Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W maju, po roku przerwy, ma wystartować liga angielska. O planach sportowych, o tym jak wygląda życie angielskiego klubu na co dzień, jakie są budżety klubów oraz ile obecnie na Wyspach zarabiają zawodnicy rozmawiamy z promotorem Kings Lynn Stars niemieckiego pochodzenia – Peterem Schroeckiem.

Peter, zanim przejdziemy do tematów żużlowych zahaczymy o zdrowie. Media społecznościowe obiegła ostatnio informacja o Twoich perypetiach z Covid-19. Mam nadzieję, że wszystko jest już pod „kontrolą”…

Tak. Obecnie praktycznie wszystko jest w porządku. Mam jeszcze problemy z oddychaniem. Faktycznie wesoło nie było i trochę strachu się najadłem. Wszystkim, którzy mnie wspierali bardzo dziękuje. Tobie również.

Zanim zostałeś promotorem byłeś żużlowcem… 

Tak. Jak miałem szesnaście lat, to zacząłem startować w Anglii. Miałem jednak groźny upadek, po którym powróciłem do Niemiec. Po dwóch latach ponownie wyjechałem do Anglii. Startowałem między innymi w Swindon. Wraz z Jensem Rasmusenem byliśmy pierwszymi obcokrajowcami, którzy startowali w angielskiej National League. 

Po zakończeniu kariery zawodniczej los sprawił, że przy żużlu zostałeś i dziś jesteś promotorem drużyny z Kings Lynn. 

W tym wszystkim było trochę przypadku. Zostałem w Anglii, ponieważ tu poznałem swoją żonę. Działałem przy biznesie Johna Davisa, który, jak wiadomo, zajmuje się sprzedażą jedzenia z samochodów. Później zająłem się już swoim biznesem. Prowadziłem bezpośrednią sprzedaż produktów z samochodu. Jak dzieci podrosły, to postanowiłem wrócić do żużla. Na torze w Rye House zająłem się prowadzeniem szkółki żużlowej. Później byłem promotorem tego klubu. Po tym, jak zamknięto tor Rye House, w 2018 dostałem telefon z Kings Lynn. Zapytano mnie, czy bym nie został promotorem. Zgodziłem się i jestem na tym stanowisku do dziś. 

To po kolei. Czym tak naprawdę zajmuje się promotor w angielskim klubie?

Oj. Wiesz co, zacznę od tego, że promotor w Anglii często ma bóle głowy (śmiech). Tak na poważnie, to odpowiadam za to, aby cały klub po prostu  funkcjonował. Na mojej głowie są umowy z zawodnikami, ustalanie składu, przygotowywanie spotkań ligowych i wiele innych rzeczy. Promotor w Anglii to człowiek, który musi znać się na wszystkim (śmiech). Odpowiadamy za to, aby w danym klubie wszystko przebiegało odpowiednio.

Peter Schroeck oraz Scott Nicholls

W takim razie, ile promotor-menedżer dostaje za swoją pracę?

Dobre pytanie (śmiech). To nie są czasy, kiedy promotorzy zarabiają. Ja, jak wielu innych promotorów, nie żyję z żużla. Obecnie mam zamkniętą swoją działalność. Oprócz bycia społecznym promotorem, pomagam Martinowi Hagonowi w rozwoju jego syna Sama. W Anglii jest dosłownie parę osób, które pracują dla danego klubu i otrzymują za to wynagrodzenie. Taką osobą jest pewnie Mark Lemon. Reszta robi to na ochotnika. 

Ilu pracowników jest w takim razie zatrudnionych w Kings Lynn? 

To wygląda u nas zupełnie inaczej niż u was. Kings Lynn jest własnością Chrisa Chapmana. Chapman prowadzi parę swoich biznesów i tam zatrudnia ludzi, którzy jakąś część pracy wykonują też na rzecz klubu żużlowego. To nie jest tak, jak w Polsce, że klub sam w sobie zatrudnia etatowych pracowników. 

Stadion jest własnością miasta czy należy do właściciela klubu?

W Anglii wiele stadionów należy do osób prywatnych. One, w miarę zainteresowania, podnajmują je choćby na rozegranie zawodów żużlowych. Obiekt Kings Lynn akurat należy do Chrisa Chapmana.

Ilu kibiców przychodzi średnio na spotkania w Kings Lynn? 

Średnio na naszych meczach jest około tysiąca, tysiąca dwustu osób. Takie są realia. Bilet na nasze spotkanie – tu cię wyprzedzę z kolejnym pytaniem – kosztuje obecnie osiemnaście funtów. 

Jak w Anglii zdobywa się sponsorów? Wielu zawodników startujących na Wyspach szybko pozyskuje osoby, które im prywatnie pomagają. Jak to wygląda w przypadku klubów?

Jeśli chodzi o klub jako klub, to nie jest w angielskim żużlu łatwo znaleźć sponsora. To jest żmudna praca. W naszym wypadku jednak narzekać w tej kwestii nie możemy. Dzięki właścicielowi klubu, który doskonale rozmawia ze sponsorami, mamy ich na swoim pokładzie. Jeśli chodzi zawodników, to masz rację. Często się zdarza, że kibice wspierają zawodników za jakąś małą reklamę. 

Jakie cele sportowe ma Kings Lynn Stars na nadchodzący sezon?

Na pewno powalczymy, a raczej będziemy chcieli walczyć, o najwyższe cele. Z pewnością „zaboli” nas strata Roberta Lamberta. Przepisy jednak są takie, jakie są. Robert ma wiele innych zobowiązań i liczę, że kiedyś do nas wróci. Najważniejsze, aby się rozwijał. Starty w Anglii plus Europa to jednak jest jakieś obciążenie dla młodego zawodnika,

Ile obecnie, przeciętnie, płacą promotorzy zawodnikom w Anglii?

Obecnie to są kwoty w granicach 100-110 funtów za punkt. Oczywiście w przypadku topowych zawodników jak Nicki Pedersen, który miał jeździć w Sheffield, z pewnością stawka jest wyższa lub jest to poparte jakimś sponsorem. Światowy top za sto funtów nie pojedzie. Nie oszukujmy się, Łukasz. 

98letnia Josie – najstarszy fan Lynn

Próbowałeś pozyskać jakiegoś zawodnika z Polski?

Tak. Polscy zawodnicy to jest jednak problem. Przepraszam, źle powiedziałem. Problem nie dotyczy tylko polskich zawodników. Część zawodników, jak ma jechać w Anglii, to promotor musi być przygotowany na dodanie kosztów przejazdu, mechaników i paru innych rzeczy. W tym momencie koszty idą mocno w górę. Jeśli weźmiesz pod uwagę, że finalnie wartość dodana będzie wynosiła na torze parę punktów więcej od słabszego zawodnika, ale bez dodatkowych wymagań, to w interesie klubu bierzesz tego drugiego. Niestety, klub to firma. Ja rozumiem, że zawodnik przyjeżdża i chce to i to, ale na to w Anglii nas nie stać.

Polacy mają inny żużlowy świat u siebie i wam ciężko jest zrozumieć obecne realia angielskiego żużla. Polska to w tej chwili centrala światowego speedwaya pod każdym względem. Kibiców, widowiska czy pieniędzy choćby płynących z telewizji. Tu są inne realia niż te z lat 80. Popatrz.  Załóżmy, że chcę Bartosza Zmarzlika. Za 100 funtów mistrz świata nie pojedzie. Popularność żużla jest u nas taka, że nazwisko Zmarzlik ściągnie mi może kilkudziesięciu kibiców więcej, a nie dodatkowe setki. Koszty się mają więc nijak do potencjalnych zysków z takiej operacji. Ja uważam, że naszym problemem jest to, że u nas mamy zawody w tygodniu. To czas, kiedy ludzie pracują i w dzisiejszym, szybkim, życiu trudno wymagać, aby po pracy jeszcze chętnie szli na żużel. Być może gdyby liga startowała jak w Polsce w sobotę czy niedzielę byłoby nieco lepiej. Mamy niesamowicie silną ligę piłkarska. W tygodniu kupisz bez problemu bilet na Liverpool, Chelsea czy Manchester. W weekend nie ma takiej opcji. Sport stał się po prostu opłacalny weekendowo. Pamiętam, że jak drużyna Rye House jechała w weekend, to było po dwa, trzy tysiące ludzi, a na meczu z Poole, które było wówczas mistrzem mieliśmy chyba około pięciu tysięcy. 

Jak wygląda kwestia wypłacalności angielskich klubów wobec żużlowców? Zadłużony klub może jechać w kolejnym sezonie?

Generalnie nie. Nawet nie wiem dokładnie, jak to wygląda formalnie, bo u nas bardzo sporadyczne są takie przypadki. W tym wypadku myślę, że mamy lepsze podejście aniżeli w Polsce. Kontraktowanie zawodników czy podejmowane zobowiązania są ściśle związane z budżetem, jakim dany klub dysponuje. Powiem Ci, że nie słyszałem o jakichś dziwnych historiach w ostatnich latach. Jak my jedziemy mecz w poniedziałek, to mój zawodnik wie, że do czwartku ma pieniądze na swoim koncie. Tak jest we wszystkich klubach. 

Wasze rozgrywki będzie w tym sezonie pokazywał Eurosport. Kluby dostały od telewizji mocny zastrzyk finansowy?

Kwot oczywiście podawać nie mogę, jest to zrozumiałe. Na pewno jest to wpływ, który nie pozostaje bez znaczenia dla funkcjonowania klubu. Tyle mogę powiedzieć. Inna sprawa jest taka, że wszyscy liczymy na to, że dzięki transmisjom powoli odbudujemy popularność tej dyscypliny. 

Ile trzeba mieć w portfelu, aby pojechać jeden sezon w Waszej Premiership, mam tu na myśli, jakimi budżetami dysponują angielskie drużyny?

Tu jako, że jesteś Polakiem, na pewno będziesz mocno zaskoczony. W polskiej Ekstralidze słyszałem, że budżety sięgają kwot w granicach trzech milionów euro. W naszej lidze są to kwoty mieszczące się w widełkach od 120 do 150 tysięcy funtów. Za 150 tysięcy funtów teoretycznie, bo sport to sport, możesz jechać o mistrzostwo. 

Obecnie kładziony jest tor w Bradford. Myślisz, że wróci tam jeszcze ligowy żużel?

Bradford zawsze było silnym ośrodkiem. Tam żużel miał swoją popularność. Jestem przekonany, że znajdzie się ktoś, kto podejmie się tam robienia żużla. Tam jest odpowiedni klimat. Bez dwóch zdań. 

Jak długo Peter Schroeck będzie pracował w żużlu?

Tak długo, jak będę miał z tego frajdę. Pomimo częstego bólu, głowy ten sport się kocha. (Śmiech)

Pytanie na koniec. Drużynowym Mistrzem Anglii w sezonie 2021 zostanie…

Nie mogę powiedzieć inaczej aniżeli tak, że wierzę w swoich chłopaków i w to, że my okażemy się na końcu najlepsi.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA

5 komentarzy on Żużel. Kulisy żużla w Anglii. Promotor: Za punkt płacimy 100 funtów (WYWIAD)
    iksis
    20 Feb 2021
     5:52pm

    Płacenie za punkt to jeden z największych absurdów żużlowych. Dobrze, że w koszykówce nie wpadli na ten pomysł. Dlaczego żużlowcy nie mają wynagrodzeń za sezon? Jak bardzo ułatwiłoby to planowanie budżetów klubom?

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    20 Feb 2021
     6:33pm

    Bardzo ciekawy artykuł i dobry wywiad, pokazujący sprawy finansowe i organizacyjne żużla na wyspach.
    Chętnie bym poczytał o działalności klubów w Danii i Szwecji.
    Panie Łukaszu, mam nadzieję, że już za tydzień, może dwa …

      Łukasz Malaka
      20 Feb 2021
       8:00pm

      Dziękuje za dobre słowo. Jakie materiały jeszcze interesują?))) Warto znać potrzeby czytelników, tych co czasami krytykują tym bardziej)) ukłony

        Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
        20 Feb 2021
         8:40pm

        Takie same, lub podobne pytania. Jednak zadane menadżerom, promotorom, lub działaczom (jak ich zwał tak zwał) innych klubów w Danii, Szwecji, Czechach, Niemczech. Od biedy zza oceanu.
        Chętnie bym wyrobił sobie zdanie o różnicach w ligach różnych państw.

Skomentuj

5 komentarzy on Żużel. Kulisy żużla w Anglii. Promotor: Za punkt płacimy 100 funtów (WYWIAD)
    iksis
    20 Feb 2021
     5:52pm

    Płacenie za punkt to jeden z największych absurdów żużlowych. Dobrze, że w koszykówce nie wpadli na ten pomysł. Dlaczego żużlowcy nie mają wynagrodzeń za sezon? Jak bardzo ułatwiłoby to planowanie budżetów klubom?

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    20 Feb 2021
     6:33pm

    Bardzo ciekawy artykuł i dobry wywiad, pokazujący sprawy finansowe i organizacyjne żużla na wyspach.
    Chętnie bym poczytał o działalności klubów w Danii i Szwecji.
    Panie Łukaszu, mam nadzieję, że już za tydzień, może dwa …

      Łukasz Malaka
      20 Feb 2021
       8:00pm

      Dziękuje za dobre słowo. Jakie materiały jeszcze interesują?))) Warto znać potrzeby czytelników, tych co czasami krytykują tym bardziej)) ukłony

        Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
        20 Feb 2021
         8:40pm

        Takie same, lub podobne pytania. Jednak zadane menadżerom, promotorom, lub działaczom (jak ich zwał tak zwał) innych klubów w Danii, Szwecji, Czechach, Niemczech. Od biedy zza oceanu.
        Chętnie bym wyrobił sobie zdanie o różnicach w ligach różnych państw.

Skomentuj