Żużel. Nicolai Klindt: Wygranie eWinner 1. Ligi z Ostrowem to dla mnie wielka sprawa. Chciałbym zostać w klubie (WYWIAD)

Nicolai Klindt. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za Nicolaiem Klindtem słodko-gorzki sezon w polskich rozgrywkach. Z jednej strony wygrał on eWinner 1. Ligę z Arged Malesą Ostrów Wielkopolski, ale z drugiej pod kątem indywidualnym nie spisywał się tak dobrze jak w poprzednich sezonach. W wywiadzie z naszym portalem Duńczyk opowiedział o przyczynach słabszej dyspozycji i przyznał, że chciałby zostać w klubie na kolejny rok.

 

W Krośnie przypieczętowaliście zwycięstwo w eWinner 1. Lidze z Arged Malesą Ostrów Wielkopolski. Jak wielka radość panuje w klubie od niedzieli?

Oczywiście radość z tego zwycięstwa w całym ostrowskim środowisku jest bardzo duża. Cieszą się wszystkie osoby związane z klubem. Od kibiców po sponsorów. To jest osiągnięcie każdego z ostrowian, nie tylko zawodników. Myślę jednak, że w klubie świętowanie musiało się dość szybko zakończyć, bo trwają prace nad tym, aby zespół był mocny w kolejnych rozgrywkach.

Otrzymaliście wraz z pozostałymi zawodnikami jakąś specjalną nagrodę za awans?

Jeśli masz na myśli jakąś premię, to nie. Jednak zwycięstwo w eWinner 1. Lidze jest samo w sobie wielkim osiągnięciem i nagrodą za całoroczną pracę. W najbliższą niedzielę będziemy celebrować tę wygraną z ostrowskim środowiskiem. Z kibicami i ze sponsorami.

Przed sezonem nie stawiano Was w roli faworytów do zwycięstwa w całych rozgrywkach. Jaki był zatem Wasz klucz do sukcesu?

Najważniejsze było to, że w naszym zespole naprawdę wszyscy świetnie ze sobą współpracowali. Grzesiek Walasek i Tomek Gapiński okazali się tymi chłopakami, którzy w meczach robili dużą różnicę. Podobnie było w przypadku Patricka Hansena. Za nim jest świetny sezon. Spisywaliśmy się dobrze jako zespół. Ze względu na to, że tor był inny niż zwykle w Ostrowie, znacznej części naszych żużlowców pasował.

Nicolai Klindt. fot. Jarosław Pabijan

Triumf w lidze musi być dla Ciebie osobiście również wielkim wydarzeniem. Jesteś związany z klubem już cztery sezony…

Oczywiście, to dla mnie duża sprawa. Mogę zapisać swoje nazwisko przy tym tytule. To kolejny sukces tego klubu, do którego się przyczyniłem. W 2018 wygraliśmy 2. Ligę, w 2019 awansowaliśmy do finału w pierwszej lidze, a teraz mamy awans do PGE Ekstraligi. Świetnie, że mogłem uczestniczyć w tym bardzo szybkim rozwoju klubu.

Pod kątem indywidualnym nie szło Ci jednak tak dobrze jak w poprzednich sezonach. Znalazłeś już przyczynę dlaczego te rozgrywki tak wyglądały w Twoim wykonaniu?

Chyba wiem, co wydarzyło się w tym sezonie. Jeśli spojrzy się na mój sezon szerzej, to wyraźnie widać, że nie miałem takiej prędkości, jak w zeszłym roku. Czemu? Myślę, że wyniknęło to z wielu rzeczy. Miałem wiele problemów osobistych, borykałem się z urazem nogi, co oznaczało, że nie mogłem prawidłowo biegać i trenować do sierpnia. Poza tym w pierwszej części tego sezonu straciłem dwa najlepsze silniki z zeszłego roku. Tor w Ostrowie bardzo różnił się od tego, do którego byłem przyzwyczajony i miałem problemy ze znalezieniem szybkich linii. W lipcu doznałem urazu kręgosłupa i mocno zraniłem głowę i to też było dla mnie problemem przez długi czas. Lista jest długa… W sumie nie byłem wystarczająco dobry w tym roku i trafił się po prostu bardzo zły sezon, o którym bardzo szybko chcę zapomnieć!

Muszę zapytać Cię o Twoją przyszłość. Wiesz już czy będziesz częścią ostrowskiej drużyny w przyszłym roku?

Na ten moment nie wiem jeszcze czy będę w Ostrowie w przyszłym roku. Oczywiście chciałbym zostać i kontynuować swoją przygodę z tym klubem, ale musimy usiąść, porozmawiać i ustalić jaki jest plan na kolejny rok.

A masz oferty z innych klubów?

Kontaktowały się ze mną inne kluby, ale w tej chwili głównie skupiam się na Ostrowie. Zobaczymy, co będzie dalej. Wiele drużyn jest już zamkniętych, ale mam opcje na wypadek, gdyby nie było dla mnie miejsca w Ostrowie.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA