Żużel. Paweł Przedpełski: Dla takich chwil się jeździ. Na drugim łuku zrobiła się niespodzianka

Paweł Przedpełski i Patryk Dudek. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Paweł Przedpełski mógł być zadowolony po sobotnim turnieju na PGE Narodowym. Wychowanek Apatora Toruń zatarł złe wrażenie po debiucie w Gorican i w przekonujący sposób awansował do półfinału turnieju. Po zawodach przyznał, że tor w Warszawie mu przypasował, ale zaznaczył także, iż zawodnicy musieli mocno uważać na drugim łuku.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

Przedpełski bardzo dobrze spisał się w rundzie zasadniczej 2. rundy tegorocznego cyklu. Zawodnik sukcesywnie zbierał punkty, a w swoim trzecim biegu zanotował niezwykle cenną wygraną, pokonując m.in. Bartosza Zmarzlika. Ostatecznie zakończył zmagania na ósmej pozycji.

– Oczywiście fajnie być w półfinale, ale później troszeczkę żałowałem, że nie wziąłem tego trzeciego pola. Wiadomo, że mądry Polak po szkodzie. Tutaj wszyscy zawodnicy walczą w każdym biegu. Jestem w półfinale, szkoda, że nie dalej. Przed nami sporo rund, więc będę walczył – mówił Przedpełski zaraz po turnieju.

Dla 26-latka był to debiut na najważniejszym polskim obiekcie. Podobnie jak inni Biało-Czerwoni, przed każdym swoim biegiem mógł on liczyć na ogromne wsparcie. Na PGE Narodowym w sobotni wieczór zasiadło ponad 55 tysięcy kibiców.

– Ciarki na prezentacji były, więc uczucie na pewno było bardzo fajne. Dla takich chwil się jeździ i z tyłu głowy jest odpowiedź po co ten cały wysiłek, treningi i poświęcenie. Bardzo się cieszę, że się tu znalazłem – podkreślał torunianin.

Choć dla wielu zawodników przygotowany tor był problematyczny (punkty na drugim łuku stracili m.in. Bartosz Zmarzlik czy Patryk Dudek), zwycięzca ubiegłorocznego GP Challenge dobrze czuł się podczas ścigania na PGE Narodowym.

– Fajnie mi się jeździło na tym torze. Jest on krótki i pozwala na to, aby wszyscy zawodnicy byli w kontakcie. Myślę, że wtedy widowisko też jest lepsze – kontynuował Przedpełski.

– Zrobiła się tam niespodzianka na drugim łuku. Ten tor też ma to do siebie, że ma taki kolor, że tych dziur kompletnie nie widać jak się jedzie i nie wiadomo, kiedy motocykl wyjedzie spod siedzenia. Zdarzyło się parę upadków, ale na szczęście wszyscy zakończyli zawody w zdrowiu. Ja też miałem z tyłu głowy, że jest tam takie miejsce. Troszeczkę trzeba było się na to przygotować – podsumował Przedpełski.

Kolejną okazję do polepszenia swojej sytuacji w klasyfikacji Grand Prix Przedpełski będzie miał za niecałe dwa tygodnie. Wtedy najlepsi żużlowcy świata stoczą rywalizacje w stolicy Czech.