Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

21 stycznia to oczywiście święto wszystkich babć. Jak wiadomo, dla wszystkich z nich oczkiem w głowie są wnuczęta. Nie inaczej jest w rodzinie Szostaków. Babcia Sebastiana i Gracjana jest bardzo dumna ze swoich wnuków i gorąco im kibicuje.

 

Żużel pojawił się u młodzieżowców Arged Malesy Ostrów Wielkopolski bardzo szybko. Zawodnicy od najmłodszych lat przejawiali zainteresowanie „czarnym sportem”. Na stadionie najczęściej bywali właśnie z babcią.

– Jak mieszkali u mnie i odbierałam ich ze żłobka czy z przedszkola, to pierwszy krok z wózkiem był na stadion, na trening. Póki się nie skończył trening, nie wyszli ze stadionu. Później łabędzie, park i w domu byliśmy wieczorem – mówi Pani Danuta Szostak w specjalnym materiale ostrowskiej telewizji. – Dzięki nim kupiłam cztery stacje żużlowe. Jak był żużel w telewizji, to babcia nie miała żadnego dostępu. Był tylko żużel – dodaje.

Nie jest tajemnicą, że mamy czy partnerki zawodników często wolą nie oglądać zmagań, w których stają ich najbliżsi. W wielu wywiadach opublikowanych m.in. na naszym portalu opowiadały one o niesamowitym stresie towarzyszącym każdemu wyścigowi. Jak się okazuje, babcia Sebastiana i Gracjana ma nerwy „ze stali”

– Raz tylko się zdenerwowałam podczas Memoriału Rifa Saitgariejewa. Sebastian prowadził i wjechał wyrwę, ostatecznie skończył ten bieg na czwartym miejscu. Poza tym się nie denerwuję. Nigdy nie powiedziałam, że mają wygrywać. Sebastian jest rozważny i sumienny. On wie, że aby dojść do czegoś to trzeba trenować, ale nic na siłę – opowiada Danuta Szostak.

– Przez te sezony co Sebastian jeździ opuściłam tylko mecz z Krosnem. Wszędzie jestem. Licencje i inne zawody. Przy pierwszej licencji, przyznam się, spaliłam paczkę fajek. Teraz się zmieniło, bo teraz najpierw są testy a potem jazda. Wcześniej było odwrotnie – kontynuuje.

Co ciekawe, babcia jest nie tylko kibicem, ale również sponsorem swoich wnuczków. Małą tradycją stało się już to, że Sebastian dziękuje babci poprzez specjalny napis na kevlarze. Wprawne oko kibiców może dostrzec, że na stroju zawodnika widnieje „Babcia Danusia”.

– Każde urodziny i imieniny dostaje jeden i drugi. Na osiemnastkę Sebastian dostał większą gotówkę. Pojechałam z nim do Poznania i kupiłam wyposażenie do mieszkania. On mi nawet nie musi mówić, że czegoś potrzebuje. Wszystko mam poodkładane i dla Gracjana i dla niego. Kupuję drogie płyny do mycia motorów. To wszystko mają u mnie w zanadrzu – tłumaczy babcia.

Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć największych ciekawostek o karierach Sebastiana i Gracjana, to powinien się udać właśnie do Pani Danusi. Gromadzi ona przeróżne publikacje dotyczące wnuków. Oczywiście babcia głęboko wierzy w to, że jej ukochani zawodnicy osiągną w żużlu jak najwięcej.

– Mam wszystkie Tygodniki Żużlowe, wszystkie programy, wycinki z gazet. Jak będzie starszy, to mu wszystko pokaże. Widzę jak on ćwiczy i trenuje. Chciałabym, żeby zdobywał w czysty sposób nagrody, choć zdobył już dużo. Tak samo jest z Gracjanem. Życzę mu wszystkiego najlepszego, przede wszystkim zdrowia. Sebastian jest bardzo dobrym wnukiem. Ambitnym i sumiennym. Nie mógł się doczekać, kiedy się wyprowadzi z domu i się usamodzielni – podsumowuje Pani Danuta.