Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mirosław Pokorski to bohater kolejnego odcinka cyklu, w którym przedstawiamy żużlowych sponsorów. Właściciel firmy Porter przez wiele lat wspierał klub z Gdańska i reprezentację Polski, a teraz pomaga w organizacji istotnych imprez żużlowych. W poniższym materiale opowiada nam o zamiłowaniu do żużla, a także zdradza, których zawodników najbardziej ceni.

Mirosław Pokorski należy do grona tych sponsorów, którzy czarnym sportem interesują się już od czasów dziecięcych. Co ciekawe, jego pierwsza wizyta na stadionie miała miejsce nie w Gdańsku, a w Toruniu.

– Ta pasja do żużla kiełkowała we mnie już od najmłodszych lat. Wszystko przez to, że moi dziadkowie mieszkali w Toruniu. Na ten pierwszy mecz zaprowadził mnie właśnie dziadek. Potem było trochę przerwy od takiego intensywnego chodzenia na żużel. Trzeba było się poświęcić firmie, ciężkiej pracy i rodzinie. Gdzieś tam z tyłu ten sport jednak się przewijał – mówi Pokorski.

Firma Porter, o której wspomina pan Mirosław, zajmuje się instalacją oraz serwisem domofonów. Od wielu lat realizuje także duże projekty w branży kontroli dostępu i systemów telewizji przemysłowych dla trójmiejskich deweloperów. Została założona w 1989 roku. Obecnie dysponuje własną bazą lokalową, flotą 17 aut serwisowych i zatrudnia około 20 pracowników. Po tym jak pozycja firmy ugruntowała się na rynku, nazwa Porter zaczęła się pojawiać na stadionach żużlowych.

– W sumie ten pomysł ze sponsoringiem również wynika z pasji. Chciałem trochę pomóc chłopakom bawiącym się w ten sport i samej dyscyplinie przez wspieranie przeróżnych imprez. Ponadto przez czternaście lat sponsorowałem drużynę z Gdańska, a przez trzy żużlową reprezentację Polski. Teraz zdecydowałem się skupić głównie na imprezach i współpracuję z firmą Speedway Events – tłumaczy nasz rozmówca.

Jak się okazuje, w przypadku pana Mirosława sponsoring nie jest powiązany z dużymi korzyściami biznesowymi. Sytuacje, w której do firmy przychodzą osoby po zobaczeniu reklamy na stadionie raczej się nie zdarzają. 

– Trudno mówić o tym, żeby sponsoring przynosił jakieś duże korzyści biznesowe. Bardziej robię to z dobroci serca i chęci podzielenia się zarobiony pieniążkami. Jestem też wielkim fanem narciarstwa i tam to również wygląda podobnie. Mogę powiedzieć, że nasza firma jest rodzinna, bidna i solidna, ale z tytułu sponsoringu wiele nie zyskujemy. Raczej dzielimy się po prostu tym, czym możemy i dokładamy cegiełkę do ukochanej dyscypliny – kontynuuje Mirosław Pokorski.

Szef firmy Porter znajduje się w gronie tych kibiców, którzy lubią łączyć żużel z podróżami. To najlepsze wspomnienie z wyjazdu na zawody ma z 2016 roku. Właśnie wtedy kadra biało-czerwonych w składzie Piotr Pawlicki, Bartosz Zmarzlik, Patryk Dudek, Krzysztof Kasprzak, Krystian Pieszczek sięgnęła po Drużynowych Puchar Świata.

– Kiedyś wpadliśmy na pomysł, żeby łączyć ten żużel z różnymi wypadami. Cykl Grand Prix odbywa się przecież w przeróżnych miejscach, które dobrze jest zwiedzić. Takim najlepszym wyjazdem dla mnie jest jak na razie ten sprzed pięciu lat. Pojechaliśmy do Manchesteru i obserwowaliśmy jak nasza kadra zdobywa Drużynowy Puchar Świata. Było to wspaniałe przeżycie. Drugie to z kolei krajowy wyjazd. Zrobiłem sobie swoje najważniejsze żużlowe zdjęcie z Bartoszem Zmarzlikiem i Tomaszem Gollobem – opowiada. 

Łatwo można się domyślić, że ulubionymi żużlowcami sponsora są wspomniani mistrzowie świata. Za żużlowego „kibola” Pokorski się jednak nie uważa. – Jakbym miał już koniecznie wybierać, to raczej bym się skłaniał ku tym zawodnikom, których wymieniłem przed chwilą. Nie jestem jednak tak wielkim kibicem poszczególnych żużlowców. Bardziej kibicuję drużynowo i oczywiście naszej reprezentacji. Jestem raczej z gatunku tych sympatyków, którzy chcą po prostu wejść na stadion i zobaczyć dobre zawody. Oby w tym sezonie było ich jak najwięcej – podsumowuje Mirosław Pokorski.