Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Czasami sny przechodzą w rzeczywistość szybciej, niż myślimy. Tak było w przypadku Jacka Holdera, który pewnego dnia zasnął jako rezerwowy cyklu Speedway Grand Prix, a obudził się jako pełnoprawny jego uczestnik.

 

Jacka Holdera w jego domu w Australii obudził SMS. Ta wiadomość była wyjątkowa, taka, jaką każdy zawodnik chciałby otrzymać.

– Chris był pierwszym, który do mnie napisał. W Australii śpimy, kiedy wy w Europie się budzicie.  „Wchodzisz!”, napisał. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć i wymknęło mi się małe przekleństwo. Udałem się do domu mojej dziewczyny, potem zadzwoniłem do rodziców, by im powiedzieć. Zrobiło się z tego dużo emocji – podzielił się młodszy z braci Holder swoimi przemyśleniami na łamach „Speedway Star”. Przez długi czas oglądał turnieje Speedway Grand Prix zza kulis, towarzysząc bratu jako część jego zespołu. Teraz czas na jego samodzielny debiut w roli pełnoprawnego członka cyklu.

– Wiem, czego się spodziewać. Chris tam był, a ja z nim. Jest szczęśliwy, że tak się ułożyło.

Przez kilka sezonów Jack czekał na dziką kartę na cały sezon, jednak najpierw przypadła mu w udziale rola pierwszego rezerwowego.

– Byłem zadowolony z tej roli. Mogło się stać wszystko, ale pomyślałem: co ma być, to będzie, jestem gotowy. Ale potem zadzwonił ten wymarzony telefon…

Choć najczęściej szansa pojawia się, kiedy inny zawodnik łapie kontuzję, dla Dana Bewleya i Jacka Holdera wrota do cyklu otworzyły się w momencie wykluczenia z rozgrywek Artioma Łaguty oraz Emila Sajfutdinowa. Holder przyznaje, że musi wykorzystać szansę, która się pojawia.

– Nie ma tu dużo do powiedzenia, nie ma to nic wspólnego ze mną. Jestem tylko pierwszym rezerwowym, który dzięki temu wszedł do cyklu – skomentował na łamach brytyjskiego tygodnika wykluczenie kolegów.

Tak skomentował swoje podejście do startów w cyklu:

– Jestem szczęśliwy, że mnie zauważono. Oczywiście, będą się z tym wiązały nerwy. Jeżeli się nie denerwujesz, coś jest z tobą nie tak. Chcę po prostu być najlepszym, jakim mogę.

Start z dziką kartą w podwójnej rundzie SGP rozgrywanej w Toruniu w 2020 roku pozwolił mu zdobyć przetarcie w tej rzeczywistości. Pięć i siedem punktów w obu rundach nie było powodem do wstydu.

– Wielu uczestników SGP ma to szczęście, że rundy rozgrywane są w ich rodzinnych krajach czy miastach. Nie wiedzą, jak to jest, kiedy nie ma obok ciebie kogoś bliskiego. Runda w Australii wiele by dla nas znaczyła. Mogłaby dać Australijczykom kopa do działania. Chcieliby jechać u siebie, przed swoją rodziną czy przyjaciółmi, którzy nie mają okazji odwiedzać zbyt często torów.

W tym sezonie Jack Holder będzie się także ścigał w lidze brytyjskiej w drużynie Sheffield, obok takich zawodników jak Adam Ellis, Craig Cook czy Tobiasz Musielak.

– Na papierze mamy dobry skład. Rok temu także taki był na papierze. Mam nadzieję, że w tym sezonie wszystko pójdzie dobrze i skończy się złotymi medalami w Wielkiej Brytanii i Polsce. To powinien być dobry rok – skwitował. – Zobaczymy, jak się sprawy potoczą.