Patryk Dudek. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Patryk Dudek był jednym z dwóch polskich zawodników, którzy pokazali się z bardzo dobrej strony w turnieju Grand Prix w Gorzowie. Niedawno świętujący 30. urodziny zawodnik skutecznie punktował i zajął czwarte miejsce. Zaraz po ostatnim wyścigu mówił o strategii na kluczowy wyścig, wyborze pól oraz świetnej dyspozycji w ostatnich tygodniach.

 

W sobotni wieczór kibice mogli być mocno zaskoczeni, gdy chwilę po intensywnych opadach zobaczyli na torze nie ciężki sprzęt, a czterech zawodników ustawiających się pod taśmą. Podjęta została bowiem decyzja o jak najszybszym odjechaniu zawodów w razie kolejnego pogorszenia się warunków atmosferycznych. Otwarcie zmagań nie było najlepsze dla wychowanka Falubazu. W pierwszym swoim starcie przywiózł on jeden punkt.

– Widzieliśmy, co działo się w pierwszej serii. Jeżeli chodzi o przygotowanie toru, to mogliśmy odczekać te 10 minut. Chwilę po pierwszym biegu przestało padać. Nawierzchnię można było zagarnąć spokojnie na krawężnik. Sprzęt jest w Gorzowie bardzo dobry, więc toromistrz by sobie poradził, a my byśmy pojechali w normalniejszych warunkach. W pierwszej serii był start i trzymanie się suchej linii. Ja miałem ewidentnie najgorsze dzisiaj trzecie pole i tak z niego pojechałem – mówił Patryk Dudek.

Często mówi się o tym, że deszcz krzyżuje plany zawodnikom, którzy mają opracowane ustawienia pod warunki na danym torze. Co ciekawe, Dudek ze słynnych żużlowych notatek już nie korzysta. – Ja już nie mam notatek od tego roku. Żużel bardzo się zmienił. Mieliśmy dzisiaj trening, a i tak było inaczej. Dużo zmian nie było, ale deszcz trochę utrudnił. Niby nie był mocny, ale tor był strasznie zalany – komentował.

Drugim wyścigiem, z którego wicemistrz świata z 2017 roku mógł być niezadowolony to finałowa gonitwa. Zaliczył on dobry start do wyścigu, ale dość szybko przed nim zameldowali się Anders Thomsen i Martin Vaculik. Następnie nasz rozmówca został wyprzedzony przez Bartosza Zmarzlika.

– Mogę żałować, że pojechałem po krawężniku pierwszy łuk w finale. Trochę zaryzykowałem z tym, żeby tam zostać i na tym straciłem. Po pierwszym okrążeniu uderzyłem w koło Martina Vaculika, pojechałem prosto pod bandę, ratowałem się, a Bartek zaraz to wykorzystał. Trudno było później cokolwiek zrobić – tłumaczył żużlowiec toruńskiego Apatora.

Przed finałowym starciem wszyscy zastanawiali się nad tym, na które pola startowe zdecydują się zawodnicy. Pewne było właściwie tylko to, że biały kask przypadnie ostatniemu z wybierających. Dudek, decydujący się jako pierwszy, postawił na pole A. Był to zupełnie inny wybór zawodnika niż na półfinał.

– Nie korciło mnie znów pole D. Ja chyba już wykorzystałem to pole w półfinale, gdy pojechałem po równaniu. Nawierzchnia była zagarnięta na koleiny i fajnie ubita przez traktory. W następnym biegu Bartek z tego pola już nie wyjechał, a bodajże były trzy koleiny. Liczyłem, że w finale dobre będzie pole pierwsze lub drugie. Przy równym starcie zawsze ten przy krawężniku ma handicap. Ja źle pojechałem, bo mogłem wyjechać dalej z Andersem. Nie wiem co by się stało, ale pewnie oszprycowalibyśmy Martina, Bartek na pewno by ścinał, tak jak zawsze to robi. Tak sobie to wyobrażałem, zaryzykowałem i zostałem w krawężniku. To był mój błąd, ale jak mówię, liczyłem, że jak tam wjadę, to mnie wyciągnie. Nie udało się, szkoda – kontynuował „Duzers”.

Turniej w Gorzowie to kolejne zmagania w krótkim odstępie czasu, w których zobaczyliśmy bardzo szybkiego Dudka. Po świetnym Grand Prix w Teterow stał się on niezwykle pewnym punktem Apatora. W lidze odjechał trzy spotkania i zdobył w nich razem aż 48 punktów z dwoma bonusami.

– Na razie mogę zacytować, że życie zmienia się po trzydziestce i pod względem sportowym dobrze mi to wychodzi. Teraz idę z wiatrem. Nie mogę narzekać, bo jest coraz lepiej. Trudno cokolwiek obiecywać, bo żużel jest bardzo zmienny. Na razie jest dobrze, co będzie dalej, to zobaczymy – oceniał.

Zastrzyk punktów sprawił, że żużlowiec Aniołów po gorszym wejściu w cykl jest już blisko strefy medalowej. Do zajmującego trzecią pozycję Martina Vaculika traci zaledwie cztery punkty. Podstawowym celem 30-latka jest jednak znalezienie się na miejscu gwarantującym starty w Grand Prix 2023.

– Wiemy, o co się ścigamy w tym roku. Ja muszę być w szóstce. W tabeli jest ogromny ścisk. Od mojego miejsca do trzeciego czy czwartego miejsca jest niewielka różnica punktowa. Musimy pozbierać punkty i zobaczyć jak to się ułoży. Wygram dwie rundy, to będę walczyć o medal. Jak nie wygram, to będę walczył o szóstkę – podsumował Patryk Dudek.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Anders Thomsen: Współpraca z Krzysztofem Jabłońskim daje efekty. Jestem bardzo szczęśliwy – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Jan Thomsen: Do cholery jasnej, dlaczego tak długo czekaliśmy na ten dzień?!  – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

One Thought on Żużel. Patryk Dudek: Życie zmienia się po trzydziestce. W finale zaryzykowałem
    Żużel. Szymon Woźniak: Punktów mało. Fajnie było znów zmierzyć się z czołówką - PoBandzie - Portal Sportowy
    28 Jun 2022
     7:40am

    […] Żużel. Patryk Dudek: Życie zmienia się po trzydziestce. W finale zaryzykowałem – PoBandzi… […]

Skomentuj

One Thought on Żużel. Patryk Dudek: Życie zmienia się po trzydziestce. W finale zaryzykowałem
    Żużel. Szymon Woźniak: Punktów mało. Fajnie było znów zmierzyć się z czołówką - PoBandzie - Portal Sportowy
    28 Jun 2022
     7:40am

    […] Żużel. Patryk Dudek: Życie zmienia się po trzydziestce. W finale zaryzykowałem – PoBandzi… […]

Skomentuj