Patryk Dudek. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Patryk Dudek był jednym z bohaterów głośnej sytuacji z trzynastego biegu meczu Fogo Unia Leszno – For Nature Solutions Apator Toruń. Żużlowiec Aniołów został wywieziony pod bandę przez Piotra Pawlickiego, ledwo utrzymał się na motocyklu, za co został wykluczony.

 

– Nie chcę za dużo mówić, żeby nie robić tzw. „gównoburzy” w mediach. Dużo bym chciał powiedzieć, jednak muszę się pohamować, bo są kary i ostrzeżenia. Mogę powiedzieć tak, że czasami, jak się na kogoś „poluje” – w sensie próbuje na siłę – to tak wychodzi, że drugi zawodnik musi się ratować – powiedział Dudek przed kamerami Canal+ Sport5.

– Jechaliśmy szybko i ostro. Dobrze, że łuki w Lesznie są szerokie, bo w innym przypadku mógłbym wyjechać w karetce. Chociaż nie wiem czy to nie są za duże słowa… Nie jestem też z tych, co upadają za każdym razem, staram się jechać fair, utrzymywać na motorze. Z drugiej strony jeśli byłem wykluczony, to po co był bieg zatrzymywany? Było 3:3, a w powtórce 1:5, może wynik byłby inny – zastanawiał się zawodnik Apatora.

– Dużo bym chciał powiedzieć, ale nie mogę, więc przepraszam kibiców, bo wiem, że liczą na mnie, żebym coś powiedział – podsumował żużlowiec.