fot. pixabay.com
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Bez wątpienia najpopularniejszą dyscypliną sportową w Polsce (i na świecie) jest piłka nożna. Można się zżymać i ją deprecjonować, że to właściwie 22 spoconych gości biegających za nadmuchanym pęcherzem, ale akurat ciężko dyskutować z faktami. Czy się komuś podoba czy nie, piłka nożna budzi największe zainteresowanie i największe emocje, a co za tym idzie, „kręcą” się tam największe pieniądze. I trochę się utarło, że jeśli chcemy iść do przodu w innej dyscyplinie, to musimy naśladować tych lepszych, tych bardziej medialnych. I naszemu kochanemu żużelkowi przy decyzjach licencyjnych to w końcu się udało.

 

Odkąd stery w piłkarskiej reprezentacji Polski przejął trener Michał Probierz, ogłaszanie powołań bywa groteskowe. A to powołania późnym wieczorem, a to podczas turnieju golfowego, byle tylko zaskoczyć pismaków. Żużlowa Komisja Licencyjna poszła niejako podobnym tropem, a decyzje (a w tym roku wyczekiwano ich z ogromną niecierpliwością, jak nigdy) zaprezentowano we wtorkowy późny wieczór. Można i tak, oczywiście, naśladujmy tych bardziej medialnych. Mam jednak wrażenie, że można było to zrobić inaczej – nie mówię, że lepiej, ale zachowując odrobinę więcej powagi.

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Odejście Zmarzlika powodem… długów Stali?! Naprawdę to napisali!

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Duński talent zakochał się we Wrocławiu. „Czekam na kolejne lata razem ze Spartą” (WYWIAD)

Co więc nam zgotowano w ramach procesu licencyjnego? Opinię publiczną tak naprawdę nie interesuje to, czy klub z Lublina ma odstępstwo od warunkowej licencji czy inny ośrodek otrzymał nadzorowaną. Najważniejsze było to, czy Stal Gorzów otrzyma licencję (mniejsza o te dopiski, bo one najczęściej i tak do niczego nie prowadzą) czy nie. To się udało, a jednocześnie na północy województwa lubuskiego strzeliły szampany. Sam klub nawet pokusił się o żenującą w moim mniemaniu wstawkę w social mediach, że „każdy, kto nas nie lubi, ale śledził nasze poczynania, tak naprawdę jest naszym fanem”. Dla mnie to kolejne co najmniej kontrowersyjne działanie, jak z naklejaniem gorzowskich naklejek na busa Falubazu, ale czy na pewno już pora na takie rzeczy? Owszem, zrobiono już duży krok w kierunku startu w lidze, to jeszcze trzeba jakoś ten sezon przejechać, prawda?

Mam wrażenie, że szampan strzelił również u eks-prezesa Sadowskiego. Gdyby licencji nie było i praktycznie już teraz zamknięto by Stali drzwi do PGE Ekstraligi (albo: po prostu by ją z niej wyrzucono), wówczas Waldemar Sadowski zostałby zapamiętany na długo, jako grabarz żużla w mieście. A tak? Zakładając, że Stal przebrnie przez tę całą sytuację, to wspomnienie byłego sternika będzie najpewniej takie – był, poprezesował, długi zostawił, zapadł się pod ziemię i zniknął z żużlowego światka. Jak wielu innych w środowisku żużlowym.

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Prezes Speedway Kraków poruszył temat licencji. „Sprawa została wyjaśniona”

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Kluczowa sesja w sprawie Stali na żywo! „Prezes Wróbel powinien ogłosić upadłość” (ZAPIS LIVE)

Komisja Licencyjna jednym pogroziła palcem, innym wymierzyła delikatny policzek, ale i tak koniec końców pewnie wszyscy pojadą. Skoro tak praktycznie każdemu przyznają prawo do jazdy w lidze, to ciekawe, czy nie żałują w Rawiczu czy Świętochłowicach, że się na szybko nie skrzyknęli, mogli na tym skorzystać. Zostawiając złośliwości i żarty na boku, to poniekąd jestem w stanie zrozumieć decyzję żużlowych władz, oni pewnie sami chcieliby komuś tak o, po prostu pokazać jeden z palców i nie przyznać licencji, ale jeszcze mamy element troski o dobro dyscypliny. Czyli – nie możemy sobie pozwolić na kolejne wykluczenie ośrodków, bo za chwilę zostaniemy z trzema polskimi klubami w 2. Lidze. Przepraszam, w Krajowej Lidze Żużlowej. Wtedy tylko pozostaje pytanie co z tymi, którzy uwierzyli w różne plany odbudowy i plany naprawcze, a za kilka miesięcy zostaną z niczym?

Mikołajki za nami, było sporo prezentów, mniejszych, większych, kluby prześcigały się w promocjach, niekiedy dość specyficznych i wymyślnych jak na żużlowe warunki. W innych ośrodkach władze publicznie hołubią jednego ze sponsorów i przesyła specjalne podziękowania, chociaż słychać, że to inny mecenas wykłada większą kasę. Cóż, on najwidoczniej nie był grzeczny. My niezmiennie zapraszamy do naszych charytatywnych licytacji w ramach Żużlowej Paczki, bo Mikołajem można być nie tylko 6 grudnia.

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Emil Sajfutdinow i Polonia Bydgoszcz wchodzą do gry! Kolejne znakomite gadżety na licytacjach

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Ależ deklaracja! Odszedł z Polonii i będzie najlepszy w całej lidze?

Ostatnie miesiące roku to swoiste powroty – na nasze łamy powrócił redaktor Przemysław Sierakowski, podobnie zresztą jak moja skromna osoba, Stal Gorzów wróciła z dalekiej podróży i pewnie ostatecznie pojedzie w PGE Ekstralidze, Szymon Woźniak wrócił do Polonii Bydgoszcz i jeszcze wiele innych. Oby wszystkie te powroty okazały się udane i owocne.

PAWEŁ PROCHOWSKI

PS. W jednym z ostatnich tekstów – naprawdę, nie potrafię wytłumaczyć dlaczego – dość wyraźnie przekręciłem nazwisko prezesa Stali Gorzów, Dariusza Wróbla, nazywając go Marcem, co oczywiście spotkało się z Waszym ogromnym i słusznym oburzeniem. Podobno nieważne, jak mówią, ale ważne, by nie przekręcali nazwiska. Tu się nie udało. Pozwalając sobie zachować konwencję z pierwszej konferencji prasowej: przepraszam Cię, Darku! I jednocześnie życzę, by nikt już więcej nie przekręcał Twojego nazwiska i ostatecznie byś zapisał się na kartach historii gorzowskiego speedwaya jako pozytywna postać. Trzymam kciuki za to kciuki, żeby się nie okazało po pokonaniu kłopotów, że nagle z Darka staniesz się panem prezesem Dariuszem.