Bez wątpienia najpopularniejszą dyscypliną sportową w Polsce (i na świecie) jest piłka nożna. Można się zżymać i ją deprecjonować, że to właściwie 22 spoconych gości biegających za nadmuchanym pęcherzem, ale akurat ciężko dyskutować z faktami. Czy się komuś podoba czy nie, piłka nożna budzi największe zainteresowanie i największe emocje, a co za tym idzie, „kręcą” się tam największe pieniądze. I trochę się utarło, że jeśli chcemy iść do przodu w innej dyscyplinie, to musimy naśladować tych lepszych, tych bardziej medialnych. I naszemu kochanemu żużelkowi przy decyzjach licencyjnych to w końcu się udało.
Odkąd stery w piłkarskiej reprezentacji Polski przejął trener Michał Probierz, ogłaszanie powołań bywa groteskowe. A to powołania późnym wieczorem, a to podczas turnieju golfowego, byle tylko zaskoczyć pismaków. Żużlowa Komisja Licencyjna poszła niejako podobnym tropem, a decyzje (a w tym roku wyczekiwano ich z ogromną niecierpliwością, jak nigdy) zaprezentowano we wtorkowy późny wieczór. Można i tak, oczywiście, naśladujmy tych bardziej medialnych. Mam jednak wrażenie, że można było to zrobić inaczej – nie mówię, że lepiej, ale zachowując odrobinę więcej powagi.
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Odejście Zmarzlika powodem… długów Stali?! Naprawdę to napisali!
Co więc nam zgotowano w ramach procesu licencyjnego? Opinię publiczną tak naprawdę nie interesuje to, czy klub z Lublina ma odstępstwo od warunkowej licencji czy inny ośrodek otrzymał nadzorowaną. Najważniejsze było to, czy Stal Gorzów otrzyma licencję (mniejsza o te dopiski, bo one najczęściej i tak do niczego nie prowadzą) czy nie. To się udało, a jednocześnie na północy województwa lubuskiego strzeliły szampany. Sam klub nawet pokusił się o żenującą w moim mniemaniu wstawkę w social mediach, że „każdy, kto nas nie lubi, ale śledził nasze poczynania, tak naprawdę jest naszym fanem”. Dla mnie to kolejne co najmniej kontrowersyjne działanie, jak z naklejaniem gorzowskich naklejek na busa Falubazu, ale czy na pewno już pora na takie rzeczy? Owszem, zrobiono już duży krok w kierunku startu w lidze, to jeszcze trzeba jakoś ten sezon przejechać, prawda?
Mam wrażenie, że szampan strzelił również u eks-prezesa Sadowskiego. Gdyby licencji nie było i praktycznie już teraz zamknięto by Stali drzwi do PGE Ekstraligi (albo: po prostu by ją z niej wyrzucono), wówczas Waldemar Sadowski zostałby zapamiętany na długo, jako grabarz żużla w mieście. A tak? Zakładając, że Stal przebrnie przez tę całą sytuację, to wspomnienie byłego sternika będzie najpewniej takie – był, poprezesował, długi zostawił, zapadł się pod ziemię i zniknął z żużlowego światka. Jak wielu innych w środowisku żużlowym.
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Prezes Speedway Kraków poruszył temat licencji. „Sprawa została wyjaśniona”
Komisja Licencyjna jednym pogroziła palcem, innym wymierzyła delikatny policzek, ale i tak koniec końców pewnie wszyscy pojadą. Skoro tak praktycznie każdemu przyznają prawo do jazdy w lidze, to ciekawe, czy nie żałują w Rawiczu czy Świętochłowicach, że się na szybko nie skrzyknęli, mogli na tym skorzystać. Zostawiając złośliwości i żarty na boku, to poniekąd jestem w stanie zrozumieć decyzję żużlowych władz, oni pewnie sami chcieliby komuś tak o, po prostu pokazać jeden z palców i nie przyznać licencji, ale jeszcze mamy element troski o dobro dyscypliny. Czyli – nie możemy sobie pozwolić na kolejne wykluczenie ośrodków, bo za chwilę zostaniemy z trzema polskimi klubami w 2. Lidze. Przepraszam, w Krajowej Lidze Żużlowej. Wtedy tylko pozostaje pytanie co z tymi, którzy uwierzyli w różne plany odbudowy i plany naprawcze, a za kilka miesięcy zostaną z niczym?
Mikołajki za nami, było sporo prezentów, mniejszych, większych, kluby prześcigały się w promocjach, niekiedy dość specyficznych i wymyślnych jak na żużlowe warunki. W innych ośrodkach władze publicznie hołubią jednego ze sponsorów i przesyła specjalne podziękowania, chociaż słychać, że to inny mecenas wykłada większą kasę. Cóż, on najwidoczniej nie był grzeczny. My niezmiennie zapraszamy do naszych charytatywnych licytacji w ramach Żużlowej Paczki, bo Mikołajem można być nie tylko 6 grudnia.
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Ależ deklaracja! Odszedł z Polonii i będzie najlepszy w całej lidze?
Ostatnie miesiące roku to swoiste powroty – na nasze łamy powrócił redaktor Przemysław Sierakowski, podobnie zresztą jak moja skromna osoba, Stal Gorzów wróciła z dalekiej podróży i pewnie ostatecznie pojedzie w PGE Ekstralidze, Szymon Woźniak wrócił do Polonii Bydgoszcz i jeszcze wiele innych. Oby wszystkie te powroty okazały się udane i owocne.
PAWEŁ PROCHOWSKI
PS. W jednym z ostatnich tekstów – naprawdę, nie potrafię wytłumaczyć dlaczego – dość wyraźnie przekręciłem nazwisko prezesa Stali Gorzów, Dariusza Wróbla, nazywając go Marcem, co oczywiście spotkało się z Waszym ogromnym i słusznym oburzeniem. Podobno nieważne, jak mówią, ale ważne, by nie przekręcali nazwiska. Tu się nie udało. Pozwalając sobie zachować konwencję z pierwszej konferencji prasowej: przepraszam Cię, Darku! I jednocześnie życzę, by nikt już więcej nie przekręcał Twojego nazwiska i ostatecznie byś zapisał się na kartach historii gorzowskiego speedwaya jako pozytywna postać. Trzymam kciuki za to kciuki, żeby się nie okazało po pokonaniu kłopotów, że nagle z Darka staniesz się panem prezesem Dariuszem.
Żużel. Jednak nie Kryterium Asów? Tam otworzą sezon szybciej niż w Bydgoszczy!
Żużel. Oto plany TVP! Będzie więcej żużla, szef Canal+ prostuje!
Żużel. Był mechanikiem Basso. Imponuje mu Kurtz, a pasje poszerza przez… grę (WYWIAD)
Żużel. To zmieniłby w żużlu Pawlicki! Kapitan Falubazu zaskoczył
Żużel. Ogrom żużlowych transmisji! Bewley kontra Sajfutdinow już na otwarcie!
Żużel. GKM rusza na obóz! Jeden z seniorów nie mógł się stawić!