Piotr Pawlicki w sobotę zaczął swój sezon w nowym klubie. Po rozstaniu z Stelmet Falubazem Zielona Góra trafił do Krono-Plast Włókniarza Częstochowa. To kolejna zmiana drużyny w ostatnich latach, a ten fakt dla kibiców często jest powodem do wyzwisk w kierunku zawodnika. O zachowaniu fanów oraz sparingach „Piter” mówi w najnowszym „Tygodniku Żużlowym”.

 

Po odejściu z Fogo Unii Leszno Pawlicki był już w ekipach z Wrocławia, Zielonej Góry, a teraz trafił do Częstochowy. Zawodnik nie przez wszystkich kibiców jest lubiany, ale podchodzi do tego tematu z dużym dystansem.

Żużel. Lwy poskromione przez Gołębie! GKM chce do czwórki! (ZDJĘCIA) – PoBandzie – Portal Sportowy

– Tak jest po prostu. Przez dwanaście lat jeździłem dla Unii Leszno i kibice mnie oklaskiwali, a kiedy zmieniałem kluby, to potem na mnie wyzywali. Taka jest specyfika sportu, bo zawsze wspiera się swoich i ja to rozumiem – mówi Piotr Pawlicki.

– Dziś jestem we Włókniarzu i ci, którzy kiedyś mnie wyzywali, to teraz trzymają za mnie kciuki, bo bronię barw klubu, z którym sympatyzują – dodaje żużlowiec, który jako jeden z niewielu Lwów zaliczył dobry występ w sobotę. Przywiózł 10 oczek z dwoma bonusami.

W środowisku głośno zrobiło się ostatnio także o temacie jazdy w sparingach. Po wypadku Taia Woffindena swoje zdecydowane stanowisko przedstawił Matej Zagar, który uważa, że przynoszą one więcej szkody niż pożytku. Jakie zdanie w tej kwestii ma krajowy senior częstochowian?

– Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć. Być może powinny być one dla chętnych i tyle. Jeśli ktoś potrzebuje jechać, to niech to zrobi, a jeśli nie, to niech ścigają się juniorzy, którym akurat ta jazda się przyda

CAŁĄ ROZMOWĘ Z PIOTREM PAWLICKIM ZNAJDZIECIE W NAJNOWSZYM TYGODNIKU ŻUŻLOWYM. MOŻNA GO ZAKUPIĆ TUTAJ.