotnie z Lotos-Wybrzeżem Gdańsk i w efekcie została z niczym, mimo pozycji faworyta do tytułu.
Czego uczą te historie? Przede wszystkim tego, żebyśmy nie rozdawali medali zanim żużlowcy wyjadą na tor. W porządku, historia mówi o tym, że pozycja lidera przed decydującymi meczami to spory komfort, jednak mistrzostwo trzeba sobie wywalczyć. I dopóki warczą motory, każdy może je zgarnąć. A my, postronni kibice, liczymy że ktokolwiek go nie zdobędzie, to play-offy zapamiętamy na długo!
Zużel. Patryk Dudek w dobrym nastroju przed rewanżem! „Jest duża szansa, żeby wjechać do finału”
Żużel. Tarcia w Rybniku! Grzegorz Walasek zły na trenera!
Żużel. PSŻ Poznań żegna kolejnego zawodnika!
Żużel. Sztab kryzysowy we Wrocławiu. Fatalne prognozy na żużlowy weekend!
Żużel. Koniec sagi! Jasna przyszłość Macieja Janowskiego!
Żużel. Łaguta włączył tryb play-off. Co za liczby!