17 stycznia br. Stal Gorzów spłaciła wszystkie zaległe zobowiązania! No to – oddając dosłownie legendarny w środowisku piłkarskim cytat Grzegorza Skwary – „brawa dla Gorzowa”! Świetna robota, panie i panowie, naprawdę!

 

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. U24 Ekstraliga powinna nadal działać? „To są bardzo pożyteczne rozgrywki”

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Waldemar Sadowski się odnalazł! Zareagował na pytanie dziennikarza

Pierwsze zdanie zostało „żywcem” zaczerpnięte z komunikatu prasowego Stali Gorzów, bo klub, który ma ostatnio średni czas pod dbania o swój wizerunek (naklejki na busie Falubazu, filmy po otrzymaniu licencji, obwinianie Bartosza Zmarzlika za problemy finansowe, o całej medialnej otoczce nie wspominając), postanowił się pochwalić, że spłacił wszystkie zobowiązania. A co to dokładnie znaczy? Część dziennikarzy zauważyła, że chyba nie do końca wszystkie, bo przecież w planie naprawczym założeniem było rozłożenie należności na raty. Skądinąd tym planem w Gorzowie specjalnie się chyba nie przejmują, jeśli wpisali tam sparingowe derby z Falubazem, o których najwyraźniej zapomniano poinformować zielonogórski klub.

No dobrze, złośliwości na bok – Stal spłaciła zobowiązania. Brawo. Tylko dlaczego mamy cieszyć się z normalności? Co będzie kolejne – komunikat chwalący się, że bohatersko otworzono stadion na mecz, że zawodnicy odbędą przedsezonowe sparingi czy może informacja o terminowym zapłaceniu należności wirażowym i kierownikowi startu. Nie gloryfikujmy normalności – tak powinien funkcjonować każdy klub, a ogłaszać, że się jest na zero przykładowo w rocznym raporcie.

Wszystko fajnie, tylko co dalej po tym spłaceniu zaległości? Jaką w Gorzowie mają gwarancję, że nie będzie powtórki z rozrywki, że przejadą sezon i za rok nie będziemy znów rozmawiać o tych samych problemach? Dlaczego – skoro Waldemar Sadowski się już odnalazł – nikt nie pociągnął go do odpowiedzialności za taki stan rzeczy? I dlaczego sam prezes obniża rangę swojego stanowiska podpisując oficjalne klubowe oświadczenie „dziękuję, Darek”? Przecież dróg na skracanie dystansu do kibiców jest mnóstwo, ta moim zdaniem wygląda groteskowo.

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Ratajczak o wyborze Falubazu i atakach z Leszna. „Nie wahałem się” (WYWIAD)

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Prezes Wilków nie ma wątpliwości! Zapowiada walkę z Unią w hicie!

Żeby nie było, że się tylko tego Gorzowa czepiam – to dobrze, że wszystko spłacili, a jeśli wojewoda zainterweniuje w sprawie uchwały Rady Miejskiej ws. pomocy dla klubu, to uchwała zostanie podjęta ponownie. Cały czas jednak nie widzę żadnych zabezpieczeń, by podobne sytuacje nie występowały w przyszłości, a widząc „kwiatki” w planie naprawczym trochę zapala mi się co najmniej jedna czerwona lampka. I cały czas stoję na stanowisku, że polski żużel nie może pozwolić sobie na stratę kolejnego ośrodka, zwłaszcza z takim zapleczem kibicowskim.

W Gorzowie sukces, sukces też w Warszawie. Albo w Discovery. Nie mam wątpliwości, że finał Drużynowego Pucharu Świata – jeśli tylko będzie odpowiednio opakowany medialnie, a będzie – zgromadzi na trybunach komplet widzów. Tylko, że my chwilę temu chcieliśmy pogrozić palcem organizatorom IMŚ i zabrać turniej w Warszawie za to, że Polska nie jest specjalnie respektowana na międzynarodowej żużlowej arenie, tymczasem w stolicy będziemy mieli kolejną wielką imprezę. Pewnie nic wielkiego z tego grożenia palcem nie wyjdzie, jak zwykle. A całkiem serio poszedłbym za ciosem i właśnie na Narodowym zorganizowałbym ostatni finał IMP albo – wiem, to szalone – finałowy dwumecz PGE Ekstraligi. To by dopiero było, nie?

PAWEŁ PROCHOWSKI