Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dramatycznie wyglądał wczorajszy wypadek Nickiego Pedersena. Duńczyk po zamieszaniu na pierwszym łuku z impetem uderzył w bandę i doznał poważnych kontuzji – uszkodzenie płuc i złamanie żeber. O stanie zdrowia i kraksie ze swojej perspektywy 45-latek opowiedział na łamach duńskich mediów.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

W pierwszych trzech starciach w meczu Slangerup Speedway z Holsted Tigers trzykrotny mistrz świata był niepokonany. Potem jednak przyszedł feralny bieg ósmy. Pedersen i Rene Bach, reprezentujący Tygrysy, ścigali się w nim z Andreasem Lyagerem i Jonasem Seifert-Salkiem.

– Na pierwszym łuku objeżdżałem dwóch zawodników, którzy trochę się przepychali. Byłem na zewnętrznej i wszystko zadziało się jak w domino. Nie miałem co zrobić – mówi Pedersen dla Ekstra Bladet. – Tuż przed uderzeniem starałem się odpuścić, aby nie być zbytnio nadwyrężonym. Im bardziej się napinasz, tym bardziej się łamiesz – dodaje.

Pedersen uczestniczył w groźnie wyglądającej kraksie w lidze duńskiej także miesiąc temu. Wtedy zespół z Holsted ścigał się z Soenderjylland Elite Speedawy. Szybko stało się jasne, że tym razem skutki wypadku są znacznie poważniejsze.

– Straciłem oddech. Leżałem tam przez minutę, próbując się zrelaksować. Czułem, że miałem wysoki puls. To było strasznie nieprzyjemne uczucie, leżeć tam i nie móc oddychać. To było jak mocne uderzenie w klatkę piersiową i próba oddychania – komentuje zawodnik GKM-u Grudziądz. – Nie bałem się, ale jest to nieprzyjemne uczucie. Bardzo niewygodnie jest leżeć i nie móc oddychać – kontynuuje.

Tym razem u niezwykle twardego zawodnika zdiagnozowano szereg urazów. Poza uszkodzeniem płuc i złamaniem żeber, Duńczyk ma też mocno spuchniętą łydkę. Zawodnikowi doskwiera także ból pleców i nadgarstków. – Właściwie to czuję się dobrze. Kręci mi się tylko w głowie, bo jestem na morfinie. Jestem dobrze zabezpieczony środkami przeciwbólowymi – zaznacza utytułowany żużlowiec.

Pedersen oczywiście bardzo szybko skontaktował się z najbliższymi. Dzięki technologii dzieci zawodnika mogły szybko zobaczyć, jak tata czuje się po groźnym wypadku. – Byli bardzo, bardzo zmartwieni. Pomocna jest możliwość połączenia przez FaceTime. Takie sprawy bardzo ich dotykają, więc miło jest o tym porozmawiać i pokazać zadrapania – przyznał Pedersen.

Na ten moment trudno ocenić, przez ile Pedersen będzie musiał odpoczywać od startów. Wiadomo, że jutro nie zobaczymy go w rywalizacji ZOOleszcz GKM-u w Częstochowie.