Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ultrapur Start Gniezno, podobnie jak większość ośrodków w Krajowej Lidze Zużlowej, ma zdecydowane problemy z frekwencją. Sytuacji niezbyt sprzyja fakt, że większość meczów czerwono-czarnych znajduję się w ramówce Canal+. Prezes Paweł Siwiński porównuje telewizję do przysłowiowego „konia trojańskiego” i cieszy się z wygaszającego kontraktu telewizyjnego.

 

Krajowa Liga Żużlowa nie ma najlepszej prasy. Od samego rebrandingu rozgrywek, po problemy z przystąpieniem do startów Wandy Kraków i ostatecznie niezbyt fortunny terminarz rozgrywek. Ciężko jest coś na to poradzić, więc kluby zobowiązane są do startowania w określonym regulaminie. Jak wiadomo, KLŻ to najniższy poziom rozgrywkowy, często porównywany do miana amatorskiego. Nic więc dziwnego, że klubom często przychodzi ledwo wiązać koniec z końcem. Doskonałym tego przykładem jest Unia Tarnów, której sam start nie był pewny do początku sezonu. Obecnie jesteśmy w połowie sezonu, a na czele tabeli znajduje się Ultrapur Start Gniezno. Prezes Paweł Siwiński nie przebierał jednak w słowach odnośnie obecnej sytuacji związanej z transmitowaniem meczów ligowych.

Żużel. Pomóżmy koledze z żużlowego środowiska. Wystarczy darmowy głos

Żużel. Zawrzało między kolegami z drużyny po… podwójnym zwycięstwie! Nietypowa sytuacja w Rzeszowie

Nie da się ukryć, że przeszliśmy sporą drogę od braku transmisji radiowej z danego meczu do chociaż jednego starcia na kolejkę. Oczywiście jest to dobre dla samej dyscypliny jako okazja do spojrzenia na inny żużel przez kibica przesiąkniętego PGE Ekstraligą oraz Metalkas 2. Ekstraligą. Paweł Siwiński nie ukrywa, że znaczą część budżetu w KLŻ stanowi wpływ z biletów. Jego zdaniem, poprzez obecność kamer jest on zdecydowanie niższy. – KLŻ opiera swój budżet w 1/4 na wpływach z biletów i jeżeli te wpływy są znacznie obniżone – a są – z uwagi na obecność kamer, to wpływa negatywnie na funkcjonowanie ośrodków – mówi włodarz Startu Gniezno dla portalu sportowegniezno.pl. – To ciągnie się od kilku lat, a powodem takiego stanu rzeczy, jest niekorzystny kontrakt i na szczęście w tym roku on się kończy. Myślę, że jakiś dialog pomiędzy władzami ligi, a telewizją Canal+ mógłby zadziałać, chociażby w kwestii godzin spotkań. To już byłoby coś, bo mówimy tutaj o najbiedniejszej lidze, w której każdy ma swoje finansowe kłopotydodaje.

Żużel. Kto zwycięży w mieście na siedmiu wzgórzach? W stawce aż pięciu Polaków (ZAPOWIEDŹ)

Wkraczamy w letni okres sezonu żużlowego, gdzie sporo kibiców wybiera inne formy spędzania czasu niż mecze żużlowe. Z pewnością problemem są mecze rozgrywane o godz. 14. Podczas meczu z Opolem frekwencja była naprawdę przeciętna, co uderzyło w klubową kasę. – Dziś dyktuje się nam mecz, gdzie ludzie mają usiąść na trybunach w 30-stu siopniowym upale. Tutaj ewidentnie została zachwiana równowaga pomiędzy szanowaniem tego kibica, który siedzi wygodnie przed telewizorem, a tego który przychodzi i płaci. 30 lat temu zaczęła tworzyć się pewna marka sportu żużlowego i teraz telewizja, która przejęła gotowy produkt powoduje, że być może doczekamy się regresu w postrzeganiu całej dyscypliny. Nie może być układu z telewizją, na zasadzie powiedzenia „Pan i Sługa” – burzy się Paweł Siwiński.

Prezes gnieźnieńskiego klubu nie boi się porównania telewizji do „konia trojańskiego”. Jak sam przyznaje, wiele transmisji telewizyjnych z Krajowej Ligi Żużlowej odbywa się w Gnieźnie. Dotychczas (tj. 29.06) każde domowe spotkanie Startu było nadawane w Canal+. – Z moich rozmów z władzami żużla wynika wprost, że o wszystkim decyduje telewizja. Także parytet w KLŻ jest skrajnie niesprawiedliwy, bo do nas przyjeżdżają w każdej kolejce, a do Tarnowa nikomu nie jest po drodze. O Daugavpils i Landshut nie wspomnę, bo każdy człowiek ma coś z leniucha i jeśli mają wybór – to pojadą gdzie jest bliżej. Nie ma logicznego wyjaśnienia, dlaczego nie wszyscy są traktowani równo? Za niewielkie pieniądze telewizja niestety robi z nami co chce i zaryzykuję stwierdzenie, że jest to swego rodzaju „koń trojański” wprowadzony do tej dyscypliny. Oby za kilka lat nie odbiło nam się to czkawkąmówi.

Ultrapur Start Gniezno jest stawiany jako faworyt do awansu. Sama promocja jest potrzebna gnieźnieńskiemu żużlowi, co nie jest czymś odkrywczym. Jednak przy obecnej frekwencji, budżet klubu na tym cierpi. Jak zauważa sam prezes, pusty stadion niezbyt zachęca sponsorów do przyjścia. – Frekwencja jaką zakładaliśmy do budżetu to ok. 3500 kibiców. Przy tym co jest dziś, nie uda nam się spiąć finansów i trzeba będzie szukać pieniędzy gdzie indziej, a jest o to szalenie trudno. Przecież sponsorzy to samo widzą i nie chcą reklamować się przy pustym obiekcie. Tu jest krąg zamknięty – brak kibiców, to brak sponsorów, a dalej – problemy w kasie. Kibice mają oczekiwania, ja to doskonale rozumiem, ale oni muszą pokazać zawodnikom, że im także zależy, bo jeżdżenie do pustych trybun nie jest przyjemne. Chciałbym raz jeszcze podkreślić – chcemy awansować i ten cel się nie zmienił, ale pokażcie także, że i wam zależy.

Jak wiadomo, Krajowa Liga Żużlowa i spóźnione płatności idą ze sobą w parze. Jak zatem wygląda sytuacja w Gnieźnie? – W tej chwili mamy zaległości za dwa spotkania, które oczywiście spłacimy. Poważnie traktujemy to, co robimy – kończy Paweł Siwiński.