Max Fricke. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sobotni turniej Grand Prix na PGE Narodowym zakończył się sporą niespodzianką. W zawodach triumfował Max Fricke, który zajmował odległe miejsce w klasyfikacji po pierwszej rundzie cyklu w Gorican. Zaraz po turnieju Australijczyk mówił nam o swoim uwielbieniu do dużych stadionów i zdradził, co zmienił po pierwszym gorszym starcie.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

Wygrywasz bardzo ważny turniej w Warszawie. Po takich zawodach chyba trudno o inne odczucia niż pełna satysfakcja?

Jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy z tego, jak dzisiaj pojechałem. W moim boksie wszystko dzisiaj bardzo dobrze pracowało. Miałem naprawdę dobre starty, a to było bardzo istotne. Moim założeniem przed sezonem było dawanie z siebie w każdym kolejnym biegu jak najwięcej i ten plan dzisiaj realizowałem. Teraz trzeba pracować nad tym, aby powtórzyć to w kolejnych turniejach. To da mi dobrą pozycję w końcowej klasyfikacji, a nie ukrywam, że na to liczę.

Co zmieniłeś po tym pierwszym wyścigu, w którym przyjechałeś czwarty? W kolejnych biegach byłeś już znacznie szybszy.

Zmieniłem motocykl i to było bardzo ważne. Przed zawodami czułem, że dziś może być trochę inaczej niż podczas wczorajszych sesji kwalifikacyjnych i podjąłem decyzję o rozpoczęciu turnieju na innym motocyklu. Potem jednak postanowiłem wrócić do motocykla, na którym w piątek czułem się najbardziej komfortowo. To dało mi naprawdę fajną prędkość i możliwość osiągania dobrych wyników w turnieju.

Jaki był ten dzisiejszy tor na PGE Narodowym? Niektórym zawodnikom, szczególnie na drugim łuku, sprawiał on problemy…

Takie rzeczy zdarzają się na torach jednodniowych. Było trochę trudnych miejsc na tym torze i pewnych momentach trzeba było uważać na dziury. Uważam jednak, że tor nie został przygotowany źle i trzeba pochwalić osoby, które się nim zajmowały. Stworzyliśmy kilka wyścigów, które mogły się podobać i to jest najważniejsze.

Pierwszy turniej Grand Prix wygrałeś w Toruniu, teraz zwyciężyłeś w Warszawie. To znaczy, że chyba bardzo lubisz duże stadiony, z wieloma kibicami na trybunach.

Uwielbiam wygrywać wyścigi na tak dużych stadionach. Turniej w Warszawie to największa impreza w kalendarzu, więc trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce na zwycięstwo. To niesamowite zwyciężyć tutaj, bo takie wydarzenia są wyjątkowe. Czułem dzisiaj duże wsparcie od polskiej publiczności i nigdy tego nie zapomnę. Mam nadzieję, że w zamian kibice dostali ode mnie trochę fajnego ścigania.

Teraz czeka Cię pierwszoligowe spotkanie Falubazu w Krośnie. Zdążysz wypocząć i zapomnieć o tym turnieju, aby w pełni skupić się na pojedynku z Wilkami?

Myślę, że nie chcę o tym zapominać, bo to fantastyczny moment w mojej karierze. Generalnie terminarz mam napięty i tych startów jest sporo. Taki jest jednak los żużlowców. Trochę odpocznę, wyśpię się i jutro będę chciał dać od siebie jak najwięcej dla drużyny.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA