Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sobotni wieczór w Teterowie bezsprzecznie należał do Patryka Dudka. Zawodnik For Nature Solutions Apatora Toruń znakomicie radził sobie na bardzo wymagającym niemieckim obiekcie, notował pewne wygrane i po niecałych czterech latach ponownie stanął na najwyższym stopniu podium w cyklu Grand Prix. Po zawodach mówił o idealnym doborze ustawień, problemach, które sprawiał tor oraz o poszukiwaniu satysfakcjonującej formy.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

Prześladowała Cię trochę ta „dwunastka” w poprzednich turniejach. W Gorican, Warszawie i Pradze kończyłeś zawody właśnie na tym miejscu. Ta wygrana chyba była Ci bardzo potrzebna…

Zdecydowanie. Patrząc na tabelę, to odbiłem się troszeczkę od tego dna. Umiem jeździć na żużlu, a w Grand Prix wszystko jest kwestią dopasowania się w danym dniu. W poprzednich turniejach trochę mi brakowało tych dobrych ustawień. W Warszawie było nawet dobrze, ale tam popełniłem błąd, który skończył się brakiem półfinału. Dzisiaj wszystko fajnie grało. Dobrze wybrałem numer, trafiłem z polami startowymi, bo dwa razy miałem to czwarte pole. Bałem się trochę, że w tej fazie zawodów, w której ja z niego jechałem będzie ono rozjeżdżone, ale dalej działało dobrze.

Przełożenia, które stosowaliśmy były idealne. W piątym biegu spróbowaliśmy czegoś nowego, żeby wiedzieć czego mój motocykl potrzebuje na półfinał. Trafiliśmy jeszcze lepiej, więc trzeba było się tylko trzymać ramy, żeby dojechać do mety. Miałem trochę wątpliwości przy wyborze pól startowych, bo uważam, że trzecie i czwarte pod koniec też były dobre, a pierwsze trochę przesuszone. Liczyłem, że sprzęt wyciągnie mnie z tego pola, przy równym starcie dojadę pierwszy do łuku i przywiozę punkty. Dokładnie tak jak liczyłem, tak się stało.

Zmieniałeś coś po dwóch podejściach do Twojego pierwszego startu? Na początku tej prędkości trochę Ci brakowało.

Po przerwanym biegu trochę zmieniliśmy. Zauważyłem też, że Kai ustawił się z bardzo dobrego miejsca na tym pierwszym polu. Najpierw udało mi się go założyć, a potem wiedział już, gdzie się ustawić i tak to się potoczyło. Najpierw jechaliśmy równo, a potem przez to, że tor był taki, jaki był, to trudno było ryzykować. Poczułem jednak trochę wiatru we włosach i byłem blisko wyprzedzenia Kaia na mecie. Wiedziałem potem czego potrzebuje motocykl i szło to w kolejnych biegach tak, jak sobie życzyłem.

Utykałeś wchodząc na konferencję prasową. Coś Ci dolega po tych zawodach?

Już na treningu wpadłem w dziurę obok miejsca, w którym wyjeżdżają traktory. Tam była mega dziura, bo dwa razy wygiąłem podnóżek, gdzie się stawia lewą nogę. Dwa razy to wymienialiśmy w motocyklu. Przez to, że dwa razy tam wpadłem to… wiem, że na Wielkanoc już jest za późno, ale byłbym gotowy (śmiech – dop.red.). Jutro na pewno będę czuć tego efekty, ale nie będę tak jak Nicki wrzucał zdjęć w social media (śmiech – dop.red.). Pachwina na pewno mocno ucierpiała. W kolejnych biegach nie miałem pewności czy dojadę do mety, bo wejścia w łuki były dla mnie bardzo bolesne. Adrenalina na zawodach jest jednak mocno podwyższona i organizm to wytrzymał. Nie mogłem za bardzo zsiadać z motocykla. Teraz trzeba jednak jechać dalej. W poniedziałek mam eliminacje do przyszłorocznego Grand Prix. Dużo lodu, okładów i powinno być dobrze.

Bartek Zmarzlik mocno skrytykował tor, na którym się ścigaliście. Ty też uważasz, że nie wyglądało to wszystko tak, jak powinno?

Wiadomo, że łatwo jest krytykować, ale kurczę… Walczymy w mistrzostwach świata, a wygląda to tak, że patrzymy na wygranie startu, przejechanie cało i zdrowo pierwszego okrążenia, a następnie walczymy z motocyklami. Każdy, kto oglądał zawody widział, że zawodnicy jechali gęsiego. Niektóre akcje były brawurowe albo niektórym udało się szczęśliwie wyjechać. W Pradze było podobnie, choć nie aż tak jak na turnieju juniorów. Te dwie imprezy nie były udane pod względem przygotowania toru. Tu chodzi o ściganie. Jeżdżą najlepsi zawodnicy, a musimy walczyć o utrzymanie się na motocyklach.

Miałeś serie pięciopunktowych zdobyczy, a teraz na horyzoncie jest runda, która odbywa się na jednym z Twoich ulubionych torów. Będzie seria dwudziestopunktowych turniejów?

Dużo czasu jeszcze do Gorzowa i wiele może się zmienić. Sprzęt na pewno pójdzie jeszcze parę razy do serwisu. Każdy wie, że lubię tor w Gorzowie i liczę na to, że będzie dobrze. Co pokaże czas, to zobaczymy za trzy tygodnie.

Przed sezonem mówiłeś, że chciałbyś wrócić do Grand Prix w świetnym stylu i zaatakować podium…

… No, obróć tabelę, Dudek na czele (śmiech – dop.red.).

Zmieniło się Twoje podejście po tych trzech nieudanych rundach?

Właśnie teraz już tak nie myślę. Staram się wrócić do swojej dobrej jazdy i dobrych wyników. Po pierwszych sparingach wszystko było ładnie, pięknie, kolorowo. Tymczasem ja nie jestem zadowolony z tego jak jeżdżę w lidze i Grand Prix. Ten sport jest naprawdę trudny, ale dzisiaj było tak, jak chciałem i się z tego cieszę.

Dziękuję za rozmowę.

Dzięki również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA