Żużel. Mateusz Łopuski: Poszliśmy z tatą do kwiaciarni i wróciliśmy z małym motorkiem (WYWIAD)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mateusz Łopuski, inaczej niż większość młodych chłopaków, nie planował od samego początku, że zostanie w przyszłości żużlowcem. Nie był świadom, że interesują go motocykle, że gdy spróbuje swoich sił, to mu się spodoba i zacznie myśleć na poważnie o czarnym sporcie. Swój pierwszy, mały motorek crossowy nabył… w  kwiaciarni, do której udał się z mamą, a następnie z tatą. Po tej drugiej wizycie do domu wrócił z motorkiem. Adept gdańskiej szkółki żużlowej zapowiada się naprawdę dobrze, miniony sezon zakończył z wieloma sukcesami na koncie. Do najważniejszych należą z pewnością dwa zwycięstwa w Pucharze Ekstraligi w kategorii 250cc. Poniżej prezentujemy rozmowę z młodym, utalentowanym zawodnikiem.

 

Kiedy po raz pierwszy pojawiła się u Ciebie myśl, że chciałbyś zostać żużlowcem?

Właściwie to nigdy nie miałem takiej myśli. Pewnego razu w wieku 6 lat, gdy byłem z mamą na zakupach w kwiaciarni, dostrzegłem mały motocykl crossowy, który był za ladą. Po powrocie powiedziałem o tym tacie. Poszliśmy razem do kwiaciarni i… wróciliśmy z małym motorkiem (śmiech).

Pamiętasz swój pierwszy trening na motocyklu żużlowym? Jak opisałbyś swoje wrażenia?

Było to mniej więcej na początku wiosny 2013 roku. Nie do końca pamiętam ten dzień. Na pewno było to coś innego, wyjątkowego w porównaniu do innych czynności, jakie wykonywałem w tamtym czasie.

Czy tak młodemu zawodnikowi trudno jest pozyskać sponsorów, niezbędnych do uprawiania tej dyscypliny sportu „na poważnie”?

Na tym etapie mojego rozwoju, gdzie nie mam płacone za punkty, każda pomoc, czy to finansowa, czy sprzętowa jest na wagę złota. Jedyny problem dla młodych zawodników w pozyskaniu sponsorów może wynikać z faktu, że potencjalni ludzie, którzy chcieliby pomóc, po prostu nigdy nie usłyszeli o danym zawodniku. Oceniam, że w przypadku tej dyscypliny sportu jakakolwiek rozpoznawalność zawodnika rozpoczyna się w momencie ukończenia 16. roku życia i wejścia w „dorosły” żużel.

Jak w kilku zdaniach oceniłbyś miniony sezon w swoim wykonaniu?

Było kilka wpadek, ale mimo to zaliczam ten sezon do udanych. Cieszą mnie zwłaszcza zwycięstwa w Lublinie, Zielonej Górze, a przede wszystkim u siebie w Gdańsku. Zdobyłem wiele cennego doświadczenia na różnych torach i mam nadzieję, że zaprocentuje to w przyszłości.

Co do tej pory uważasz za swój największy sukces?

Do tej pory moimi największymi sukcesami są wicemistrzostwo Polski w klasie 125cc, brązowy medal w Pucharze PGE Ekstraligi i w Pucharze Polski w klasie 250cc. Cieszę się, ponieważ o tych wszystkich trofeach nie decydowały pojedyncze zawody, ale cały cykl, gdzie trzeba utrzymać dobrą formę przez dłuższy czas.

Jakie jest Twoje największe marzenie związane z czarnym sportem?

Pewnie identyczne, jak ma to miejsce w przypadku większości moich rówieśników. Mowa tu o indywidualnym mistrzostwie świata. Moim drugim marzeniem jest dawać kibicom radość, aby zapamiętali moją jazdę. Wierzę, że przyjdzie na to czas.

Wkrótce kończy Ci się umowa z zespołem w Gdańsku. Jakie plany na najbliższą przyszłość? 

To prawda. Moja umowa w Gdańsku wygasa 31 października. Na pewno priorytetem jest dla mnie możliwość dalszego sportowego rozwoju i podnoszenia stopniowo swoich umiejętności. Jeśli chodzi o przynależność klubową, to oczywiście pierwszeństwo ma klub z Gdańska, ale nie ukrywam, że są jakieś alternatywne propozycje. Rozmowy na ten temat wkrótce przed nami.

Gdzie widzisz siebie za kilka lat? Snujesz jakieś plany, a może skupiasz się na tym, co tu i teraz?

Na ten moment chciałbym się skupić na najbliższych sezonach. Wciąż mam przed sobą wiele nauki. Za rok, może dwa będę mógł zadebiutować w rozgrywkach ligowych. Chciałbym pokazać się w nich z jak najlepszej strony.

Kto jest Twoim żużlowym idolem, na którym się wzorujesz i dlaczego?

Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ nie mam swojego faworyta. Sylwetka na motocyklu, właściwości jezdne są kwestią bardzo indywidualną. Nie ma dwóch takich samych zawodników, więc skupiam się przede wszystkim nad pracą nad samym sobą.

Jak często trenujesz i w jaki sposób przygotowujesz się do zawodów?

Tak naprawdę staram się trenować, gdy tylko mogę. Im więcej „kółek” zrobię na treningach, tym lepiej dla mnie. Do sezonu przygotowuję się tradycyjnie, wykonując różnego rodzaju ćwiczenia. Dodatkowo jeżdżę na motocrossie.

Kto najbardziej pomaga Ci w rozwoju Twojej kariery?

Najbardziej w rozwoju mojej kariery pomaga mi tata. Jest ze mną od samego początku, czyli od zakupu małego motocykla w kwiaciarni. Jest jednocześnie głównym sponsorem, mechanikiem, menadżerem, trenerem, a przede wszystkim moim tatą, który nigdy się ode mnie nie odwróci i zawsze będzie we mnie wierzył.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w dalszym rozwoju Twojej kariery.

Dziękuję bardzo!

Rozmawiał SEBASTIAN SIREK