Rohan Tungate był bezapelacyjnym bohaterem drużyny Innpro ROW-u Rybnik, która podchodziła do finału z Abramczyk Polonią Bydgoszcz z pozycji underdoga i zdołała sprawić niespodziankę. Australijczyk kapitalnie spisał się zwłaszcza w rewanżowym meczu w Bydgoszczy i dał rybniczanom upragniony awans wygrywając ostatnią gonitwę dnia. Z „Australijską Pchłą” rozmawiamy m.in. o minionym sezonie, dwumeczu z Polonią a także jego przyszłości w rybnickim klubie.
Minęły ponad trzy tygodnie od meczu w Bydgoszczy, gdzie Ty i twoja drużyna wywalczyliście sobie awans do PGE Ekstraligi. Jak wspominasz ten pojedynek?
To był dla nas bardzo stresujący dzień, chociaż to nie na nas spoczywała największa presja. Mogliśmy i chcieliśmy wygrać, ale to Polonia była faworytem i w dodatku jechała u siebie. Udało nam się jednak znaleźć sposób na nich i wszystko sprowadziło się do ostatniego wyścigu, w którym udało nam się dopiąć swego.
W oczach rybnickich fanów stałeś się bohaterem. Miałeś w głowie konkretny plan stając przed tym biegiem pod taśmą?
Nie, tak naprawdę nawet z nikim nie rozmawiałem. Zarówno ja, jak i Brady, mieliśmy do wykonania swoją robotę. Jechaliśmy w parze przez cały sezon i byliśmy w większości wyścigów bardzo efektywni. Pozwolono nam jechać i robić swoje, co przyniosło skutek.
Oglądając ten 15. bieg miałem przed oczami mecz Falubazu z Wilkami Krosno z 2022 roku. Wówczas również ostatnia gonitwa decydowała o awansie którejś z ekip. Ty jednak przekroczyłeś wtedy linię mety jako ostatni i z awansu cieszyli się w Krośnie…
Tak, zgadza się, to była bardzo podobna sytuacja. Wydaje mi się, że że tamten moment, w którym przyjechałem ostatni, bardzo mnie wzmocnił mentalnie i pozwolił lepiej radzić sobie w trudnych sytuacjach. Nie chciałem ponownie do tego dopuścić i, myślę, byłem tym razem lepiej przygotowany. Skupiłem się tylko na jednym – aby wygrać i dałem z siebie w tamtym momencie wszystko. Wjechanie na metę jako pierwszy było wspaniałym uczuciem.
Przed finałem przez większość środowiska żużlowego to Polonia była wskazywana jako faworyt. Czy takie zwycięstwo, z pozycji underdoga, smakowało podwójnie?
Oczywiście, że tak. Polonia była faworytem, bo niespodziewanie pokonała nas na naszym torze w rundzie zasadniczej. W Bydgoszczy zaś bardzo wysoko przegraliśmy. Biorąc pod uwagę te wyniki, każdy już widział Polonię w Ekstralidze, a nas przedwcześnie skreślono. Według mnie to była potworna pomyłka. Wiedzieliśmy jakie błędy popełniliśmy wtedy jadąc u siebie. Na wyjeździe musieliśmy walczyć z kolei bez Brady’ego, więc i tak byliśmy skazani na pożarcie. Wiedzieliśmy też jedno – ścieżka w Bydgoszczy jest zawsze, ale to zawsze jedna i ta sama – przy płocie. A w środku sezonu nie zawsze opłaca się zapuszczać tak szeroko, gdzie ryzyko jest troszkę większe. Miałem jednak świadomość, że w meczu finałowym trzeba będzie wyciągnąć wszystkie asy z rękawa i obierać ścieżkę przy bandzie. Mentalnie się na to nastawiłem, bo chciałem dać drużynie wszystko co mogłem. Na szczęście się udało.
Sezon 2024 dobiegł końca. Jako drużyna osiągnęliście ogromny sukces. Zapytam cię więc o to, czy jesteś zadowolony z wyniku indywidualnego.
Na pewno skończyłem tak, jak chciałem. Myślę, że zacząłem przyzwoicie, ale w trakcie sezonu zdarzały mi się gorsze momenty. Miałem sporo problemów z silnikami, bo moja najlepsza jednostka wybuchła podczas kwalifikacji do Grand Prix. Nabyłem więc nowe silniki od Ryszarda Kowalskiego i coś znaleźliśmy. Na play-offy moja forma na szczęście poszybowała w górę i utrzymałem ją do samego końca. Można więc powiedzieć, że jestem usatysfakcjonowany.
Po udanym sezonie i tym, jak dałeś swojej drużynie upragniony awans, chyba nikt w Rybniku nie wyobraża sobie ROW-u bez Twojej osoby. Zapytam w ten sposób – czy w przyszłym sezonie zobaczymy Cię w Ekstralidze?
Mam taką nadzieję. Już od dłuższego czasu marzę o tym, by się w niej sprawdzić. Co prawda miewałem pojedyncze występy w barwach Falubazu w 2020 roku, ale chciałbym przejechać w Ekstralidze pełny sezon. Co do mojej przyszłości w Rybniku – rozmawiałem przed finałem, jak i po finale z Krzysztofem Mrozkiem, ale zobaczymy jak się potoczy sytuacja. Ja na pewno chciałbym w Rybniku zostać.
Zgodzisz się ze mną, że to będzie Twoja najlepsza i być może ostatnia szansa, by zaistnieć w Ekstralidze?
Tak. Już w 2021 roku miałem okazję, by startować w elicie, ale wówczas odrzuciłem ofertę Falubazu. Z perspektywy czasu strasznie tego żałowałem i do tej pory żałuję. Tym razem nie pozwolę na to, by okazja przeszła mi koło nosa.
Wszyscy wiemy co wydarzyło się z Kubą Jamrogiem, który miał być przez prezesa Mrozka zapewniany co do dalszych startów w drużynie. Nie obawiasz się, że w Twoim przypadku mogłoby być podobnie?
Bardzo mi przykro z powodu tego, w jakiej sytuacji znalazł się Kuba. To świetny gość i dobry kolega. Miał świetny sezon, więc tym bardziej szkoda, że tak się potoczyło. Życzę mu jak najlepiej w dalszej karierze. Co do mojej osoby, mam menadżera, który zajmuje się negocjacjami i pomaga mi przy ustalaniu warunków oraz podpisywaniu umów. Szczerze mówiąc, na ten moment nie jestem zbytnio zestresowany.
Po udanym sezonie miałeś zapewne sporo ofert z Metalkas 2. Ekstraligi. Możesz zdradzić, jakie kluby się z Tobą kontaktowały?
Miałem dobrą ofertę z Rzeszowa, ale powiedziałem działaczom, że muszą poczekać, bo pierwszeństwo ma klub z Rybnika. Trzeci rok z rzędu startowałem w finale ligi. Chcąc być lojalnym, jakiekolwiek negocjacje zaczynałem dopiero po zakończeniu sezonu. Nie jest to łatwe, bo kluby w większości mają podomykane składy. Tak też było i tym razem, a że działacze z reguły nie chcą czekać do końca sezonu, zaczęli po prostu rozglądać się za innymi możliwościami.
Potwierdzisz, że drugi rok z rzędu o Twój podpis zabiegały Wilki Krosno?
Zgadza się. W ubiegłym sezonie byłem blisko dołączenia do tej drużyny, ale ostatecznie wybrałem Rybnik. W tym roku również jakieś niezobowiązujące rozmowy były, ale tak jak wspomniałem, chciałem i chcę być lojalny w stosunku do mojej obecnej drużyny.
Jeśli otrzymasz szansę jazdy w Ekstralidze to planujesz większe zmiany w kontekście przygotowania do sezonu?
Myślę, że raczej rewolucji nie będzie. Zawsze staram się przygotowywać do sezonu w pełni profesjonalnie, na najwyższym poziomie i inwestuję tyle pieniędzy, ile jestem w stanie. Być może kupię więcej silników i dam z siebie jeszcze więcej podczas okresu przygotowawczego. Jeśli otrzymam tę szansę jazdy w Ekstralidze, zrobię wszystko, by przygotować się jak najlepiej.
Jeżeli przedłużysz kontrakt w Rybniku, nie będzie ci dane już startować u boku Bradyego Kurtza. Będziesz za nim tęsknił?
O tak, oczywiście. To była świetna sprawa mając go w drużynie. Bardzo dobrze się ze sobą dogadywaliśmy i stanowiliśmy silną parę. Myślę, że nawet najlepszą w lidze. Szkoda, że odchodzi z Rybnika. Jeśli zostanę w klubie, to będzie mi go mocno brakowało, bo to bardzo pomocna osoba. Życzę mu jednak jak najlepiej. Miał kapitalny sezon i zasłużenie awansował do Grand Prix.
Wciąż nie jest do końca jasne jakimi składami będą dysponowały ekstraligowe drużyny w następnym sezonie. Pewien zarys jednak już znamy. Uważasz, że ROW ma szanse na utrzymanie?
To jest speedway, nigdy nic nie wiadomo. Przed finałem nikt nie dawał nam większych szans na awans. Jak widzisz, wszystko się może wydarzyć. Musisz po prostu walczyć do końca. Faktem jednak jest, że beniaminkowi piekielnie trudno jest stworzyć konkurencyjny team. Pozostałe drużyny Ekstraligi już w sierpniu miały gotowe składy. Należałoby zrobić coś, by do takich sytuacji nie dopuścić. Być może warto pomyśleć o wprowadzeniu KSM-u?
W ostatnich tygodniach ponownie został poruszony temat wagi zawodników. W jednym z wpisów Timo Lahti, jeden z wyższych zawodników, zasugerował wprowadzenie zmian w przepisach. Twój komentarz na ten temat był bardzo wymowny.
To bardzo trudny temat, ale uważam tak, jak napisałem. To przecież zawodnicy wybierają sport, w którym rywalizują. Jeśli jesteś wysoki i chcesz profesjonalnie ścigać się na żużlu musisz zdawać sobie sprawę, że wzrost nie będzie twoim atutem. W większości dyscyplin jest tak, że ze względu na warunki fizyczne jedni mają przewagę, a inni muszą nadrabiać czymś innym. Przecież nikt nie obniży obręczy w koszykówce, żeby ci niżsi, jak ja, mogli być konkurencyjni (śmiech). Myślę, że to nie jest do końca fair, by teraz na siłę próbować “wyrównywać” szanse w żużlu. Nie uważam, by to dało pożądany efekt i nie sądze, by dało się to jakoś rozsądnie kontrolować. Moim zdaniem nie ma w tym pomyśle większego sensu.
Podczas dwumeczu z Polonią zapewne zaskoczyłeś wielu widzów próbą udzielenia wywiadu w języku polskim. Jak idzie nauka?
Jest trudno, ale cały czas przyswajam nowe słówka i rozumiem coraz więcej. Prawdopodobnie jestem zbyt leniwy i powinienem zapisać się do szkoły językowej. Jest to gdzieś na mojej liście i mam nadzieję, że uda mi się w niedalekiej przyszłości to “odhaczyć”.
Czyli w przyszłym roku możemy liczyć na pełny wywiad z Rohanem Tungatem w języku polskim?
Myślę, że tak (śmiech). Na pewno włożę w naukę dużo pracy.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.
REKLAMA, +18
Żużel. Prezes GKM-u: Celujemy w TOP 4. Miśkowiak może zostać na lata (WYWIAD)
Żużel. Prawie stracił czucie w dłoni! „Nie wychodzisz stąd bez operacji”
Żużel. Elegancki, nienaganny i skuteczny. Taki był Antoni Woryna
Żużel. Co z gotowością Woffindena do jazdy? Menedżer zabiera głos!
Żużel. Zmarzlik będzie miał szóste złoto! On mu najbardziej zagrozi!
Żużel. Taki gest Zmarzlika! Oto Walentynki żużlowców!