Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po serii porażek z początku sezonu Zdunek Wybrzeże Gdańsk w imponującym stylu wychodzi na prostą. Niezwykle cenna dla gdańszczan jest szczególnie niedzielna wygrana z Stelmet Falubazem Zielona Góra. Ekipa z Trójmiasta zdołała pokonać faworyta rozgrywek za trzy punkty.

 

Po starciu z ekipą spod znaku Myszki Miki Wybrzeże oddaliło się od dwóch ostatnich drużyn z Rybnika i Gniezna. Jeszcze niedawno trudno było wyobrazić sobie taki scenariusz, ale gdańszczanie mogą poważnie myśleć o ściganiu w fazie play-off. Na ten moment mają o trzy oczka więcej niż Aforti Start.

– Przy naszych absencjach marzeniem było 46 punktów. Tym większe gratulacje należą się zawodnikom, bo pokazali charakter. Taką drużynę chcielibyśmy oglądać cały czas. Ręce same składają się do oklasków. Szkoda, że nie jeździliśmy w takim stylu od początku sezonu. Rozpędzamy się, aczkolwiek po wykluczeniu Adriana Gały i defekcie Karola Żupińskiego przychodziły mi do głowy czarne myśli, że nie dość, że jedziemy bez dwóch zawodników, to jeszcze przytrafiają nam się jakieś dziwne rzeczy – mówi Eryk Jóźwiak na łamach mediów klubowych.

– W pewnym momencie pech nas nie opuszczał, natomiast finalnie wygraliśmy, mamy też bonus, za co chwała chłopakom. Miejmy nadzieję, że da nam to trochę spokoju, a jednocześnie da pozytywnego kopa drużynie – dodaje.

Seria porażek na starcie rozgrywek sprawiła, że atmosfera wokół klubu nie była najlepsza. Część kibiców domagała się stanowczych ruchów zarządu klubu. Władze Zdunek Wybrzeża zdecydowały się dać czas sztabowi szkoleniowemu i się opłaciło.

– Ja nigdy nie przestałem wierzyć w ten zespół. Zarząd też nam ufał. Wiedzieliśmy, że dzięki ciężkiej pracy wyjdziemy na prostą. Cierpliwość owocuje. Miejmy nadzieję, że do końca sezonu będziemy już tylko sprawiać kibicom radość – podkreśla opiekun gdańskiej ekipy.

Bezsprzecznym bohaterem Wybrzeża w ostatnim spotkaniu był Rasmus Jensen. Duńczyk zalicza ostatnio kapitalnie dni, bo niedługo przed rywalizacją z Falubazem został indywidualnym mistrzem Danii. W starciu z zielonogórzanami wykręcił 17 punktów i tylko raz dał się pokonać Janowi Kvechowi.

– Nie spodziewałem się tak wysokiej wygranej, ale miałem takie przeczucie, że jeśli każdy z nas będzie miał swój dzień, to jesteśmy w stanie wygrać i zdobyć bonus. Rozmiary zwycięstwa są mimo wszystko zaskakujące. Pokazaliśmy, że jesteśmy mocni nawet bez dwóch naszych zawodników. Wcześniej mieliśmy problemy, przeważnie ktoś zawodził, ja na początku sezonu również. Jestem przekonany, że to nie jest jeszcze moja życiowa forma. Mam nadzieję, że ona jeszcze przede mną – powiedział Duńczyk.

W najbliższy poniedziałek Wybrzeże czeka kolejne ważne spotkanie. Szósta ekipa ligi uda się na wyjazd do wspomnianego Aforti Startu.