Afery i aferki toczą nie tylko środowisko żużlowe. By daleko nie szukać – piłkarska Lechia Gdańsk ma spore kłopoty organizacyjno-finansowe, nie dotrzymuje terminów spłat swoich zobowiązań, wobec czego balansuje na krawędzi wyrzucenia z rozgrywek ekstraklasy. Zdaniem wielu gdańszczanie właśnie przykładnie powinni zostać wyrzuceni z ligi, jednak cały czas są w różne – coraz dziwniejsze – sposoby chronieni przez organizatora rozgrywek. Czy i tak nie powinno być w żużlu?

 

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Trzeba uzdrowić sport żużlowy. Już wtedy chcieli… końca GKSŻ!

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Czugunow znów mógł podpalić żużlowy Internet! Dodał mocny wpis

Lechia Gdańsk po roku przerwy powróciła do PKO Ekstraklasy, a jej najnowsza sprawa dotyczy rozliczenia za transfer jednego z zawodników. Gdańszczanie za ostatnie grzeszki i niedopilnowanie terminów płatności są na cenzurowanym, a mimo to i tak nie zapłacili w terminie. Potraktowano to jako recydywę i błyskawicznie zawieszono im licencję na udział w rozgrywkach. Czy kolejnym krokiem były walkowery i wyrzucenie z ligi? Nic z tych rzeczy. Sprawę udało się załagodzić i spłacić długi dzięki wsparciu… Ekstraklasy SA, czyli spółki zarządzającej rozgrywkami, która de facto udzieliła Lechii pożyczki ze środków, które gdańszczanie mają otrzymać za kilka miesięcy z praw telewizyjnych. Naturalnie jest to działanie co najmniej dziwne, bezsensowne i niesprawiedliwe, bo faworyzuje klub z Trójmiasta na tle innych biorących udział w rozgrywkach, ale to na razie zostawmy na boku.

Organ zarządzający rozgrywkami decyduje się na kontrowersyjne, niecodzienne rozwiązanie tylko po to, by uchronić się przed stratami wizerunkowymi, żeby uchronić się przed walkowerami i dbać o dobro całych rozgrywek. I choć całą sytuacja bulwersuje środowisko piłkarskie, to… czy właśnie tak to nie powinno działać? W tym konkretnym przypadku jest to działanie niesprawiedliwe wobec innych, jednak pokazuje, że w Ekstraklasie SA są osoby trzeźwo myślące i potrafiące zadbać o dobro tego, czym się zajmują.

No dobrze, to dlaczego o tym mowa? To jest właśnie idealny przykład, jak powinny zachowywać się związki i organizacje zarządzające rozgrywkami sportowymi. Raz jeszcze – nie pochwalam tego konkretnego przypadku, bo to nie jest sprawiedliwe wobec innych klubów i w tej konkretnej sytuacji należało znaleźć inne rozwiązanie. Niemniej ogółem zadbano o wizerunek ligi, zadbano o dobro ogółu. To teraz zestawmy sobie to z żużlową aferą rozdmuchaną do granic możliwości przez PZM i GKSŻ, jak Maciej Janowski „samowolnie opuścił zgrupowanie reprezentacji Polski”. Za całą sprawę, wyciek jej do mediów i przedłużanie jej w nieskończoność odpowiadają tylko i wyłącznie działacze oraz trener. On niczego nie wiedział, a w komunikacie jego wypowiedzi znalazły się w sumie nie wiadomo jak, a poza tym Wodociągi Kieleckie w sposób wzorcowy usuwają awarie.

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Dudek i Zmarzlik najlepszą parą na SoN? Już typuje skład!

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Ligę wygra Unia czy Polonia? Prezes PSŻ typuje!

Mało tego, jak już się popełniło gafę, to można było z tego z twarzą wyjść, a nie iść w zaparte. W sumie nadal można, tylko panowie działacze stwierdzili, że w tym konkretnym przypadku trzeba kogoś na siłę napomnieć i pokazać siłę, no to pokazują. I tak sobie w tym tkwimy.

Nie pochwalam rozwiązania zastosowanego przez Ekstraklasę SA wobec Lechii Gdańsk. Jednak jestem pełen podziwu, jak nawet w takiej teoretycznie czarno-białej sytuacji (nie płacisz kolejny raz – wypadasz) organizator rozgrywek szuka rozwiązań właściwie nie swojego problemu. Czy to było najlepsze? Pewnie nie. Czy to pozwoliło uchronić ligę od strat wizerunkowych? Bez wątpienia.

Tego samego oczekiwałbym od działaczy żużlowych, w każdej sprawie. Jak sama nazwa ich stanowiska wskazuje – by działali. Dla dobra swojej dyscypliny.

PAWEŁ PROCHOWSKI