Pierwsza w tym sezonie porażka Orlen Oil Motoru Lublin stała się faktem. Niespodziewanie mistrzowie Polski ulegli na Motoarenie KS Apatorowi Toruń 42:48. Niezbyt dobrze w tym spotkaniu spisał się zawodnik U24 Koziołków Mateusz Cierniak. Po meczu 21-latek tłumaczył w rozmowie z ekstraliga.pl, dlaczego jego dyspozycja w tych zawodach była taka a nie inna.

 

Przypomnijmy, że Cierniak zdobył w całym meczu zaledwie 4 punkty z bonusem. Zawody z początku układały się po jego myśli, ponieważ zapunktował w swoim pierwszym wyścigu, a drugi zdołał wygrać. Później jednak nie dowiózł już żadnych punktów w pozostałych dwóch gonitwach i zakończył swój udział w tym spotkaniu.

Żużel. Sparta wygrała wyścig o perełkę. Namawiali go rok

– Bardzo rzadko jeżdżę na torze w Toruniu. Jeśli mam do tego dwie, może trzy okazje w roku to jest naprawdę dużo. Teraz jeździłem dużo wyścigów po równaniu toru, co też było dla mnie czymś nowym. Wiem, że w tym roku dostaję takie numery startowe, dzięki czemu pojawiam się na torze właśnie po równaniu, ale to wszystko jest też zależne od specyfiki toru. Np. w Gorzowie Wielkopolskim po równaniu jest mega dobrze, tor sprzyja, nie sprawia problemów, a tutaj jest dużo “zagwozdek”, i tak było w niedzielę – komentował swój występ Cierniak.

– Po dwóch pierwszych biegach miałem jakąś niewiedzę, po czym dopadła mnie niemoc. Potęga niewiedzy w żużlu ponownie okazała się duża, i ja to mocno odczułem. Nie powiem, że jako drużyna się pogubiliśmy, ale nie mogliśmy znaleźć tego, co powinniśmy. Gubiliśmy się, potrafiliśmy wygrać, równocześnie potrafiliśmy “walnąć zero”. Myślę, że nie był to dla nas mecz wstydu, dla sezonu jako takiego przewrotnie to też może być plus, dla chłopaków z Torunia, którzy mogą dostać skrzydeł – dodał.

Żużel. Zawodnik PSŻ coraz bliżej powrotu na tor. Pozytywny komunikat Grzelaka

Podczas meczu z Apatorem Mateusz Cierniak jechał z numerem 4. To sprawiło, że dwukrotnie spotkał się w parze z Fredrikiem Lingrenem, z którym udało mu się dowieźć jedno zwycięstwo 5:1. 21-latek przyznał jednak, że trudno rywalizowało mu się tego dnia wspólnie z kolegami z drużyny. To było widać m. in. w jego biegu, w którym jechał z Wiktorem Przyjemskim.

– Nie czułem prędkości w swoim motocyklu, przez co ciężko mi było jechać parowo. W pierwszym biegu miałem taki cel, żeby pojechać szerzej, nie spodziewałem się, że Wiktor pojedzie jeszcze szerzej, i przez to spotkaliśmy się w jednym miejscu. Jadąc z Fredrikiem pojechaliśmy na 5:1, mieliśmy wtedy małe przełamanie w meczu, które przez jakiś czas utrzymywaliśmy. W 5. wyścigu wiedziałem, że ktoś się za mną “pląta”, i czułem, że jeśli nie przytrzymam krawężnika to mnie wyprzedzi, nie chciałem się odwracać za siebie, bo tak jak wspomniałem, nie czułem się szybki. Cieszę się, że Lindgren swoim doświadczeniem obronił dwa punkty i dowieźliśmy podwójne zwycięstwo do mety – zakończył Cierniak.