Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Maksym Drabik w nadchodzącym sezonie na żużlowych torach się nie pojawi ze względu na zawieszenie spowodowane złamaniem przepisów antydopingowych. Żużlowiec pod koniec sierpnia będzie mógł rozpocząć treningi, a jego karencja zakończy się 30 października. Nie wiadomo gdzie zawodnik będzie kontynuował swoją karierę, a wiele osób widzi przyszłość Drabika juniora w Częstochowie. – Zawsze byłem zainteresowany Maksem – mówi prezes Włókniarza, Michał Świącik.

– Zawsze byłem zainteresowany Maksem. To żadna tajemnica.  Jednak obecnie to nie czas na dyskusje, kto gdzie pojedzie w przyszłości. Myślę, że dla Maksa najważniejszy jest obecnie spokój, a nie przypisywanie go do konkretnego klubu. Maks jest wychowankiem Włókniarza Częstochowa. Na tyle, na ile było to możliwe, zawsze go wspieraliśmy. Myślę, że jako Michał Świącik w momencie problemów częstochowskiego żużla dołożyłem „cegiełkę” do tego, że mógł rozwijać swoją karierę we Wrocławiu. Może przyjdzie kiedyś czas, że przekonamy się, że dobro wraca i Maks powróci do swojego macierzystego klubu. Czas wszystko zweryfikuje – komentuje prezes Włókniarza Częstochowa.

Czy rok karencji wpłynie na formę zawodnika? – Co do tego nie mam obaw. Takowych nie może być przy zawodnikach, którzy mają wrodzony talent. Znamy przypadki, kiedy zawodnicy choćby wskutek kontuzji pauzowali dłużej i skutecznie wracali do żużla – podsumowuje Michał Świącik.