Jacek Ziółkowski. Foto. Speedway Motor Lublin
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Gościem kolejnej odsłony cyklu Ostatnie Pytanie był Jacek Ziółkowski, menedżer drużyny Motoru Lublin. Pana Jacka zapytaliśmy o to, co robił w ostatnim czasie, w jakich sytuacjach się denerwuje, a także o kwestie estetyki – kobiecej estetyki.

Panie Jacku, kiedy ostatnio został Pan poproszony o autograf? Przez kogo?

Kojarzę taką sytuację, pamiętam, że byłem dość mocno zaskoczony, ponieważ rzadko ktoś prosi mnie o podpis. Nie jestem w stanie powiedzieć kto, ale pewna osoba zbierała autografy od zawodników Motoru Lublin podczas jednego ze spotkań w ubiegłym sezonie. Mnie również poprosili o podpis.

Czy ktoś w ostatnim czasie udzielił Panu jakieś rady? Zwraca Pan uwagę na opinię innych osób, a może samodzielnie podejmuje Pan decyzje?

Często dyskutuję z różnymi osobami odnośnie wielu spraw, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Wsłuchuję się w opinię innych, ale decyzje raczej podejmuję samodzielnie. Na pewno te porady nie mają decydującego wpływu na mnie, ale pozwalają porównać swój punkt widzenia z punktem widzenia innych.

Kiedy ostatnio udało się Panu wyjechać na wakacje? Gdzie Pan wypoczywał?

W roku 2020 wyjazd gdziekolwiek był niemalże niemożliwy, a więc odpuściłem. Po raz ostatni na wakacjach byłem w 2019 roku. Udaliśmy się wówczas na 10 dni na Majorkę.

Wyłączył Pan telefon na czas wyjazdu, aby mieć spokój?

Oczywiście (śmiech). Odpoczynek, to odpoczynek. Cenię sobie święty spokój.

Czy zdarza się Panu czasami coś ćwiczyć/trenować? Jeżeli tak, to co?

Regularnie chodzę na basen. Choć słowo „regularnie” nie jest obecnie trafnym określeniem, ponieważ po raz ostatni miałem przyjemność popływać w ubiegłym roku, przed jesienią, gdy baseny były jeszcze otwarte dla ludzi (śmiech). Oprócz tego bardzo często chodzę na długie, kilkukilometrowe spacery. Bieganie nie jest już dla mnie, ponieważ mogłoby się źle skończyć w tym wieku (śmiech). Jeżeli spacer możemy uznać za formę treningu bądź ćwiczeń, to przy tym zostańmy.

Kiedy po raz ostatni korzystał Pan z komunikacji miejskiej?

Bardzo często z niej korzystam. Mieszkam w centrum Lublina, a pewnie się domyślasz jak wygląda jazda po mieście, zwłaszcza w godzinach szczytu. Znalezienie miejsca parkingowego często graniczy z cudem. Wielokrotnie zdarza się, że muszę odwiedzić kilka różnych punktów na mapie Lublina. Mniej czasu poświęcę na czekanie na przystanku autobusowym, aniżeli na poszukiwaniach parkingu (śmiech). Na pewno w tym tygodniu przynajmniej raz miałem przyjemność skorzystać z usług komunikacji miejskiej, ponieważ byłem u zegarmistrza. Muszę przy okazji pochwalić komunikację w moim mieście. Naprawdę daje radę (śmiech).

Ostatni utwór jakiego miał Pan okazję posłuchać to?

Zawsze słucham muzyki podczas podróży samochodem. Mam wiele płyt przygotowanych, w zależności od nastroju. Ostatniego utworu słuchałem w drodze powrotnej z pracy do domu. Była to piosenka Ewy Demarczyk – Valse Brillante.

Czy zdarzyło się Panu kiedyś przekląć na wizji? Świadomie bądź nie?

Świadomie na pewno nie (śmiech). Pilnuję swojego języka, choć pod wpływem emocji nie raz ma się ochotę coś „palnąć”. Ja kiedyś byłem nauczycielem języka polskiego, zawsze zresztą chciałem wykonywać ten zawód. Istniała tylko jedna rzecz, której się obawiałem. Mianowicie, że jeżeli któryś z uczniów mnie zdenerwuje to nie będę w stanie zahamować swojego języka (śmiech). Na szczęście przez trzy lata pracy udawało mi się opanować. Odpowiadając jednak na pytanie, nieświadomie przekląłem na wizji podczas meczu przeciwko ekipie z Grudziądza w 2019 roku. W 4. wyścigu Wiktor Lampart, wspólnie z Andreasem Jonssonem wieźli do mety podwójne zwycięstwo. Andreas zanotował wówczas upadek, a mnie kamera uchwyciła podczas reakcji na to wydarzenie. Nie było nic słychać, ale z ruchu warg wyraźnie dało się odczytać, jakie słowa padły (śmiech).

Kiedy ostatnio zrobił Pan sobie zdjęcie z kimś sławnym?

Bardzo rzadko zdarzają się takie sytuacje. Po raz ostatni poprosiłem o wspólne zdjęcie Bartosza Zmarzlika podczas gali PGE Ekstraligi w 2019 roku, ponieważ w 2020 z wiadomych względów gala nie odbyła się.

Kiedy ostatnio w jakiś sposób się Pan zranił?

Może nie nazwałbym tego zranieniem się, ale odniosłem pewną kontuzję. Przed świętami kupiłem choinkę i przeceniłem nieco swoją siłę fizyczną. Ja mam wysokie mieszkanie, a więc i wysokość choinki była pokaźna, ponieważ mierzyła niemalże trzy metry. Kupiłem ją w sklepie nieopodal, około 1 kilometra od miejsca zamieszkania. Stwierdziłem, że dam radę zaciągnąć ją do domu. Okazało się to jednak trudnym wyzwaniem. Nabawiłem się bolesnej kontuzji mięśnia w lewej ręce. Przez kilka tygodni odczuwałem jej skutki (śmiech). Za rok chyba poproszę kolegę, aby przywiózł mi choinkę do domu.

A może coś Pan wygrał w ostatnim czasie?

Wiesz co, ja regularnie grywam w lotto. W ostatnim czasie kilka razy trafiłem jakąś drobną „trójkę”. W przeszłości dwa razy udało mi się również trafić „piątkę”, a wówczas nagroda już cieszy (śmiech).

Obawiał się Pan czegoś lub kogoś w ostatnim czasie?

Tak. W moim miejscu pracy niedawno odnotowano kilka przypadków zachorowań na Covid. Ja czułem się bardzo dobrze, ale często widuję się z moją wnuczką, która ma dwa latka. Obawiałem się, że jeżeli mnie „dopadło”, to mogę zarazić również i ją. Nie martwiłem się więc o siebie, ale o wnuczkę.

Czy zdarzyło się Panu kiedykolwiek wysłać wiadomość do innego adresata, aniżeli Pan planował?

Szczerze mówiąc bardzo często dochodzi do takich sytuacji. Są to jednak drobne pomyłki, najczęściej służbowe podczas wysyłania wiadomości mailowych. Wiele kontaktów jest podobnych do siebie, jeżeli chodzi o nazwę. Omyłkowo zdarza mi się „kliknąć” nie to, co potrzeba.

Kiedy ostatnio był Pan w kościele?

Jestem osobą wierzącą i praktykującą. Do kościoła chodzę regularnie co niedzielę. W minioną niedzielę jednak nie mogłem się wybrać, a więc obejrzałem transmisję z mszy świętej w telewizji.

W tym momencie apeluję o przemyślaną odpowiedź… Kiedy ostatnio zdarzyło się Panu obejrzeć za jakąś atrakcyjną kobietą?

Następne pytanie poproszę (śmiech)… Wiesz co, ja jestem estetą. Moim zamiłowaniem jest malarstwo, lubię podziwiać piękne obrazy. A więc jeżeli jakiś „piękny obraz” a danej chwili przechadza się ulicami Lublina to mimowolnie zwraca się na niego uwagę (śmiech).

Kiedy i w jakich okolicznościach po raz ostatni miał Pan na sobie garnitur?

Zazwyczaj elegancko odziewam się podczas rozmaitych wydarzeń związanych z żużlem, bądź z życiem prywatnym. W ostatnim czasie jest ich mniej z uwagi na pandemię. Na pewno garnitur miałem na sobie w październiku ubiegłego roku z okazji chrztu świętego mojej wnuczki.

Znajduje Pan czas na oglądanie filmów? Jeżeli tak, to jaki ostatnio miał Pan okazję zobaczyć?

Często oglądam filmy. Z tych, które są warte uwagi, ostatnim był film o tytule „Władca Paryża”, opowiadający o czasach napoleońskich.

Kiedy ostatnio brał Pan jakieś leki? Czemu miały one służyć?

Niestety, to już ten wiek, że leki muszę zażywać codziennie rano. Konkretnie są to lekarstwa na nadciśnienie.

Czy w ostatnim czasie zdarzyło się Panu coś zgubić? Był to cenny przedmiot?

Ja wiecznie coś gubię, ale zazwyczaj we własnym domu. Przedmioty te najczęściej szybko się znajdują, zwłaszcza gdy żona akurat jest obecna w mieszkaniu (śmiech). Z reguły jest to mój telefon bądź klucze od domu lub samochodu. Poważniejszej zguby sobie jednak nie przypominam, na szczęście.

Pytanie trudne dla mężczyzn… Potrafi Pan ugotować coś pysznego? Jeżeli tak, to kiedy ostatnio przygotował Pan posiłek dla rodziny?

Potrafię, szczerze mówiąc lubię spędzać czas w kuchni. W ubiegłym tygodniu przygotowałem jedno ze swoich ulubionych dań, a mianowicie duszonego indyka w rosole. Jest to indyk bez kości, zamarynowany w przyprawach, zapiekany w worku foliowym z rosołem. Indyk cechuje się tym, że jest mięsem suchym. Gdy się go zapiecze z rosołem, wówczas palce lizać (śmiech).

Kiedy ostatnio coś Pana zdenerwowało? Było to w domu, w pracy, a może na ulicy?

Cóż, zazwyczaj denerwuję się na różne sytuacje w pracy. Ostatnio miała miejsce jedna z nich. Ostatnio przygotowywałem przesyłkę, której waga wskazywała na to, że zmieści się na jednej palecie. Okazało się na miejscu, gdy transport już czekał, że jej gabaryty są tak olbrzymie, że potrzebna będzie dodatkowa paleta. Oczywiście w międzyczasie musiały wkraść się nerwy. Na szczęście mnie szybko złość przechodzi (śmiech).

Czy w ostatnim czasie ktoś był dla Pana w jakiś sposób niemiły, niesympatyczny?

Powiem tak… Ja jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem, który zawsze stara się być miły dla innych ludzi. Później to dobro do mnie wraca. Nie przypominam sobie sytuacji, w której ktoś mnie obraził, a na pewno nie w ostatnim czasie.

Wspomina Pan, że stara się być miłym dla innych osób. Czy zdarzyło się Panu zatem kogoś okłamać?

Raczej nie. Często lubię sobie jednak robić żarty z moich córek. Jedna z nich uwielbia spać, co często wiąże się z tym, że spóźnia się w różne miejsca. Kiedyś postanowiłem zrobić jej psikusa. Przestawiłem wszystkie zegarki w domu o godzinę do przodu. Zapomniałem tylko o jednym, w komputerze. Po pewnym czasie córka zadzwoniła do mnie, że coś stało jej się z komputerem, ponieważ wskazuje inną godzinę, aniżeli pozostałe zegarki w domu. Ja wybuchłem śmiechem i odpowiedziałem „Córciu, w komputerze zegar wskazuje właściwą godzinę”. Jej było mniej do śmiechu.

Kiedy ostatnio coś Pana zaskoczyło bądź zszokowało?

Wiesz co, nie powiem, że ostatnio, ponieważ regularnie zaskakuje mnie pewien trend. Ja osobiście poważnie podchodzę do pandemii oraz związanych z nią obostrzeń. Wiele osób z mojego środowiska przeszło tę chorobę bardzo poważnie. Gdy widzę na ulicy, w sklepie, czy w autobusie kogoś, kto zdaje się kompletnie nie przejmować zaistniałą sytuacją, to zwyczajnie dziwię się takim osobom, które bez skrupułów poruszają się bez maseczki lub nie zachowują dystansu w miejscach publicznych. Ludzie krzywdzą siebie nawzajem nie zdając sobie z tego sprawy.

Czy w ostatnich dniach złamał Pan jakieś obowiązujące prawo?

Jeżeli muszę się przyznać, to owszem. Prawdopodobnie robię to codziennie, gdy jadę bądź wracam z pracy. Oczywiście mówię o przepisach ruchu drogowego. Jeżdżę ostrożnie, ale chyba każdy z nas czasami „za mocno depnie”.

Panie Jacku, jaka byłaby ostatnia rzecz, którą by Pan zrobił, gdyby dowiedział się Pan, że w najbliższym czasie nastąpi koniec świata?

A może być kilka rzeczy?

Oczywiście…

Miałem kiedyś sen, podczas którego wyraźnie przyśniła mi się liczba „111”. Sprawdziłem sobie, jakie znaczenie może mieć taki rodzaj snu. Okazało się, że te jedynki należy rozumieć „od tyłu”. Ostatnia jedynka głosi, aby codziennie pomóc jednej osobie. Środkowa jedynka (w domyśle dziesiątka) oznacza, by dziesięciu osobom powiedzieć jakieś miłe, dobre słowo. To może być coś prostego, ale życzliwego. Pierwsza jedynka (w domyśle setka) przekazuje, aby do stu osób się uśmiechnąć, a świat wówczas stanie się lepszym miejscem. Gdyby za kilka dni miał nastąpić koniec świata, chciałbym ten senny przekaz wypełnić.

Ostatnie pytanie Panie Jacku. Kogo chciałby Pan nominować do kolejnej odsłony cyklu? O co by Pan tę osobę zapytał?

Na pewno kogoś z dużym poczuciem humoru (śmiech). Chciałbym nominować Tomasza Welca, który pełni rolę komisarza toru w Rzeszowie. Zapytałbym go o to, ile razy zdarzyło mu się „przymknąć oko” na nie do końca regulaminowe przygotowanie nawierzchni…

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Ja również. Pozdrawiam serdecznie.

Rozmawiał SEBASTIAN SIREK

2 komentarze on Żużel. Jacek Ziółkowski: Zamiłowanie do malarstwa, a indyk w rosole ulubionym daniem. Ostatnie Pytanie #4
    Slawek
    31 Jan 2021
     11:56am

    Bardzo pozytywny człowiek z dystansem i poczuciem humoru. Pamiętam Pana Jacka podczas meczów i udzielonych wywiadów, zawsze z humorem i uśmiechem. Chyba najsympatyczniejszy trener w 2020r. Dużo zdrowia i pogody ducha Panie Jacku.

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. Jacek Ziółkowski: Zamiłowanie do malarstwa, a indyk w rosole ulubionym daniem. Ostatnie Pytanie #4
    Slawek
    31 Jan 2021
     11:56am

    Bardzo pozytywny człowiek z dystansem i poczuciem humoru. Pamiętam Pana Jacka podczas meczów i udzielonych wywiadów, zawsze z humorem i uśmiechem. Chyba najsympatyczniejszy trener w 2020r. Dużo zdrowia i pogody ducha Panie Jacku.

Skomentuj