Wiktor Lampart przed Mateuszem Cierniakiem. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Wczorajszy wypadek Wiktora Lamparta bardzo zmartwił kibiców Motoru Lublin. W czwartek 20-latek ma być bowiem ważnym ogniwem Koziołków w pierwszym meczu finałowym PGE Ekstraligi. Jak się okazuje, zawodnik szykuje się do występu w finałowym pojedynku z Betard Spartą Wrocław, ale ostateczna decyzja w sprawie jego startu jeszcze nie zapadła.

 

Lampart uczestniczył w groźnym wypadku w szóstym wyścigu finału Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Na drugim łuku Bartłomiej Kowalski nie opanował motocykla i wjechał w zawodnika Motoru. Po chwili lider formacji młodzieżowej Koziołków został uderzony również motocyklem.

– Wiktor niestety czuje się tak, jak to bywa po takich upadkach. Jest mocno poobijany. Co najważniejsze, nie ma żadnych złamań i cięższych uszkodzeń. Wyszedł z tego obronną ręką. Czeka go teraz seria zabiegów, które będzie przechodził aż do meczu. Wiktor znajduje się pod opieką specjalistów i liczymy, że zostanie doprowadzony do jak najlepszej dyspozycji – mówi nam Rafał Trojanowski, menedżer zawodnika.

Młody zawodnik w tym sezonie jest bezcennym elementem składu Macieja Kuciapy i Jacka Ziółkowskiego. Legitymuje się on średnią 1,823 punktu na bieg. Jedynym skuteczniejszym juniorem w lidze jest tylko Jakub Miśkowiak. Absencja Lamparta bardzo mocno osłabiłaby więc lubelską ekipę.

– Jest nadzieja, że Wiktor weźmie udział w tym meczu. Wiadomo, że decyzję podejmiemy w ostatniej chwili. Nie jesteśmy w stanie zapewnić, że pojedzie na sto procent. Przy takich stłuczeniach po pewnym czasie od upadku mogą wyjść kolejne sprawy. Przygotowujemy się jednak do tego, aby Wiktor wystartował – dodaje opiekun Lamparta.

Przypomnijmy, że pierwszy finał rozpocznie się o godz. 20 na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich. Rewanż natomiast odbędzie się w najbliższą niedzielę na Stadionie Olimpijskim.